Eliminacje piłkarskich mistrzostw świata. Polska – Czarnogóra 4:2 (2:0) 1:0 Mączyński (6), 2:0 Grosicki (16), 2:1 Mugosa (78), 2:2 Tomasevic (83), 3:2 Lewandowski (85), 4:2 Stojković (87, samobójcza).
Żółte kartki: Vukcevic, Beciraj, Ivanic (Czarnogóra).
Sedziował Daniele Orsato (Włochy).
Widzów: 57 538.
Polska: Szczęsny - Piszczek (46, Rybus), Glik, Pazdan, Bereszyński - Błaszczykowski, Krychowiak, Mączyński (90, Wolski), Zieliński, Grosicki (90, Makuszewski) - Lewandowski.
Czarnogóra: Petković - Stojković, Klimenta, Mijušković, Tomašević - Janković, Šćekić, Vukčević, Ivanić (67, Hakšabanović), Jovović (77,Mugoša) - Bećiraj.
Piłkarska reprezentacja Polski po 12 latach przerwy znów zagra w finałowym turnieju mistrzostw świata. Po raz ostatni wystąpiła w nim w roku 2006 na boiskach Niemiec i niewiele tam wskórała, odpadła juz po fazie grupowej.
Jeden z bohaterów niedzielnego wieczoru na stadionie Narodowym w Warszawie Kamil Grosicki miał wtedy 18 lat, za sobą debiut w ekstraklasie w barwach Pogoni Szczecin. Dziś jest to kluczowy zawodnik w drużynie Adama Nawałki, w niedzielę zdobył swoją 11 bramkę w reprezentacji. Spośród piłkarzy wywodzących się z Pogoni Szczecin wyprzedził w tej klasyfikacji Marka Leśniaka, mającego na koncie 10 trafień.
Grosicki jest trzecim piłkarzem wywodzącym się z Pogoni, który wywalczył awans do turnieju finałowego mistrzostw świata, ale pierwszym grającym w przedniej formacji. Wcześniej dokonali tego: Henryk Wawrowski i Marek Ostrowski, którzy byli bocznymi obrońcami.
Nawałka awansował po 40 latach
Wawrowski wywalczył awans równo 40 lat temu, kiedy piłkarzem w drużynie Jacka Gmocha był też obecny trener reprezentacji Adam Nawałka. Ostrowski natomiast uzyskał awans 32 lata temu. Wawrowski i Ostrowski wywalczyli awans na stadionie śląskim w Chorzowie. Dziś domem piłkarskiej reprezentacji Polski jest stadion Narodowy w Chorzowie.
Ostatni eliminacyjny pojedynek miał zadziwiający przebieg. Polacy juz po kwadransie prowadzili 2:0 i nikt wówczas nie miał wątpliwości, że awans może być zagrożony. Polacy grali bardzo skutecznie. Przed przerwą nie oddali juz celnych strzałów, nie wykonywali nawet rzutu rożnego. Grali oszczędnie, ekonomicznie, byli wycofani na własna połowę, nie podejmowali ryzyka.
Po przerwie poczynali sobie jeszcze bardziej zachowawczo i zostali za to ukarani. Na szczęście na krótko. Goście najpierw zdobyli gola kontaktowego, a następnie wyrównali. Remis wciąż dawał naszej reprezentacji awans, ale piłkarze wyglądali na sparaliżowanych nagłą zmianą sytuacji na boisku.
Lewandowski uspokoił Polaków
Strach był krótkotrwały, bo gola na 3:2 zdobył Lewandowski, następny padł po strzale samobójczym, a potem polscy piłkarze mieli jeszcze dwie znakomite okazje, których nie wykorzystali: Makuszewski i Zieliński.
Adam Nawałka został pierwszym trenerem, który wprowadził polską reprezentacje do turnieju finałowego mistrzostw Europy i mistrzostw świata, w dodatku był też piłkarzem grającym w tej imprezie. Trudno będzie w przyszłości powtórzyć to komukolwiek.
Polski zespół w całych eliminacjach pokazał dużą jakość w ofensywie, nie wygrał tylko dwóch z dziesięciu meczów, ale trzeba pamietać, że tak słabych, lub przeciętnych drużyn, jak Rumunia, Czarnogóra, Armenia, czy Kazachstan w finałowym turnieju w Rosji juz nie będzie, a z każdą z wymienionych ekip poza Rumunią polscy piłkarze miewali dość spore problemy przynajmniej w jednym z meczów.
Drużyna w porównaniu z turniejem we Francji została praktycznie niezmieniona, do składu nie wskoczył żaden piłkarz, którego wcześniej Adam Nawałka nie sprawdzałby. Turniej w Rosji może oznaczać apogeum formy dużej części piłkarzy.
Szansa na dobry wynik jest też z tego powodu, że polski zespół losowany będzie z pierwszego koszyka, a to zawsze ułatwia dobór ewentualnych rywali. ©℗ Wojciech Parada