Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Bekdas widział Pogoń potężną

Data publikacji: 22 stycznia 2019 r. 21:59
Ostatnia aktualizacja: 25 stycznia 2019 r. 08:33
Piłka nożna. Bekdas widział Pogoń potężną
 

Były właściciel Pogoni Szczecin Sabri Bekdas jest bliski przejęcia 100 procent akcji I-ligowego Stomilu Olsztyn. W środę radni Olsztyna mają zdecydować, czy odsprzedać klub tureckiemu biznesmenowi. Raczej będzie to tylko formalność, klub jest zadłużony, jego egzystencja jest zagrożona, pozyskanie bogatego sponsora to wybawienie dla olsztyńskiej piłki nożnej.

Sabri Bekdas do dziś pozostaje sprawcą największego sukcesu w historii szczecińskiej piłki nożnej. W sezonie 2000/01 stworzony przez niego autorski zespół wywalczył wicemistrzostwo Polski, a w rundzie jesiennej drużyna prowadzona przez Edwarda Lorensa osiągnęła średnią zdobytych punktów na poziomie 2,33. Po Sabri Bekdasie nie było już w klubie inwestora działającego z tak dużym rozmachem, osiągającego jakiekolwiek sukcesy sportowe.

Żaden właściciel Pogoni nie inwestował w szczeciński klub tak dużych kwot. Sabri Bekdas sprowadzał do Szczecina piłkarzy nietuzinkowych, byłych reprezentantów Polski (Skrzypek, Bednarz, Węgrzyn), srebrnych medalistów igrzysk olimpijskich (Gęsior, Mielcarski). Sporo grało również wychowanków, lub rodowitych szczecinian, zdecydowanie więcej niż dziś (Majdan, Szubert, Ława, Kaczorowski, Drumlak).

Powrót Bekdasa do krajowego futbolu prawie po 20 latach jest na pewno informacją sensacyjną i dość zaskakującą. Dziś turecki biznesmen zajmuje się branżą turystyczną, hotelarską, jest właścicielem między innymi hotelu w Mrągowie. Na pewno jego zainteresowanie przejęcia klubu związane musi być z planowanym biznesem, o tym przekonamy się wkrótce.

Bekdas przejął władzę

Pod koniec rundy jesiennej roku 1999 doszło do podpisania trójstronnej umowy Miasta, Pogoni Szczecin i Sabri Bekdasa. Turecki inwestor stał się właścicielem klubu i od tamtej pory mógł z nim zrobić praktycznie wszystko, co tylko chciał. Nikt wtedy nie zakładał czarnego scenariusza, każdy raczej rysował kolorowe perspektywy włącznie z grą w Lidze Mistrzów.

Mówimy o klubie, który przed przejęciem przez Sabri Bekdasa był praktycznie jedną nogą na skraju bankructwa. Sabri Bekdas też miał mocarstwowe zapędy, ale najpierw sumiennie realizował postanowienia umowy, czyli spłacał zadłużenie i podpisał z piłkarzami nowe kontrakty.

Zadłużenie sięgało już ponad 5 mln zł, Sabri Bekdas spłacił je w trzech transzach już w pierwszym półroczu. Nie było w Pogoni piłkarza, który nie przyjął zaproponowanych nowych warunków. Sabri Bekdas mocno się angażował w sportowy projekt, ale od samego początku nie ukrywał, że celem jego wizyty w Szczecinie jest biznes i to na szeroką skalę.

Wtedy w Szczecinie nie było jeszcze centrów handlowych, takich jak Galaxy, czy Kaskada. Sabri Bekdas chciał coś takiego stworzyć na terenach przyległych do stadionu. Miał swój plan, a od miasta otrzymał obietnice otrzymania terenów wokół stadionu wraz z tymi, na których obecnie znajdują się ogródki działkowe.

100 mln euro na inwestycje

Tam miało powstać wielkie centrum handlowe, ale nie tylko. Miała powstać też hala sportowa na 3 tys. miejsc i inne miejsca sportowo-rekreacyjne. Turecki biznesmen zamierzał przeznaczyć na inwestycje ponad 100 mln euro.

O tym, że nie były to zwykłe przechwałki, może świadczyć rozmach, z jakim działał w Warszawie. W latach 90. ubiegłego wieku stał się niejako rekinem w dziedzinie inwestycji. Wygrywał przetargi z łatwością, przebijał konkurentów bez trudu i realizował własne budowlane wizje. Miasto jednak nigdy ze swoich obietnic się nie wywiązało i obiecanych terenów Bekdasowi nie przekazało.

W przerwie zimowej sezonu 1999/2000 Pogoń pozyskała tylko jednego piłkarza. Do drużyny przyszedł Dariusz Dźwigała, a trener Albin Mikulski domagał się kolejnych wzmocnień. Na swojej liście umieścił kilka nazwisk z krajowego wówczas topu, między innymi Arkadiusza Bąka, Tomasza Wieszczyckiego (obaj Polonia Warszawa) czy Krzysztofa Bizackiego (Ruch Chorzów).

Dla Sabri Bekdasa w pierwszej kolejności była jednak spłata zadłużenia, a dopiero w następnej budowa silniejszej drużyny. Dźwigała był piłkarzem, który miał trafić do Pogoni już pół roku wcześniej. Wtedy jednak tamtej Pogoni nie było stać na to, by zaproponować kontrakt dobremu ligowemu piłkarzowi.

Sabri Bekdas po przejęciu Pogoni stał się osobą znaną w całym kraju. Nagle wszyscy dowiedzieli się, że jest to biznesmen działający z dużym rozmachem. Władze Szczecina przed podpisaniem umowy chciały być ostrożne i zasięgnęły opinii w Urzędzie Ochrony Państwa. Dowiedziały się tyle, żeby w kontaktach z Sabri Bekdasem być ostrożnym.

Do Pogoni w bliżej nieokreślonej roli trafił między innymi Janusz Wójcik, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej był selekcjonerem reprezentacji Polski, więc osobą z najwyższej krajowej piłkarskiej półki.

Dyś prawą ręką

Najbliższym i najbardziej zaufanym współpracownikiem był Ludomir Dyś. W latach 1986-91 był polskim konsulem w Stambule i tam obaj panowie bardzo dobrze się poznali. Ludomir Dyś miał nienaganne maniery, wysoką kulturę, znakomicie kierował rozmową, umiał znaleźć język z każdym. W Szczecinie jednak mu się to nie udało.

W przerwie letniej roku 2000 nastąpiła w Pogoni największa rewolucja kadrowa w dziejach szczecińskiego klubu. Sabri Bekdas po ponad półrocznych rządach postanowił realizować kolejne obietnice. Ściągnął do szczecińskiego klubu 13 piłkarzy – każdy z nich z uznaną renomą i wielu z reprezentacyjną przeszłością. Drużyna z nowymi piłkarzami szybko zaczęła dominować na krajowym podwórku, a szczecińscy kibice dobre wyniki przyjmowali z euforią.

Sabri Bekdas działał z dużym rozmachem, a po Polsce szybko rozchodziła się wieść, że turecki biznesmen jest bardzo hojny i mocno zaangażowany w sportowy projekt. Do Pogoni trafiali zatem uznani piłkarze, ale raczej nie tacy, którzy w Legii czy Wiśle odgrywali wiodące role.

Takimi byli między innymi w Legii: Cezary Kucharski, Marcin Mięciel czy Sylwester Czereszewski. Oni też byli wstępnie zainteresowani przejściem do Pogoni, mieli już nawet przygotowane umowy, ale ostatecznie pozostali w Warszawie po tym, jak Legia wyraziła chęć budowania drużyny w oparciu właśnie o nich.

Wójcik organizował transfery

Osobą odpowiedzialną za transfery był Janusz Wójcik. Sabri Bekdas początkowo ufał mu bezgranicznie. Wiedział, że były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski ma znakomite rozeznanie i tak skonstruuje zespół, by ten walczył o mistrzostwo Polski.

Janusz Wójcik miał zostać trenerem i miał już przygotowany kontrakt. Ostatecznie jednak go nie podpisał. Na tydzień przed inauguracją sezonu zorganizowano konferencję prasową połączoną z bankietem, na której w błysku fleszów i jupiterów miało dojść do podpisania umów z nowymi piłkarzami i trenerem Januszem Wójcikiem.

Nie obyło się bez komicznych zdarzeń. Każdy piłkarz podpisujący kontrakt miał całować sztandar Pogoni. Piłkarze trochę zaskoczeni nietypową otoczką wykonywali polecenie tureckiego działacza Tekina Alkana z wyjątkiem jednego z nich.

Jacek Bednarz odmówił. Jednocześnie wykazał się dużą inteligencją, błyskotliwością i sprytnie wytłumaczył, dlaczego tego nie uczynił. Stwierdził bowiem, że nie jest godzien całować sztandaru klubu tak zasłużonego. Tym samym jako jedyny wyłamał się z misternie przygotowanego scenariusza.

Nóż i krew w szatni

Wspomniany Tekin Alkan był postacią niezwykle barwną. Gdy przyjechał do Szczecina, postanowił odwiedzić piłkarzy w szatni. Chciał, żeby jego powitanie z drużyną zostało przez wszystkich zapamiętane. Wyjął nóż i odegrał tanią scenkę imitującą jego więź z klubem poprzez upływ krwi.

To niejedyne zdarzenie Tekina Alkana. Podczas meczów rozgrywanych w Szczecinie szedł z grupą tureckich ochroniarzy na trybuny, wmieszał się w tłum kibiców, ale nie oglądał spokojnie meczu, reagował niezwykle żywiołowo, aż do przesady, robił z siebie widowisko.

Jego pobyt w Szczecinie był burzliwy, ale zakończył się po kilku tygodniach. Pewnego dnia postanowił mianować siebie prezydentem klubu i wysłał do wszystkich redakcji pismo, że właśnie z wiceprezesa klubu stał się prezydentem. Dla lokalnych dziennikarzy była to informacja komiczna, natomiast dla Sabri Bekdasa był to ewidentny przejaw nadużycia kompetencji, władzy i Tekin Alkan wyjechał po tym do Turcji.

Podczas wspomnianej konferencji jako jedyny umowy nie podpisał Janusz Wójcik. Przez cały okres przygotowawczy pracował nad transferami, ale na tydzień przed inauguracją sezonu okazało się, że Pogoń wciąż jest bez trenera.

Nadwyrężone zaufanie

W kuluarach mówiło się, że Wójcik nadwyrężył zaufanie Sabri Bekdasa. Jego negocjacje z piłkarzami odbywały się w dwuznacznych okolicznościach. Kulisy tych rozmów docierały do Bekdasa, który uznał, że Wójcik nie był lojalny i nie zasługuje na to, by być trenerem w jego klubie.

Pogoń była wtedy klubem, który był w stanie zaoferować najwięcej nie tylko piłkarzom, ale również trenerom. Na kilka dni przed inauguracyjnym meczem z GKS w Katowicach funkcję trenera objął Edward Lorens, który prywatnie był zaciekłym wrogiem Janusza Wójcika. Do pracy w charakterze kierownika drużyny wrócił natomiast Leszek Pokorski.

Sabri Bekdas mocno się zawiódł na współpracy z Januszem Wójcikiem. Od tamtej pory coraz częściej otaczał się własnymi rodakami. Nie ufał też Lorensowi. Do roli trenera koordynatora zatrudnił swojego rodaka Omara Kanera. Był on w klubie jedynie figurantem. Można powiedzieć, że jego rola sprowadzała się do tego, że miał możliwość wejścia do szatni, obserwowania wszystkiego co tam się dzieje i być może relacjonował wszystko Sabri Bekdasowi. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

JAK?
2019-01-25 01:14:03
CZylli jak?
Wielki biznesmen i prawdziwy fan piłki
2019-01-23 20:42:22
Śmieszą te wszystkie krytyczne opinie o Bekdasie. A był to ( i tak jest zapewne do dzisiaj) naprawdę nie tylko bardzo bogaty człowiek, ale również niezwykle zarażony piłką, w której za osiągnięcie sukcesu dałby wszystkie pieniądze. W przeciwieństwie do ówczesnej bandy oszustów z Urzędu Miejskiego, był bardzo słowny. Nawet odchodząc z klubu, rozliczył się z każdym co do grosza. Ta banda z miasta zraziła go do inwestowania w klub piłkarski na całe 20 lat.Jestem przekonany, że, o ile Olsztyn wykorzysta szanse, w ciągu 2-3 lat będzie potęgą w polskiej ekstraklasie. I pomyśleć, że przez kilku chciwych baranów z UM, nie doczekaliśmy tego w Szczecinie.
znudzony
2019-01-23 13:44:00
Szeroki opis perypetii życiowych pasożytów nie interesuje mnie.
łomatko
2019-01-23 12:51:57
Za czasów Sabriego, skład Portowców to było coś około .....36 "gwiazdeczek" które znalazły się przy Twardowskiego tylko i wyłącznie dla mamony. Nie warto tego tematu drążyć, to był czas oderwanie od rzeczywistości onego sponsora!
Przy całej mojej sympatii do Bekdasa
2019-01-23 11:09:16
To jednak problemem było to że szastał kasa (prywatna) i jak mówiono mu że wydaje zbyt dużo to mówił że to jego i żeby się nie wtrącać a jak przyszło co do czego to pozwał miasto o zwrot wydatków na które miasto wpływu nie miało bo były one prywatną sprawą Sabriego a o ile mnie pamięć nie myli (bo to i Gondor i Ptak jeszcze po drodze wspólnie wafle ukręcali) współreprezentował pana Sabriego (i nie tylko pana Sabriego) niejaki pan Bartłomiej... pamiętam ze kwoty chyba dojechały do ponad 50 mln zł
pomiętkiwy
2019-01-23 09:16:33
A mecenasa Bartka S. zatrudni za 30 tys. zł jak w Pogoni to czynił?
Jackob
2019-01-23 08:32:07
Gdyby wszystko ze strony miasta bylo ok, to juz dawno bysmy byli mistrzem Polski.
Kacper
2019-01-23 08:22:07
Pogoń nie zdobyła wtedy wicemistrzostwa tylko przegrała mistrzostwo na rzecz Wisły. Gdyby najemnicy - którym notabene zalegano z kasą - nie odpuszczali z tego powodu niektórych meczów Pogoń majstra miałaby w cuglach. Nigdy wcześniej (nawet w 1987) nie byliśmy bliżej mistrzostwa.
AXA
2019-01-23 07:52:36
Szaławiła i komediant. Będą mieli w Olsztynie niezłe jaja.
Hades
2019-01-23 06:22:56
Jesień była fajna...a na wiosnę Bekdas przestał płacić piłkarzom, to Ci zaczeli zarabiać w "inny" sposób.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA