II liga piłkarska: Błękitni Stargard - Bytovia 1:3 (0:2); 0:1 Ameyaw (1), 0:2 Bielawski (36 karny), 0:3 Giel (64), 1:3 Kompanicki 82).
Błękitni: Sasiak - Szrek, Konopski (54 Bochnak), Krawczun, Sitkowski - Sanocki (55 Kompanicki), Łysiak, Cywiński, Polkowski (68 Bednarski), Fadecki - Paczuk (63 Jabłoński)
Stargardzianie grając prawdopodobnie ostatni mecz przy pustych trybunach (na następnym spotkaniu powinni już być kibice) doznali pierwszej w rundzie wiosennej porażki, przerywając serię dwóch kolejnych zwycięstw.
Pojedynek rozpoczął się wyśmienicie dla gości, bo po pierwszej akcji w 1 minucie Ameyaw pokonał Sasiaka, a po chwili Bytovia mogła podwyższyć rezultat, ale stargardzianie uratowali się w ostatnim momencie wybiciem piłki na rzut rożny.
W 13 minucie były piłkarz Błękitnych Adrian Kwiatkowski groźnie strzelał, lecz Sasiak zdołał wybić piłkę, a dobitkę zablokował jeden z obrońców. Minutę później po strzale Ameyawa, Krawczun wybił piłkę sprzed linii bramkowej.
Po kwadransie gospodarze wyzwolili się z przewagi bytowian i mecz się wyrównał, lecz niestety w 36 minucie po faulu Łysiaka na Czubaku tuż przy linii pola karnego, sędzia podyktował jedenastkę, a celnym strzałem popisał się Bielawski, podwyższając rezultat.
Druga połowa rozpoczęła się od niewielkiej przewagi stargardzian, ale w jej wyniku gospodarze nie potrafili wypracować sobie klarownych sytuacji strzeleckich. Natomiast w 64 minucie były piłkarz Kotwicy Kołobrzeg Giel przechwycił niezbyt dokładne podanie i w sytuacji sam na sam z bramkarzem zdobył trzeciego gola.
W całym spotkaniu sędzia dwukrotnie zarządzał minutowe przerwy, aby z uwagi na upał, zawodnicy mogli uzupełnić niedobór płynów w organizmach. Pauzy te jednak nie zmobilizowały Błękitnych do odważniejszych ataków. Nasz zespół zdołał jednak strzelić w końcówce honorową bramkę, gdy w 82 minucie rezerwowy Kompanicki zakończył solową akcję precyzyjnym uderzeniem.
- Mimo chęci nie udało nam się uzyskać dobrego rezultatu, a środa okazała się dniem naszej słabości - powiedział po meczu stargardzki szkoleniowiec Adam Topolski. - O naszej porażce zadecydowały w głównej mierze indywidualne błędy; najpierw już w pierwszej minucie Sitkowski nie wyskoczył do piłki, a później przytrafił się niepotrzebny karny. Porażkę traktujemy jako wypadek przy pracy, a myślę, że przyda się nam też trochę pokory. W niedzielnym meczu z Pogonią Siedlce, także na własnym stadionie, postaramy zaprezentować się z jak najlepszej strony.
Niedzielny pojedynek z Pogonią rozpocznie się o godz. 16, a na trybunach będą już mogli pojawić się kibice, choć w ograniczonej liczbie (25 procent pojemności stadionu). Wejść będą mogli posiadacze karnetów i ci, co zakupią bilety wcześniej, bo w niedzielę kasy stadionowe będą zamknięte. (mij)
Fot. R. Pakieser