Trzy drużyny z naszego regionu miały zaplanowane mecze na poziomie 1/32 finału Pucharu Polski na szczeblu centralnym. Najwcześniej do rywalizacji przystąpił Świt Skolwin, który w czwartek pokonał w wyjazdowym spotkaniu Lechię Zielona Góra i jako pierwszy zameldował się w kolejnej rundzie.
W niedzielę do rywalizacji miały przystąpić dwa kolejne zespoły: Błękitni Stargard i Pogoń Szczecin. Zagrają tylko nasi II-ligowcy. Pogoń nie wyjechała do Nowego Targu po tym, jak na początku tygodnia u jednego z przedstawicieli klubu wykryto koronawirusa. Cały zespół wysłany został na przymusową kwarantannę, piłkarze nie odbywali grupowych treningów.
Sytuacja mocno skomplikowała cały proces treningowy, a przecież za tydzień nastąpi inauguracja nowego sezonu i tak naprawdę nie wiemy, w jakiej dyspozycji jest szczeciński zespół, który rundę wiosenną rozegrał na poziomie poniżej oczekiwanego.
Na domiar złego, również w ekipie naszego niedzielnego rywala Podhala Nowy Targ wykryto koronawirusa u przynajmniej czterech członków zespołu. Również piłkarze III-ligowca udali się na kwarantannę i powstało zagrożenie, że do meczu w pierwotnym terminie może nie dojść. Spotkanie ostatecznie zostało przełożone na inny dzień, co spowoduje pewne komplikacje, bowiem wolnych miejsc w kalendarzu jest bardzo mało.
Rewolucja kadrowa
Jedynym naszym klubem, który na pewno zaprezentuje się w rozgrywkach o Puchar Polski podczas zbliżającego się weekendu są Błękitni Stargard. Zespół po zakończeniu poprzedniego sezonu przechodzi prawdziwą rewolucję kadrową.
Po dwóch latach trenerem przestał być Adam Topolski. Jego następcą jest świetnie w Stargardzie znany, bo były piłkarz tego klubu Tomasz Grzegorczyk, który przez ostatnie 10 lat był trenerem w niemieckich klubach regionalnych: Torgelower i Neustrelitz, a wcześniej przez osiem lat grał w niemieckich klubach jako piłkarz.
Do pracy w Stargardzie wraca zatem po 18 latach jako trener ambitny, z perspektywami i do świetnie znanego klubu, w którym jednak na przestrzeni 18 lat dokonała się spora przemiana przede wszystkim w kwestiach infrastruktury treningowej. W Stargardzie są warunki do korzystnego rozwoju, a trener pracujący w Niemczech z pewnymi sukcesami ma pomóc w wejściu na wyższy poziom.
Tomasz Grzegorczyk z drużyną Torgelower awansował do niemieckiej czwartej ligi, ale najbardziej powinien pamiętać mecz w ramach Pucharu Niemiec przeciwko drużynie HSV Hamburg rozegrany dokładnie 10 lat temu. Mały stadion w miasteczku liczącym niecałe 10 tysięcy mieszkańców zapełnił się w liczbie ponad 8 tysięcy.
10. rocznica piłkarskiego wydarzenia
Do miasteczka położonego zaledwie o 60 km od Szczecina przyjechała drużyna należąca wówczas do najlepszych w niemieckiej Bundeslidze HSV Hamburg z najlepszymi swoimi piłkarzami, wśród których było aż dziesięciu reprezentantów różnych krajów w zakończonych zaledwie miesiąc wcześniej mistrzostwach świata w RPA.
Gwiazdą HSV był oczywiście Ruud van Nistelrooy, ale grali też inni fantastyczni piłkarze. Wystąpił między innymi Eric Choupo Moting, który w środowym ćwierćfinałowym meczu PSG z Atalantą zdobył dla paryżan zwycięskiego gola już w doliczonym czasie gry i stoi przed szansą wywalczenia europejskiego trofeum.
Tomasz Grzegorczyk wystąpił w tamtym meczu jako jeden z kilku piłkarzy wyszkolonych w klubach z regionu. Od początku zagrał wychowanek Chemika Police Marcin Miśta, któremu przyszło pilnować słynnego Ruuda van Nistelrooya. Holender strzelił w wygranym przez HSV meczu 5:1 aż trzy gole, ale dla Marcina Miśty to było największe piłkarskie przeżycie.
W drużynie Torgelower gra do dziś, jest legendą tego klubu, kapitanem zespołu złożonego w głównej mierze przez Polaków. Jest ich w szerokiej kadrze aż czternastu, a rodowitych Niemców zaledwie dziewięciu. To efekt wielu lat dobrych relacji i znakomity przykład transgranicznej współpracy.
Polski zespół w Niemczech
Z tych czternastu polskich piłkarzy najbardziej znani to: Krystian Rudnicki, Mateusz Sobolczyk, Marcin Juszczak, Patryk Galoch, Kamil Zieliński i Maciej Ropiejko. 36-letni Marcin Mista jest jednak absolutną legendą, dla klubu z Torgelow rozegrał już ponad 300 oficjalnych meczów. We wspomnianym meczu z HSV Hamburg grał też Michał Kotula.
Po stronie drużyny niemieckiej prócz wymienionych publiczność z Niemiec zobaczyła takich piłkarzy, jak: Ze Roberto (84-krotny reprezentant Brazylii, wicemistrz świata z roku 1998), Joris Mathijsen (84-krotny reprezentant Holandii, wicemistrz świata z roku 2010), Eljero Elia (30-krotny reprezentant Holandii, wicemistrz świata z roku 2010), Jonathan Pitroipa (71-krotny reprezentant Burkina Faso), Paolo Guerrero (101-krotny reprezentant Peru, trzykrotny medalista Copa America).
To było wydarzenie z udziałem obecnego szkoleniowca Błękitnych absolutnie nie do powtórzenia i właśnie obecnie mamy do czynienia z 10 rocznicą tamtego meczu, na który przyjechało około dwa tysięcy kibiców z Hamburga, a spotkanie poruszyło całą miejscową i okoliczną społeczność.
Błękitni w niedzielę powalczą o awans do kolejnej rundy Pucharu Polski z Wartą Poznań, która awansowała do ekstraklasy po 26 latach. W jej zespole występuje dwóch byłych piłkarzy Pogoni Szczecin: Łukasz Trałka i Gracjan Jaroch. Ten drugi ogrywał się nawet w II-ligowych Błękitnych, przyjedzie zatem w miejsce znakomicie dla siebie znane.
Błękitni przed tygodniem wyeliminowali z rozgrywek o Puchar Polski Legionovię, grali w składzie z pięcioma piłkarzami z rocznika 2002 i trzema z rocznika 2001. Zespół jest w okresie przebudowy, po ostatnim sezonie drużynę opuściło sześciu absolutnie kluczowych graczy: Szrek, Sadowski, Paczuk, Sadowski, Fadecki, Łysiak, a pół roku wcześniej tego samego dokonał Kurbiel.
Błękitni są doskonałym miejscem do promocji, ale raczej nie należy się w kolejnym sezonie spodziewać jakichś spektakularnych sukcesów. Utrzymanie się w drugiej lidze jest celem nadrzędnym i praktycznie jedynym. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. D. Gorajski