W poprzednim tygodniu przez konta w mediach społecznościowych kibiców Pogoni Szczecin przelała się fala euforii. Wszystko w związku z transferem 29-letniego Michała Kucharczyka, który po rocznym pobycie w rosyjskim Uralu Jekaterynburg postanowił wrócić do Polski, a jego usługami zainteresowała się Pogoń.
Klub ze Szczecina potrzebuje sukcesu, choćby wizerunkowego, a transfer Kucharczyka idealnie się w ten stan rzeczy wpasowuje. Pogoń pozyskała piłkarza bardzo utytułowanego, znanego, w środowisku lubianego i szanowanego, byłego reprezentanta Polski, rekordzistę Polski pod względem występów w europejskich pucharach w barwach polskiego klubu.
To piłkarz, który w przeszłości zdobywał bardzo ważne gole, wprowadził Legię do Ligi Mistrzów, grał w tym klubie przez dziewięć lat, jest rekordzistą Polski pod względem wywalczonych trofeów w Pucharze Polski, pięć razy zdobywał mistrzostwo kraju. Trudno o piłkarza bardziej utytułowanego.
Dla Legii był tym, kim dla Pogoni jest Adam Frączczak. Ma swoje mankamenty, wady, niedociągnięcia, ale też na koncie wiele goli i duży szacunek u kibiców. Jego postawa zawsze wywoływała skrajne emocje. Pogoń jednak potrzebuje przede wszystkim dobrych piłkarzy na chwilę obecną, a w stosunku do Kucharczyka mogą pojawić się spore wątpliwości.
W zastępstwie Spiridonovica
Czy to jest piłkarz, który zastąpi lukę po Srdjanie Spiridonovicu, a wcześniej Radosławie Majewskim, Spasie Delewie i Adamie Gyurcso? Czy może się z wymienionymi równać pod względem piłkarskiej jakości, potencjału, możliwości? Czy będzie piłkarzem, który zakończy sezon z dwucyfrową liczbą w klasyfikacji kanadyjskiej, bo tylko wtedy będzie można uznać transfer za korzystny i spełniający oczekiwania? Jest co do tego sporo wątpliwości.
Obecnie to transfer bardzo efektowny, świetny pod względem wizerunkowym, głośny i medialny. Można jednak mieć spore uwagi, czy to był transfer przygotowywany miesiącami, o czym wielokrotnie od osób kierujących klubem słyszeliśmy, że tak właśnie postępuje.
Piłkarz jeszcze 15 lipca rozgrywał swój ostatni mecz w lidze rosyjskiej, w której nie do końca się sprawdził. Raczej w niej rozczarował. Swojego pierwszego pobytu w innym klubie niż Legia do udanych zaliczyć nie może. W rundzie jesiennej praktycznie nie grał. Jak sam powiedział w wywiadzie dla klubowej telewizji, leczył kilka urazów, ale już w rundzie wiosennej należał do podstawowych graczy.
Jego pewne miejsce w składzie drużyny grającej w tym roku nie przełożyło się na konkretne liczby. Kucharczyk sezon zakończył zdobyciem jednego gola, nie zaliczył asysty. Jak na skrzydłowego z zadaniami ofensywnymi, to wynik nawet gorszy od bardzo mocno krytykowanego w Szczecinie Santeri Hostikki, który sezon zakończył z golem i asystą.
Jeden gol w sezonie
Kucharczyk w rosyjskim klubie zagrał w szesnastu meczach, w dwudziestu znajdował się w kadrze meczowej. Łącznie na boisku przebywał 915 minut, co stanowi zaledwie 35 procent możliwych minut do rozegrania. W jedenastu meczach zagrał w wyjściowym składzie, a w pięciu w pełnym wymiarze czasowym. W drużynie Uralu był piłkarzem ważnym, ale absolutnie niekluczowym.
Mówimy o klubie, który w lidze rosyjskiej zajął jedenaste miejsce w tabeli bez szans na rywalizację o europejskie puchary. To klub, który w rundzie wiosennej punktował ze średnią poniżej jednego punktu na mecz. W jedenastu meczach przegrał sześć razy, a z Zenitem St. Petersburg został rozgromiony w stosunku 7:1.
Kucharczyk w trudnym momencie nie zdołał zespołu poderwać, jego liczby niczego dobrego o postawie piłkarza nie mówią. Więcej goli od Kucharczyka zdobył nawet jego kolega klubowy z Uralu defensywny pomocnik Rafał Augustyniak, który przed wyjazdem do Rosji występował w Miedzi Legnica. Od Kucharczyka więcej goli zdobyło aż ośmiu piłkarzy Uralu.
Owszem, mówimy o lidze bardzo silnej, zdecydowanie mocniejszej od polskiej, jednak Kucharczyk w niej praktycznie nie zaistniał, choć trafiał do niej jako uczestnik Ligi Mistrzów i piłkarz bardziej wartościowy, lepiej wyceniany niż ma to miejsce obecnie.
Wartość piłkarska spada
Jego wartość od dwóch sezonów systematycznie i dość mocno spada. Jeszcze dwa lata temu był wyceniany na 1,5 mln euro. W roku ubiegłym, gdy przechodził do Uralu bez kwoty odstępnego, jego wartość spadła do 1 mln euro, a obecnie wynosi zaledwie 600 tys. euro.
Jak na polskie warunki, to wciąż piłkarz wartościowy, ale tylko w teorii. Przy zawieraniu umów transferowych należy wykazać się dużym wyczuciem, umiejętnością oceny wartości, potencjału i skali talentu. Pogoń podpisała z Kucharczykiem umowę na trzy lata, a zawodnik od dwóch lat ewidentnie znajduje się na krzywej opadającej. W szczecińskim klubie oceniono, że właśnie w Pogoni nastąpi całkowite odwrócenie sytuacji.
To jest piłkarz, który na wysokim poziomie grał od roku 2010. Swoją pierwszą bramkę w oficjalnym meczu dla Legii Warszawa zdobył w wieku 19 lat na stadionie w… Szczecinie w meczu o Puchar Polski rozegranym 10 lat temu. Poprzedni sezon zakończył jednak zdobyciem jednej bramki w ciągu 915 rozegranych minut.
Z taką częstotliwością udział w golach miał w Pogoni w poprzednim sezonie defensywny pomocnik Tomas Podstawski (gol lub asysta raz na 928 minut), a lepsze statystyki pod tym względem notowali raczej krytykowani za swoją postawę obrońcy Hubert Matynia (514) i David Stec (535).
Podobne liczby miał Delew
Równie dobrze Pogoń mogłaby się zainteresować sprowadzeniem Spasa Delewa, który w minionym sezonie w lidze bułgarskiej zdobył gola, zaliczył asystę i zaprezentował się w podobnym wymiarze czasowym jak Kucharczyk w Uralu. Na boisku przebywał 921 minut.
Pogoń jednak z Bułgara zrezygnowała dwa lata temu po trzech bardzo udanych sezonach. Uznała słusznie, że jego czas się skończył, chciała szukać nowych rozwiązań. Obecnie jako optymalny wariant wybrała Michała Kucharczyka, który jest w wieku Delewa, gdy ten z Pogoni odchodził. Dziś sprowadzeniem Delewa zainteresowany jest I-ligowy Widzew Łódź.
Kucharczyk jest piłkarzem, który nie przyszedł do Pogoni, żeby wzmocnić konkurencję na skrzydle, ale żeby zająć tam miejsce i wykonywać konkretne działania, czyli strzelać gole i notować asysty. Pogoń w poprzednim sezonie była jedną z najgorszych drużyn w ekstraklasie pod względem działań ofensywnych. Było tak jeszcze jesienią, gdy w drużynie grali tacy piłkarze, jak: Adam Buksa, Srdjan Spiridonovic i Zvonimir Kozulj. Dziś ich rolę ma przejąć piłkarz, który zdecydowanie swoje najlepsze lata gry ma za sobą.
Oczekujemy, że Kucharczyk będzie notował podobne liczby do Spiridonovica (6 goli i 3 asysty w 23 meczach), Kozulja (12 goli i 11 asyst w 56 meczach), Majewskiego (8 goli i 10 asyst w 37 meczach). Oznacza to, że powinien uczestniczyć w zdobytych golach raz na dwa mecze lub najmniej dwa razy na pięć spotkań. Porównując to do jego osiągnięć z ostatniego sezonu, kiedy szans dostawał sporo, miał w ofensywie całkiem dobrych partnerów, to zadanie wydaje się dla niego bardzo trudne.
Kucharczyk już w swoim ostatnim sezonie w barwach Legii nie był tak skuteczny jak w kilku poprzednich. Sezon 2018/19 zakończył zdobyciem czterech goli. W pięciu poprzednich zawsze kończył sezon z minimum sześcioma golami na koncie. Zniżka formy była ewidentna.
Gorsze liczby od Cibickiego i Frączczaka
W swoim ostatnim sezonie w barwach Legii zdobywał gola raz na 3,5 meczu i raz na 238 minut. Pod względem minut to gorszy wynik niż w ostatnim sezonie zanotowali w barwach Pogoni Paweł Cibicki (gol lub asysta raz na 214 minut) i Adam Frączczak (gol lub asysta raz na 162 minuty).
To gorzej od innych skrzydłowych grających w ostatnich latach w Pogoni, Spasa Delewa i Adama Gyurcso (obaj gol lub asysta raz na 3 mecze), a mówimy o sezonie 2018/19, czyli rok wcześniej od bardzo nieudanego sezonu 2019/20 w lidze rosyjskiej.
Przed Kucharczykiem zatem trudne i niewdzięczne zadanie. Przyjęty został w atmosferze euforii, ale głównie przez pryzmat jego dokonań w latach wcześniejszych. Gdyby do Pogoni trafił inny piłkarz, raczej anonimowy i z takimi liczbami jak Kucharczyk w ostatnim lub nawet w dwóch ostatnich sezonach, to reakcje byłyby całkowicie odmienne. Ewidentnie podziałała magia nazwiska.
Dwa lata temu awans do rosyjskiej Premier Ligi uzyskał znany szczecińskiej publiczności łotewski skrzydłowy Vladimirs Kamess, który w ciągu dwóch lat na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Rosji zdobył 12 goli i zaliczył 10 asyst, a przecież wcześniej w Pogoni nie sprawdził się, choć miał na koncie więcej występów w rosyjskiej Premier Lidze niż Kucharczyk.
Gdyby był wtedy ponownie oferowany do Pogoni, to na pewno jego transfer nie znalazłby zbyt wielu zwolenników, a prezentował przecież lepszą formę niż Michał Kucharczyk w swoim ostatnim sezonie, który w całej jego piłkarskiej karierze jest ewenementem.
Nawet będąc nastolatkiem i grając w barwach II-ligowego Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, kończył sezon z trzynastoma golami na koncie. Sezon wcześniej, mając 18 lat, zdobył dla tej drużyny grającej w trzeciej lidze 23 gole. Obecna sytuacja jest dla niego absolutnie nowa i nieznana. Zważywszy na trzyletni kontrakt, poważne finansowe problemy w związku z utratą sponsora bardzo ryzykowna głównie dla Pogoni. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl