Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Bramkarska sinusoida

Data publikacji: 12 sierpnia 2015 r. 09:20
Ostatnia aktualizacja: 12 sierpnia 2015 r. 09:20
Piłka nożna. Bramkarska sinusoida
 

Rozmowa z Jakubem Słowikiem - bramkarzem Pogoni Szczecin

Pogoń w środę rozegra mecz w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Rywalem jest Jagiellonia Białystok. To niejako rewanż za finał Pucharu Polski sprzed 5 lat. Wtedy rywale wygrali 1:0. To była ostatnia edycja tych rozgrywek, kiedy szczecińskiej drużynie udało się zaistnieć. Wszystko wskazuje na to, że debiutu w oficjalnym meczu doczeka się 24 – letni Jakub Słowik, który wzmocnił szczecińską drużynę w przerwie letniej.

- Debiut przypada na szczególnego dla pana rywala. To właśnie w Jagiellonii spędził pan większą część swojej dorosłej kariery.

- Spędziłem w Białymstoku dużo czasu i wiele się w tym okresie wydarzyło. Zadebiutowałem w ekstraklasie, a także w pierwszej reprezentacji Polski. Potem straciłem miejsce w składzie, a następnie byłem nawet trzecim bramkarzem. Leczyłem dwie dość poważne kontuzje, a odszedłem między innymi z tego powodu, by w nowym miejscu się odbudować i przypomnieć o sobie. Od początku wiedziałem, że nie dostanę niczego za darmo. W Pogoni jestem na początku mojej nowej drogi. Zapału i optymizmu mi nie brakuje.

- Pana debiut w ekstraklasie przypadł na szczególny mecz. Może pan o nim przypomnieć ?

- To była końcówka sezonu 2010/11. Byliśmy w czołówce z dużymi szansami na medalową lokatę. Do Białegostoku przyjeżdżał rywal nie byle jaki, bo sama Legia, ale spotkanie przebiegało w dość szczególnej atmosferze. Nasz pierwszy bramkarz Grzegorz Sandomierski musiał pauzować za żółte kartki, więc ja go zastąpiłem. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co dla debiutującego bramkarza jest wynikiem najbardziej z korzystnych, ale nie byliśmy z niego do końca zadowoleni. Rywale niemal przez całą drugą połowę grali bez dwóch piłkarzy wykluczonych za czerwone kartki, a mimo to nie zdołaliśmy strzelić im gola. ©℗ (p)

Cały wywiad czytaj w środowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA