Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Byli piłkarze mają łatwiej

Data publikacji: 27 lipca 2018 r. 16:19
Ostatnia aktualizacja: 28 lipca 2018 r. 19:06
Piłka nożna. Byli piłkarze mają łatwiej
 

Inauguracyjna kolejka piłkarskiej ekstraklasy przyniosła dwa trenerskie debiuty na tym poziomie dwóch byłych, bardzo uznanych piłkarzy Pogoni Szczecin. Jako trener Wisły Kraków zadebiutował na najwyższym szczeblu Maciej Stolarczyk, natomiast w barwach Wisły Płock Dariusz Dźwigała.

Dla obu premiera wypadła niefortunnie, zespoły nie zdołały wygrać meczu, choć występowały przed własną publicznością. Zarówno Stolarczyk, jak i Dźwigała stanęli przed bardzo trudnym zadaniem. Zastąpili szkoleniowców, którzy kluby z Krakowa i Płocka doprowadziły w poprzednim sezonie do miejsc w pierwszej szóstce, biły się do ostatniej kolejki o miejsce gwarantujące występ w kwalifikacjach Ligi Europy.

Na pewno powtórzenie tych osiągnięć nie będzie łatwe, ale też nikt od nich nie wymaga tak znakomitych, ponad stan wyników, jak w poprzednim sezonie. Stolarczyk i Dźwigała pracowali dotąd w klubach I ligi i nie mają miłych wspomnień. To jest liga dość okrutnie weryfikująca trenerski potencjał.

Polegli Brzęczek i Nawałka

Na tym poziomie nie radzili sobie nawet dwaj ostatni trenerzy reprezentacji Polski: Jerzy Brzęczek i Adam Nawałka, choć obaj w tym samym klubie GKS Katowice. Na Podbeskidziu i Pogoni potknęli się natomiast: Stolarczyk i Dźwigała.

Obaj są w historii Pogoni trenerami numer 10 i 11, którym po występach w szczecińskim klubie w roli piłkarzy udało się również zadebiutować w ekstraklasie w roli szkoleniowców. Dźwigała jest czwartym trenerem urodzonym w latach 60., natomiast Stolarczyk trzecim urodzonym w latach 70.

Oznacza to, że siedmiu z jedenastu trenerów, a wcześniej piłkarzy Pogoni urodziło się w latach 60. i 70., grało w Pogoni głównie w latach 90. ubiegłego wieku. W latach 1992-99 w Pogoni grało zawsze przynajmniej trzech piłkarzy, którzy później zostali trenerami klubów ekstraklasy.

Łącznie w latach 90. takich piłkarzy grało aż pięciu, czyli całkiem sporo: Mariusz Kuras, Piotr Mandrysz, Maciej Stolarczyk, Marcin Kaczmarek, Grzegorz Niciński. Cała piątka spotkała się w jednym czasie w Pogoni tylko w jednym sezonie.

W sezonie 1996/97 Pogoń grała akurat na drugim poziomie rozgrywkowym, uzyskała awans do ekstraklasy, a dodatkowo Piotr Mandrysz z tej grupy był wtedy już grającym asystentem trenera Romualda Szukiełowicza. Z tej piątki tylko Niciński nie otrzymał we wczesnej fazie swojej trenerskiej pracy szansy prowadzenia Pogoni, pozostali już tak.

Mandrysz z sukcesami

Najwięcej sukcesów w szczecińskim klubie osiągnął Piotr Mandrysz. To był szkoleniowiec, który w latach 2008-10 przepracował w szczecińskim klubie prawie dwa lata – dokładnie 23 miesiące, co jest najlepszym pod tym względem wynikiem od ponad 30 lat, kiedy w latach 1985-87 trenerem Pogoni był Leszek Jezierski.

Mandrysz awansował z zespołem do I ligi, a w kolejnym sezonie do finału Pucharu Polski. W końcówce swojej pracy jego asystentem był Maciej Stolarczyk, który zwolnionego Mandrysza na stanowisku trenera zastąpił w trakcie rundy jesiennej i w trakcie tej samej rundy został z tej funkcji odwołany.

Pierwszym trenerem, który poprowadził klub z ekstraklasy, a wcześniej występował w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach Pogoni był Eugeniusz Ksol. Przejął drużynę Pogoni w przerwie zimowej sezonu 1969/70 po Stefanie Żywotko, który właśnie zakończył swoją 4,5-letnią pracę.

W rundzie wiosennej roku 1970 Ksol miał w swoim zespole aż trzech piłkarzy, którzy później prowadzili kluby z ekstraklasy. Byli to: Hubert Fiałkowski, Czesław Boguszewicz i Roman Jakóbczak. Ten pierwszy prowadził portowców tylko przez pół roku jesienią 1978 roku, natomiast Boguszewicz i Jakóbczak swoje trenerskie kariery rozwijali w innych miejscach.

Boguszewicz z Pucharem Polski

Ten pierwszy wywalczył z Arką Gdynia Puchar Polski, natomiast Jakóbczak krótko prowadził Lecha Poznań, z którym związał się po zakończeniu kariery piłkarskiej. Krótko w Pogoni grał Michał Probierz. W rundzie jesiennej roku 2004 rozegrał zaledwie dwa mecze, ale spośród wszystkich byłych piłkarzy Pogoni to właśnie Probierz jest dziś trenerem najbardziej uznanym, z sukcesami i najlepiej rozpoznawalnym.

Byli piłkarze zawsze mają łatwiej przy podjęciu ambitnej pracy trenerskiej. Właściciele klubów nie mają w tym względzie dobrego rozeznania, swoje decyzje o zatrudnieniu podejmują przeważnie na podstawie ogólnego wrażenia. Często decyduje jedna lub dwie rozmowy, które z merytorycznego punktu widzenia nie zawsze powinny być decydujące.

Trenerzy, którzy są rozpoznawalni, jako byli, często bardzo dobrzy piłkarze, startują do nowego zawodu z uprzywilejowanej, często niezasłużonej pozycji. O posadę rywalizują też z trenerami, którzy są osobami anonimowymi, ale z dużymi osiągnięciami w niższych klasach rozgrywkowych, dochodzącymi do określonego pułapu bardzo wolno.

Runjaic bez piłkarskiej przeszłości

Takim trenerem był przecież też Kosta Runjaic, który swojej trenerskiej marki nie zbudował bogatą piłkarską karierą, mistrzowskimi tytułami, ale konkretnymi, lecz dla średnio interesującego się kibica mało znaczącymi osiągnięciami, jak na przykład awans w niższych klasach rozgrywkowych lub utrzymanie drużyn w beznadziejnych sytuacjach.

Byli piłkarze mają łatwiej z tego powodu, że często przekonują właścicieli klubów o tym, że wiedzą, jak funkcjonuje szatnia, wiedzą, jak tworzą się nieformalne układy i będą w razie konieczności umieli w takich sytuacjach zaradzić. Według nich trener bez piłkarskiej przeszłości nigdy tego się nie nauczy.

To jest mit. W niemieckiej Bundeslidze w poprzednim sezonie ponad połowa trenerów nie mogła o sobie powiedzieć, że byli wybitnymi piłkarzami, a jednak kluby takich zatrudniają i to coraz częściej. Liczy się technika, uniwersalność, wiedza, pasja, kreatywność.

Taktyczni maniacy

W Europie coraz częściej w cenie są szkoleniowcy wchłaniający wiedzę jak gąbka, którzy na pewno są lepiej przygotowani do zawodu, jak byli piłkarze. Ci zawodu uczyli się podpatrując trenerów, z którymi pracowali i podczas krótkich kursów.

Trenerami ligowymi zostają coraz częściej taktyczni maniacy, zorientowani na użycie nowych technologii, nazywani czasem pogardliwie trenerami laptopowymi. Swój autorytet wśród piłkarzy wyrabiają wiedzą, a nie piłkarską przeszłością.

W polskich realiach znana twarz z piłkarskich boisk powoduje, że wzrasta prestiż klubu zatrudniającego taką osobę. Byli piłkarze z licznymi występami w ekstraklasie wciąż traktowani są z bardziej uprzywilejowanej pozycji. Nie muszą na pracę w ekstraklasie zapracować sukcesem w niższej klasie rozgrywkowej. Wystarczy, że są kojarzeni jako byli dobrzy piłkarze. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

545
2018-07-28 18:47:23
NA SZCZĘŚCIE NIEUDACZNIK 100LARCZYK JUZ NIE ROZMONTOWUJE POGONI A WISEŁKE! CHOCIAZ TEZ SZKODA BO TO BĄDZ CO BĄDZ ZASŁUŻONY KLUB!!! Na 100% SPADEK NIESTETY
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA