W inauguracyjnym meczu PKO BP Ekstraklasy Pogoń Szczecin wygrała z beniaminkiem Widzewem Łódź, ale było to ciężko wywalczone zwycięstwo, a bramka na wagę kompletu punktów padła po pokerowej zagrywce nowego szwedzkiego trenera portowców Jensa Gustafssona, który widząc niemoc swych podopiecznych w ataku, dokonał potrójnej ofensywnej zmiany.
PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - WIDZEW Łódź 2:1 (1:1); 0:1 Bartłomiej Pawłowski (19), 1:1 Luka Zahovič (45), 2:1 Wahan Biczachczjan (71).
Pogoń: 1. Dante Stipica - 2. Jakub Bartkowski, 23. Benedikt Zech, 33. Mariusz Malec, 97. Luís Mata - 17. Mariusz Fornalczyk (55, 18. Michał Kucharczyk), 8. Damian Dąbrowski, 14. Kamil Drygas (55, 9. Pontus Almqvist), 27. Sebastian Kowalczyk (55, 22. Wahan Biczachczjan), 11. Kamil Grosicki (63, 21. Jean Carlos Silva) - 10. Luka Zahovič (82, 41. Paweł Stolarski).
Widzew: 26. Henrich Ravas - 8. Karol Danielak, 95. Patryk Stępiński, 3. Bożidar Czorbadżijski, 4. Mateusz Żyro, 92. Fábio Nunes (88, 33. Martin Kreuzriegler) - 13. Ernest Terpiłowski (78, 21. Jakub Sypek), 25. Marek Hanousek (72, 6. Juljan Shehu), 22. Dominik Kun, 10. Juliusz Letniowski (72, 9. Jordi Sánchez) - 19. Bartłomiej Pawłowski (78, 77. Kristoffer Hansen).
Żółte kartki: Malec - Kun, Żyro. Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 9339.
W inauguracyjnym spotkaniu osłabieni kontuzjami portowcy (do Alexandra Gorgona, Rafała Kurzawy i Bartłomieja Mruka, dołączył poturbowany w czwartek w Reykjaviku Kóstas Triantafyllópoulos) musieli użyć tzw. trzeci komplet strojów, czyli czarny, choć pierwotnie mieli wystąpić w tym meczu w domowych, granatowo-bordowych trykotach, ale sędziowie podjęli decyzję, że Pogoń musi zmienić koszulki. Powodem tej decyzji był zestaw domowych i wyjazdowych strojów Widzewa, gdyż zdaniem arbitrów, oba te komplety w zbyt małym stopniu kontrastowały z granatowo-bordowymi strojami szczecinian. Przedmeczowe losowanie też było niekorzystne dla gospodarzy, gdyż musieli rozpoczynać pod słońce, a w decydującej drugiej połowie atakować na wschodnią bramkę, gdy powszechnie wiadomo, że portowcom najlepiej strzela się na tą zachodnią, obsadzoną przez najwierniejszych szalikowców. Dodajmy, że tym razem lewe skrzydło młyna zajęli fani gości, dumnie wywieszając transparent: „Łódzki Widzew", a choć między kibicami rywalizujących drużyn nie było żadnego płotu, służb porządkowych czy strefy buforowej, nie doszło do najmniejszych utarczek.
Początek meczu był dość niemrawy, a w 19. minucie trochę nieoczekiwanie po podaniu Terpiłowskiego, Pawłowski z bliska pokonał Stipicę. W 26. minucie powinien być remis, gdy Dąbrowski solidnie strzelił z 25 metrów, a odbitą przez bramkarza piłkę Zahovič głową skierował w słupek. Dwie minuty później Czorbadżijski strzelił drugiego gola, lecz na szczęście był spalony. W ostatniej minucie pierwszej połowy, po podaniu Fornalczyka, Zahovič z bliskiej odległości posłał piłkę do pustej bramki, doprowadzając tuż przed przerwą do wyrównania.
Druga połowa rozpoczęła się atakiem Pogoni, a w 47. minucie Kowalczyk w dobrej sytuacji strzelił nad poprzeczką. Później do głosu doszli łodzianie i Stipica udanymi interwencjami czterokrotnie ratował swój zespół (w 54. minucie, dwukrotnie cztery minuty później oraz w 61. minucie). Dziesięć minut po przerwie trener Pogoni Jens Gustafsson, widząc że gra się nie klei, dokonał potrójnej ofensywnej zmiany, rezygnując z jedynego młodzieżowca w składzie (w tym sezonie przepisy na to pozwalają), a chwilę później dokonał jeszcze zmiany na skrzydle. Praktycznie wymieniona została cała pomoc (z wyjątkiem kapitana Dąbrowskiego), a szczecinianie zaczęli grać momentami na dwójkę napastników (Zahovič, Almqvist), ale często Słoweniec zamieniał się w środkowego pomocnika. Portowcy zaczęli aktywniej atakować, a o ich zwycięstwie przesądziła indywidualna akcja rezerwowego Biczachczjana, który po otrzymaniu piłki od Maty, najpierw wykonał perfekcyjny zwód, a później z daleka posłał piłkę do siatki. Po objęciu prowadzenia przez nasz zespół, ponownie zadziałał nowy szkoleniowiec ze Szwecji, dokonując tym razem defensywnej roszady, za napastnika Zahoviča wprowadzając obrońcę Stolarskiego. Szczecinianie zaczęli mądrze się bronić, a mieli też okazje do podwyższenia rezultatu, po strzałach: Almqvista, Carlosa Silvy i Biczachczjana.
W Widzewie zagrało dwóch byłych skrzydłowych Pogoni, Danielak i Kun, a ten drugi wystąpił tym razem na środku pomocy.
- Przede wszystkim jestem bardzo zadowolony z trzech punktów i z tego, że potrafiliśmy odwrócić wynik - powiedział trener Pogoni Jens Gustafsson. - Zawsze pierwsze mecze nowego sezonu w każdej lidze są niezmiernie trudne. Wygrywanie w takich spotkaniach nie jest łatwe. Nie zagraliśmy idealnie. Nawet nie byliśmy tego bliscy, ale to, jaki duch jest w składzie, nie tylko w pierwszej jedenastce, ale wśród wszystkich zawodników, to dobra platforma do dalszego rozwoju. Przy zmianach myślałem o pojedynku z Widzewem, ale także o tym, który rozegraliśmy kilka dni wcześniej na Islandii. Mamy dobry skład i wszyscy zawodnicy, którzy weszli na boisku w późniejszej fazie gry, bardzo nam pomogli. Nie wiem, kiedy Kóstas Triantafyllópoulos wróci do gry. To prawdziwy wojownik, więc mamy nadzieję, że będzie z nami z powrotem jak najszybciej. Czy to będzie za cztery dni, czy za cztery miesiące, na ten moment nie jestem jednak w stanie powiedzieć... (mij)