Powiedzieć, że obsadzenie rolą trenera bramkarzy reprezentacji Polski Andrzejem Woźniakiem to kontrowersja, to tak jakby nic nie powiedzieć.
Niedoszły bramkarz Pogoni Szczecin, asystent trenera pierwszej drużyny Pogoni i jednocześnie trener bramkarzy w szczecińskim klubie za czyny korupcyjne został skazany na 2,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.
53-letni były reprezentacyjny bramkarz odpowiedział przed sądem za czyny z okresu pracy w Koronie Kielce w okresie wiosna 2004 roku, a przepracował w tym klubie trzy lata 2002-2005 i w tym czasie zespół uzyskał awans najpierw do drugiej ligi, a następnie do pierwszej.
Co ciekawe, Andrzej Woźniak po zakończeniu swojej misji w Kielcach otrzymał propozycję pracy w Pogoni Szczecin i przepracował w szczecińskim klubie pełny sezon 2005/06. To był czas rządów Antoniego Ptaka, który w tamtym okresie liczył jeszcze na duży sportowy sukces i dobierał sobie w tym celu odpowiednie osoby.
Korona i Pogoń na jednym wózku
W sezonie 2003/04, kiedy Andrzej Woźniak zajmował się w Koronie ustawianiem meczów piłkarskich lub nielegalnym mobilizowaniem przeciwników kieleckiego zespołu, podobny proceder odbywał się w Pogoni, która grała akurat w rozgrywkach o klasę wyżej i też walczyła o awans, ale do wyższej klasy rozgrywkowej.
Zarówno Pogoń Antoniego Ptaka, jak i Korona prowadzona przez trenerów: Dariusza Wdowczyka i Andrzeja Woźniaka swój cel osiągnęły, jednak po latach osoby kierujące nielegalnym ustawianiem meczów odpowiedziały za to. Na pewno jednak nie wszystkie.
W sezonie 2005/06 Antoni Ptak ściągnął do Szczecina Andrzeja Woźniaka, Dariusz Wdowczyk zdobywał akurat mistrzostwo Polski z Legią Warszawa, a Korona rozgrywała swój premierowy sezon w ekstraklasie. Wszyscy funkcjonowali w polskiej piłce znakomicie, ewidentnie mogli mieć wrażenie, że piłkarskie oszustwa opłaciły się. Byli tam, gdzie chcieli być – na szczycie krajowego futbolu.
Cel osiągnięty
To był już czas, kiedy Ptak, Woźniak i Wdowczyk zapominali powoli o tym, w jaki sposób dokonywali awansów do wyższych klas rozgrywkowych, znajdowali się już w zupełnie innym miejscu, o które walczyli wcześniej nielegalnymi metodami.
To był też czas, kiedy o ich nielegalnych wyczynach nie było jeszcze wiadomo przynajmniej z żadnych oficjalnych przekazów. Nikt wówczas nie przypuszczał, że polska piłka może kiedyś funkcjonować inaczej i większość środowiska piłkarskiego taki stan rzeczy raczej akceptowała.
Osoby potrafiące odnaleźć się w sytuacjach absolutnie pozasportowych, bardziej kryminalnych, często uznawane były za operatywne, znające krajowy futbol od podszewki, rozumiejące go, mające reprezentacyjną przeszłość.
Andrzej Woźniak trafił do Pogoni, która na poziomie ekstraklasy miała rozgrywać swój drugi sezon. Antoni Ptak nastawiony był na szybki sukces wszelkimi możliwymi sposobami, być może jednak Andrzej Woźniak miał też inne zadania, nie tylko te związane ze szkoleniem.
Dwóch trenerów bramkarzy
W Pogoni doszło wówczas do ciekawej sytuacji. Trenerem bramkarzy był Zbigniew Długosz, po zatrudnieniu Woźniaka Pogoń miała zatem dwóch trenerów od bramkarzy. Miała dwóch trenerów do dwóch bramkarzy – w rundzie jesiennej roku 2005 byli to: Boris Peskovic i Bartosz Fabiniak, natomiast w rundzie wiosennej roku 2006: Peskovic i Neneca.
Większość treningów prowadził Zbigniew Długosz i nie można powiedzieć, żeby szczecińscy bramkarze byli w tamtym czasie słabymi punktami drużyny. Peskovic rozgrywał swój najlepszy sezon w ekstraklasie, wybronił trzy rzuty karne, również Fabiniak miał znakomity czas, zadebiutował w ekstraklasie, też obronił jeden rzut karny, był bramkarzem młodym, na dorobku, ze Szczecina, ale to nie Andrzej Woźniak wykonywał największą pracę z naszymi bramkarzami w tamtym czasie, choć oficjalnie też odpowiadał za ich formę. Bardziej był jednak asystentem najpierw trenera Bogusława Pietrzaka, a następnie Bohumila Panika.
Antoni Ptak zgłosił wtedy drużynę do rozgrywek o Puchar Intertoto, chciał przygotować ją do międzynarodowej rywalizacji, szczecinianie odpadli wówczas z rozgrywek po wyrównanych meczach z Sigmą Ołomuniec, to była ostatnia oficjalna konfrontacja międzynarodowa Pogoni, później było już tylko gorzej.
Neneca był jednym z siedemnastu Brazylijczyków ściągniętych w przerwie zimowej sezonu 2005/06. To miało być rewolucyjne posunięcie, kolejne z wielu Antoniego Ptaka, a zakończyło się farsą i kompromitacją wypominaną klubowi do dziś.
Woźniak następcą Majdana
Roczna przygoda Andrzeja Woźniaka z Pogonią w sezonie 2005/06 nie była pierwszą ze szczecińskim klubem. W roku 1999 Pogoń szukała następcy dla Radosława Majdana, który razem z Maciejem Stolarczykiem szykował się do przeprowadzki do Widzewa Łódź.
Ostatecznie do Łodzi wyemigrował tylko ten drugi, Woźniak przyjechał do Szczecina na rozmowy, ale zamiast propozycji kontraktu otrzymał jedynie luźne, niewiele znaczące zapewnienia. Nic zatem dziwnego, że były bramkarz FC Porto, SC Bragi, a także reprezentacji Polski nie zdecydował się na kontynuowanie kariery w Szczecinie – tym bardziej że Majdan pozostał w Pogoni i rozgrywał swój życiowy sezon zakończony powołaniem i debiutem w reprezentacji Polski.
Antoni Ptak nie zostawił Andrzeja Woźniaka w biedzie. Były reprezentacyjny bramkarz otrzymał roczny zakaz działalności w profesjonalnej piłce nożnej, znalazł jednak zatrudnienie w Centrum Piłkarskim Antoniego Ptaka w Gutowie Małym jako specjalista ds. koordynacji grup sportowych.
Powroty skazanych
Do pracy w profesjonalnym futbolu wraca wiele osób skazanych wcześniej za korupcję. Mają prawo pracować w swoim zawodzie tak samo, jak mają prawo zatrudniać ich pracodawcy. Z punktu widzenia prawnego nie dzieje się nic złego. Reprezentacja Polski to jednak zupełnie coś innego.
Najbardziej przerażające jest to, że tak wielu osobom włącznie z nowym trenerem reprezentacji i prezesem PZPN absolutnie haniebna przeszłość powołanego przez nich pracownika nie przeszkadza. Równie dobrze może nie przeszkadzać przeszłość i kryminalna działalność w sporcie samego „Fryzjera”.
Na początku lat 80. asystentem trenera Antoniego Piechniczka w reprezentacji Polski został Bogusław Hajdas, który w latach 1975-77 wywarł bardzo duże piętno na szczecińskim klubie. Drużynę Pogoni wprowadził na poziom czołowej drużyny w kraju, po raz pierwszy kilku piłkarzy trafiło do reprezentacji Polski – jednej z najsilniejszych na świecie.
Hajdas był asystentem trenera, który doprowadził polską reprezentację do trzeciego miejsca na świecie i to dla kibica Pogoni był i jest do dziś duży powód do satysfakcji. Awans na asystenta reprezentacji poprzedzony był znakomitymi wynikami sportowymi w szczecińskim klubie. Zupełnie odwrotnie, jak w przypadku Woźniaka. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser