Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Ćwierć wieku temu Pogoń przegrała tylko cztery mecze

Data publikacji: 06 września 2019 r. 20:04
Ostatnia aktualizacja: 06 września 2019 r. 21:46
Piłka nożna. Ćwierć wieku temu Pogoń przegrała tylko cztery mecze
 

Ćwierć wieku temu piłkarze Pogoni Szczecin w swoim drugim sezonie na boiskach ekstraklasy byli o krok od sprawienia niespodzianki i zajęcia jednego z miejsc premiowanych awansem do europejskich pucharów. To był zespół pozbawiony gwiazd, ale mający w składzie kilku piłkarzy o bardzo dużym potencjale.

Już wtedy podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski był Waldemar Jaskulski, który latem 1993 roku podczas meczu o Puchar Intertoto sprawdzony został w roli libero i okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Później uczestniczył w eliminacjach do mistrzostw Europy i grał nawet przeciwko mistrzom świata z Brazylii z takimi piłkarzami w składzie jak Romario czy Bebeto.

Zawodnik świetnie czuł się w swojej roli i stał się liderem drużyny prowadzonej przez Romualda Szukiełowicza, którego w przerwie zimowej sezonu 1993/94 zastąpił Jerzy Kasalik. Obaj byli zatrudniani w Pogoni przez Andrzeja Rynkiewicza, jako trenerzy anonimowi, ale właśnie w Pogoni umieli się świetnie wypromować i po pracy w Szczecinie stali się rozpoznawalnymi szkoleniowcami.

Szukiełowicz był jednym z najskuteczniejszych trenerów prowadzących Pogoń na boiskach ekstraklasy. W 51 meczach wypracował średnią zdobytych punktów na poziomie 1,53, co plasuje go w gronie trzech najlepszych trenerów w historii. Średnią tylko nieznacznie lepszą wypracował aktualny szkoleniowiec Kosta Runjaic (1,54), mający obecnie zdecydowanie większe pole manewru, możliwość transferów.

Kasalik na równi z Ksolem

Również Kasalik wypracował przez rok swojej pracy w Pogoni niezłą średnią na poziomie 1,44. To jest identyczna średnia, jaką wypracował Eugeniusz Ksol, ale jednak w znacznie większej liczbie meczów. Kasalik jednak pod względem średniej zdobytych punktów jest szóstym szkoleniowcem w historii Pogoni.

Szukiełowicz i Kasalik bazowali głównie na wychowankach i piłkarzach pozyskanych z okolicznych klubów. To był sezon, w którym trzech młodzieżowców Pogoni: Radosław Majdan, Maciej Stolarczyk i Olgierd Moskalewicz dotarli do ćwierćfinału młodzieżowych mistrzostw Europy, eliminując wcześniej takie reprezentacje jak Anglia czy Holandia. Polska piłka nożna 25 lat musiała czekać na powtórzenie takiego sukcesu.

To był też sezon, w którym w pierwszej reprezentacji Polski zadebiutował Dariusz Szubert. Do drużyny śmiało wprowadzani byli nastolatkowie: Leszek Pokładowski, Rafał Piotrowski, a rywalizacja była tak duża, że spore kłopoty z przebiciem się do składu mieli gracze w późniejszych latach w ekstraklasie bardzo cenieni: Grzegorz Matlak i Radosław Biliński.

Pogoń na mecie rozgrywek zajęła 5. miejsce przed mocnymi ekipami Widzewa Łódź czy Lecha Poznań. Pogoń do trzeciego w tabeli Górnika traciła zaledwie 5 punktów. Dwa bezpośrednie mecze z tą drużyną przegrała, oba pechowo i nieznacznie, ale Górnik był wtedy zespołem, który miał na długie lata panować w naszej ekstraklasie.

Cztery porażki w sezonie

Pogoń była drużyną, która w całym sezonie, w 34 meczach przegrała zaledwie cztery razy, ale za to aż 19 razy zremisowała. Z czterech przegranych spotkań dwa miały miejsce z Górnikiem Zabrze i po jednym z ŁKS i Wartą Poznań, a więc rywalami niezbyt wtedy wymagającymi. To były klasyczne wypadki przy pracy. Poza tym szczecinianie w każdym innym meczu byli blisko zwycięstw.

U siebie Pogoń przegrała tylko raz po meczu, który kibice zapamiętali na długo. Przy 20 tysiącach ludzi szczecinianie przegrali 1:2 z Górnikiem, a po ostatnim gwizdku sędziego żegnały ich brawa. Sytuacja niecodzienna, ale zasługująca w tamtym meczu na takie traktowanie. Mecz z naszpikowanym srebrnymi medalistami olimpijskimi Górnikiem był kapitalnym widowiskiem.

Pogoń w całym sezonie nie dała się pokonać mistrzowi Polski – Legii, której atak tworzyli: Podbrożny i Kowalczyk. Legia w dwumeczu z Pogonią nie zdobyła ani jednej bramki. Pogoń nie dała się też pokonać wicemistrzowi – GKS Katowice, który jesienią 1994 roku wyeliminował z rozgrywek o Puchar UEFA Girondins Bordeaux z takimi piłkarzami w składzie, jak późniejsi mistrzowie świata i Europy: Zidane, Duggary i Lizarazu.

Postacią szczególną był 34-letni wówczas Adam Benesz. To był wtedy w Pogoni jeden z nielicznych piłkarzy stanowiących ważne ogniwo w drużynie, która w roku 1987 wywalczyła wicemistrzostwo Polski. Prócz niego takimi piłkarzami byli jeszcze: Mariusz Kuras i Andrzej Miązek.

Podwójna rola Benesza

Benesz w roku 1990 wyjechał do Szwecji po roku rozbratu z futbolem. Pogoń zaledwie dwa lata po największym sukcesie w historii – wicemistrzostwie Polski w roku 1987 – doznała goryczy degradacji. Klub był coraz gorzej zarządzany, a najlepsi piłkarze szukali możliwości wyjazdu za granicę.

– Mnie w wyjeździe pomógł były kolega z Pogoni i jeszcze ze Stali Stocznia, Mirosław Zambrzycki – powiedział Adam Benesz.

Szwecja to był wtedy bardzo popularny kierunek dla piłkarzy Pogoni. Trafili tam między innymi wcześniej: Bogdan Maślanka, Waldemar Folbrycht, Zbigniew Kozłowski, Jerzy Stańczak. Szwedzka liga była półamatorska, a nasi piłkarze prócz grania w piłkę podejmowali się również innej pracy.

Precedens Adama Benesza polegał na tym, że godził grę w lidze szwedzkiej i polskiej. Dziś taka sytuacja wydaje się absolutnie nieprawdopodobna, ale wtedy tak było. Benesz wyjechał do Szwecji w roku 1990 i trafił do szwedzkiego Mjoellby.

Życie w prowincji Laponia

Po roku przeniósł się do amatorskiej drużyny Asele w północnej części Szwecji w prowincji Laponia. Był tam jedynym zawodowcem w drużynie, a rozgrywki ligowe z uwagi na warunki klimatyczne rozgrywane były w systemie maj – październik.

Benesz zatem przez trzy sezony: w latach 1992, 1993 i 1994 trafiał do Pogoni na końcówkę rundy jesiennej, potem przygotowywał się z zespołem Pogoni do sezonu, grał do końca kwietnia, a następnie udawał się do Szwecji i występował tam nieprzerwanie od początku maja do końca października.

Z tak funkcjonującym piłkarzem w składzie Pogoń umiała w roku 1992 wywalczyć awans do ekstraklasy, wiosną 1993 była rewelacją sezonu, a wiosną 1994 roku zakończyła rozgrywki na 5. miejscu. Benesz nie był jedynie uzupełnieniem zespołu, ale bardzo ważnym i wiodącym graczem.

O ile w drugiej połowie lat 80. był niejako w cieniu takich piłkarzy, jak: Ostrowski, Kensy, Sokołowski czy Leśniak, to na początku lat 90., gdy był najstarszym i najbardziej doświadczonym piłkarzem w drużynie, jego rola była diametralnie inna i trudna do przecenienia. To on był wtedy reżyserem poczynań drużyny i od niego uczyli się na boisku młodsi: Piotr Mandrysz czy Dariusz Szubert.

– Nikt w ówczesnej Pogoni nie miał żadnych wątpliwości, jak wartościowym piłkarzem jest Adam Benesz – mówi po latach Andrzej Rynkiewicz, wówczas dyrektor klubu podejmujący praktycznie wszystkie najważniejsze decyzje. – W Pogoni był wówczas młody zespół, nasi utalentowani piłkarze pamiętali Benesza z występów w drużynie Leszka Jezierskiego, imponowało im, że w dość zaawansowanym wieku wciąż może rywalizować na najwyższym krajowym szczeblu. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ciepły radziu
2019-09-06 20:50:08
Ha ha ha ha Radek zawsze na fotkach wychodził niczym ciepluch :))
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA