Poniedziałek, 15 grudnia 2025 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Czerwony Świt przegrał w końcówce...

Data publikacji: 31 sierpnia 2024 r. 17:54
Ostatnia aktualizacja: 31 sierpnia 2024 r. 17:54
Piłka nożna. Czerwony Świt przegrał w końcówce...
Szczecinianie częściej cierpieli (na ziemi w jasnej koszulce Maciej Koziara), ale za to otrzymali więcej kartek, których sędzia nie oszczędzał... Fot. Świt  

II-ligowy beniaminek ze Skolwina, kolejny mecz na swym stadionie kończył w osłabieniu po czerwonej kartce i nie udało się szczecinianom utrzymać remisu, bo rywal piłkarsko prezentował się od nich lepiej, a przypomnijmy, że bytomianie to wieloletni ekstraklasowicz, dwukrotny mistrz Polski i zdobywca Pucharu Rappana, zaś w jednym z sezonów Polonia spuściła z najwyższej klasy rozgrywkowej Pogoń Szczecin...

REKLAMA

II liga piłkarska: ŚWIT Szczecin - POLONIA Bytom 0:1 (0:0); 0:1 
Tomasz Gajda (81).



ŚWIT: Adrian Sandach - Szymon Nowicki, Jędrzej Góral, Rafał Remisz, Kacper Wojdak, Jonatan Straus - Maciej Koziara (71 Oskar Kalenik), Dawid Kort (46 Dawid Kisły), Bartłomiej Kasprzak (85 Aron Stasiak), Łukasz Święty (60 Kacper Nowak) - Szymon Kapelusz (71 Krzysztof Ropski) 



Czerwona kartka: Nowicki (57. minuta, za drugą żółtą). Żółte kartki: Kort, Góral, Kasprzak, Nowicki (2), Sandach, Kalenik - Konrad Andrzejczak, Mikołaj Łabojko, Dominik Konieczny, Gajda, Kamil Wojtyra. Sędziował: Michał Kramski (Świebodzin). Widzów 800.

W sobotnim meczu po raz pierwszy samodzielnie poprowadził Świt zaledwie 27-letni trener Bartosz Bartłomiejczyk, który wcześniej był asystentem Piotra Klepczarka, ale ten nieoczekiwanie w ostatni wtorek poinformował władze klubu, że odchodzi i już tego samego dnia po południu odnalazł się w Warcie Poznań, czyli w ekstraklasowym spadkowiczu. Debiut był trudny, bo rywal wymagający i ponad pół godziny trzeba było grać w osłabieniu. Do wywalczenia remisu zabrakło 9 minut regulaminowego czasu gry...

Faworyzowana Polonia - której bramki strzegł wypożyczony ze szczecińskiej Pogoni Axel Holewiński, a w obronie widzieliśmy wychowanka Zenitu Koszewo i Błękitnych Stargard Grzegorza Szymusika, mającego w sportowym życiorysie ekstraklasowe występy i gola w barwach Korony Kielce - rozpoczęła spotkanie od groźnych ataków i już na początku Gajda trafił w słupek, a po chwili Sandach obronił strzał Oliviera Wyparta. Szczecinianie pierwszą groźną akcję przeprowadzili w 10. minucie, a później oglądaliśmy daleki strzał rutynowanego Korta. Goście mieli jeszcze dobrą okazję w 25. minucie, ale bardzo dalekim lobem w pustą wówczas bramkę nie trafił Andrzejczak. Bytomianie świetną okazję na gola mieli pięć minut po przerwie, ale ich szybki atak dalekim wyjściem powstrzymał nasz golkiper, a później tzw. przekopaną piłkę, z pola bramkowego wybił jeden ze szczecińskich obrońców. W 57. minucie za faul w ofensywnej akcji, drugą żółtą kartkę (naszym zdaniem nieco dyskusyjną...) otrzymał Nowicki i Świt musiał dalszą część pojedynku toczyć w dziesiątkę i od tego momentu przewaga Polonii zaczęła systematycznie wzrastać, a skolwinianie coraz częściej ratowali się grą na czas. W 63. minucie Lucjan Zieliński, praktycznie tuż po wejściu na boisko, przeprowadził groźny rajd zakończony strzałem z bliska, lecz Sandach wybił piłkę na rzut rożny, a minutę później nasz bramkarz obronił uderzenie Koniecznego. Dziesięć minut później Wojtyra z bliska główkował i trafił w zewnętrzną część słupka szczecińskiej bramki. W 79. minucie gospodarze mieli pierwszą groźną akcję, gdy linię środkową mijał były napastnik Polonii Ropski, ale zabrakło mu sił, by utrzymać przewagę metra nad rywalami i wyjść na pozycję sam na sam z bramkarzem, więc alternatywnie próbował dryblingu, który jednak okazał się nieskuteczny. W odpowiedzi śląska drużyna przeprowadziła kolejny groźny atak, a Gajda mocnym strzałem z 12 metrów zdobył gola, jak się później okazało na wagę zwycięstwa. Pod koniec doliczonego czasu szansę na wyrównanie miał jeszcze Ropski, ale po dalekim dośrodkowaniu z rzutu wolnego z połowy boiska w pole karne, strzelił głową tuż obok słupka...

Bytomscy piłkarze mogli więc świętować wyjazdowe zwycięstwo razem ze swoimi najwierniejszymi kibicami, których do północnego Szczecina przyjechało blisko dwustu, w konwoju busów i samochodów osobowych, licznie i głośno eskortowanych przez policję. Ubrani wszyscy na czarno fani z Górnego Śląska, na trybuny weszli dopiero po 20 minutach gry, a doping rozpoczęli... w 44. minucie, bo wcześniej siły wzmacniali przy stoisku stadionowej gastronomii, a tak dobrych i tanich kiełbasek jak przy Stołczyńskiej, chyba wcześniej nie jedli zbyt często... W przerwie świętowali zaś szalikowcy ze Skolwina, bo jeden z nich, Świtek, kończył właśnie 70 lat, a koledzy (i koleżanki) fetowali go specjalnym transparentem i popisami wokalnymi.

Mecz był okazją do sportowego pożegnania wakacji i z tej okazji działacze Świtu zorganizowali specjalny festyn z licznymi atrakcjami, w tym oczywiście z miasteczkiem dmuchanych zamków, których na Skolwinie zabraknąć nie mogło!

Napomknęliśmy we wstępie, jak to przed laty Polonia skarciła portowców na Twardowskiego (choć oba kluby uważane były za zaprzyjaźnione, nie tylko z uwagi na niemal identyczne barwy, ale także na lwowskie historyczne koligacje...), powodując ich degradacje z najwyższej klasy rozgrywkowej, która wcześniej nazywała się normalnie, czyli I ligą, ale potocznie także wówczas używano nazwy ekstraklasa. Przypomnijmy więc w skrócie Czytelnikom tamtą historię, która dotyczy sezonu 1978/1979. Z 16-zespołowej I ligi na dwie kolejki przed końcem zagrożone były 3 drużyny (Pogoń, Polonia i Gwardia Warszawa), z których utrzymać się mogła tylko jedna. W przedostatniej kolejce Pogoń podejmowała Polonię i jednobramkowa wygrana dawała Dumie Pomorza spore szanse na prolongatę ligowego bytu, ale nie gwarantowała jeszcze utrzymania, o które trzeba by walczyć jeszcze w ostatniej kolejce. Natomiast wygrana 2:0 zapewniała już utrzymanie na 100 procent, bo niwelowała porażkę z jesiennej rundy z Bytomia 1:3. Podopieczni trenera Konstantego Pawlikańca rozpoczęli więc mecz z dużym animuszem, bo interesowała ich tylko wysoka wgrana i szybko, bo już w 19. minucie uzyskali prowadzenie po strzale Romana Klasy, a później przy ogłuszającym dopingu z trybun kontynuowali natarcie, zamykając Ślązaków w ich polu karnym. Nieoczekiwanie po jednej z nielicznych kontr, na kwadrans przed końcem (wtedy nawet jedna doliczona minuta była rzadkością!) filigranowy napastnik Edward Lonka doprowadził do wyrównania i taki wynik utrzymał się do końca, co praktycznie było równoznaczne ze spadkiem Pogoni wraz z Gwardią. Ostatnia kolejka potwierdziła ten czarny scenariusz! Na koniec przypomnijmy wynik i skład z tamtego pamiętnego meczu.

I liga piłkarska: POGOŃ Szczecin - POLONIA Bytom 1:1 (1:0); 1:0 Roman Klasa (19), 1:1 Edward Lonka (75).

POGOŃ: Ryszard But - Henryk Wawrowski, Roman Klasa, Jerzy Schab (79 Krzysztof Urbanowicz), Zbigniew Czepan - Andrzej Krawczyk, Adam Kensy, Jan Mikulski - Jarosław Biernat (75 Janusz Turowski), Leszek Wolski, Benon Szostakowski

Pisząc te wybitne nazwiska nasuwa nam się refleksja, jak wielu grających wtedy zawodników nie ma już między nami...©℗

(mij)

REKLAMA

Komentarze

lecszek
2024-09-01 09:16:29
swit poleci z ligi, jesli wchodzisz z ławki to masz oddac zycie a nie grac na alibi ,za krótka kadra i tyle,brak charakteru
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Nie switowiec
2024-09-01 00:08:25
Bardzo porządny artykuł, aż miło się to czytało. Bogactwo historii na najwyższe noty.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj
REKLAMA
REKLAMA