Dziś o godz. 20.45 na stadionie w Cardiff odbędzie się finałowy mecz barażowy o awans do tegorocznych piłkarskich mistrzostw Europy w Niemczech, a będąca gospodarzem spotkania Walia podejmie reprezentację Polski prowadzoną przez selekcjonera Michała Probierza, który w przeszłości był zawodnikiem m.in. Pogoni Szczecin.
W półfinałach baraży Polska pokonała w Warszawie Estonię 5:1, a Walia wygrała u siebie z Finlandią prawie tak samo przekonująco, bo 4:1. Zwycięzca wtorkowego pojedynku zagra w finale ME w Niemczech w czerwcu i lipcu tego roku, mając za grupowych rywali: Holandię, Francję i Austrię.
W pozostałych dwóch wtorkowych finałach baraży Gruzja o godz. 18 podejmie Grecję, a Ukraina o godz. 20.45 zmierzy się z Islandią. Oba spotkania będą miały polskie akcenty, bo pojedynek w Tbilisi poprowadzi nasz arbiter Szymon Marciniak, a Ukraina w roli gospodarza wystąpi gościnnie na stadionie we Wrocławiu.
- To my doprowadziliśmy do tego, że rywal wyglądał tak, jak wyglądał - mówił po meczu z Estonią na stronie PZPN-u M. Probierz. - Od samego początku graliśmy w dobrym stylu, potrafiliśmy stwarzać sytuacje bramkowe, szybko strzeliliśmy gola. Najważniejszy dla nas jest awans do finału i radość z tego, co będzie dalej. Trudno na razie mówić o składzie na Walię, bo na razie trzeba obejrzeć jej mecz i przeanalizować zarówno nasze spotkanie, jak i rywali. A najważniejsze, to żeby wszyscy zawodnicy wrócili do dyspozycji zdrowotnej. Kontuzja Przemka Frankowskiego utrudniła nam sytuację, którą jeszcze bardziej skomplikował uraz Matty’ego Casha. Były piłkarz Pogoni Kuba Piotrowski rzeczywiście zagrał bardzo dobrze, ale wiedzieliśmy, na co go stać. Cieszyłem się, że Kuba strzelił z dystansu, bo wiem, jakie ma możliwości i jak prezentuje się w Łudogorcu, dlatego dużo radości sprawiło mi, kiedy on, czy Piotrek Zieliński strzelali z dystansu. Szkoda, że dwa strzały Roberta Lewandowskiego były zablokowane, ale pełnił on bardzo ważną rolę: często brał rywali na siebie, wyciągał ich ze strefy i chwała mu za to, że pomógł wszystkim kolegom i całej drużynie.
W kadrze Polski jest jedynak z Pogoni Szczecin, kapitan portowców Kamil Grosicki, a kibice z grodu Gryfa mają mieszane odczucia, jeśli chodzi o jego ewentualny wtorkowy występ. Otóż ambicjonalnie oczywiście chcieliby, aby ich pupil z Twardowskiego wystąpił, ale zdają sobie też sprawę z faktu, że Grosik jest potencjalnym rezerwowym, a jego wejście na murawę będzie miało miejsce najprawdopodobniej dopiero wtedy, gdy Biało-Czerwoni będą przegrywać, czego oczywiście żaden polski kibic nie pragnie... Kapitan Pogoni nie jest też już najmłodszy, a Dumę Pomorza już wkrótce w ciągu tygodnia czekają aż trzy prestiżowe i bardzo ważne mecze, czyli w PKO BP Ekstraklasie u siebie z Cracovią Kraków (30 marca) i na wyjeździe z Lechem Poznań (7 kwietnia), a między tymi meczami jest półfinał Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok na Twardowskiego (3 kwietnia). Reprezentacyjny występ Grosickiego mógłby więc nadszarpnąć siły 35-latka... (mij)