Pogoń Szczecin jako pierwszy klub ekstraklasy jeszcze przed zakończeniem sezonu poinformował o dwóch dość znaczących transferach. Benedikt Zech i Michalis Manias to absolutna czołówka piłkarzy na swoich pozycjach w ligach znacznie lepszych od polskiej. Zech trafia do Pogoni z ligi austriackiej, a Manias z ligi greckiej, czyli odpowiednio numer 12 i 14 w Europie, mogących wystawić do gry w europejskich pucharach pięć swoich drużyn.
Nie są to zawodnicy z topowych klubów swoich krajów, ale stanowiący absolutny fundament w drużynach z nieco drugiego planu, ale też potrafiących uzyskać awans do kwalifikacji Ligi Europy, co oznacza, że muszą stanowić silne ogniwo w jednym z pięciu najsilniejszych zespołów w swoim kraju.
Zech i Manias to gracze doświadczeni, mający za sobą występy w kwalifikacjach Ligi Europy, którzy pozyskani zostali do Pogoni bez kwoty odstępnego. Pogoń wyraziła zainteresowanie tymi zawodnikami długo przed zakończeniem sezonu. Gdyby rozpoczęła te poszukiwania obecnie, to prawdopodobnie każdy z tych zawodników znalazłby sobie dobry klub w Europie bez żadnego kłopotu.
Obaj mają po 29 lat, nie są zatem już łakomym kąskiem dla bogatszych zagranicznych klubów z bardziej renomowanych lig w Europie. Jeżeli kluby z topowych zagranicznych krajów pozyskują piłkarzy powyżej 25. roku życia, to muszą mieć pewność dużej jakości, autentycznego wzmocnienia i na pewno Zech ani Manias takiej gwarancji nie dają. Polska ekstraklasa jest jednak dopiero 25. siłą w Europie, a Zech i Manias mają stać się w niej kluczowymi postaciami na swoich pozycjach i oczywiście wiodącymi postaciami w Pogoni.
Od pierwszego dnia
Obaj rozpoczną przygotowania od pierwszego dnia, obecnie spędzają wakacje ze swoimi rodzinami, mając ten komfort, że nie muszą intensywnie wertować ofert z innych klubów, ale spokojnie mogą sobie planować najbliższą przyszłość zarówno w sferze prywatnej, jak i sportowej.
Wiek piłkarzy ponadto pokazuje też, że Pogoń nie dokonała w ich przypadku transferu pod ewentualną sprzedaż. W przypadku Zecha i Maniasa zarobek jest raczej wykluczony. Obaj zostali sprowadzeni po to, by dać jakość w zespole, by sprawić, że zespół stanie się mocniejszy, bardziej wartościowy.
Michalis Manias miał miniony sezon słabszy. Zdobył tylko pięć goli, co jak na napastnika i piłkarza podstawowego nie stanowi zbyt dobrej wizytówki. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że grał w zespole z dolnych rejonów tabeli, który zdobył w całym sezonie zaledwie 25 goli. Manias miał na koncie pięć goli i trzy asysty, czyli uczestniczył praktycznie w co trzecim golu drużyny Asteras Tripolis.
Był w tym klubie jednym z trzech najwyżej wycenianych piłkarzy przez branżowy portal Transfermarkt.de i jednym z trzech najlepszych graczy w klasyfikacji kanadyjskiej. Był też jedynym reprezentantem kraju, choć tylko jednorazowym. Asteras Tripolis stracił zatem swoją autentyczną gwiazdę – piłkarza, który w poprzednim sezonie wprowadził ten sam zespół na europejskie salony.
Debiut w reprezentacji
Manias sezon 2017/18 zakończył z 12 zdobytymi golami, co dało mu czwarte miejsce w klasyfikacji strzelców. Jednocześnie był najlepszym greckim strzelcem w greckiej Super League, co zaowocowało między innymi powołaniem do reprezentacji swojego kraju na towarzyski mecz z Arabią Saudyjską. Znany niemiecki trener reprezentacji Grecji Michael Skibbe dostrzegł potencjał i jakość w napastniku greckiego średniaka.
Grecja ten mecz przegrała 0:2, Manias zagrał w podstawowym składzie przez godzinę, wśród graczy pierwszej jedenastki był piłkarzem najgorzej wycenianym, jednym z dwóch najstarszych i praktycznie jedynym spoza klubów zagranicznych lub grających w jednym z topowych ligi greckiej (PAOK, AEK). To powołanie i debiut to była nagroda za wprowadzenie Asterasa do Europy po trzech latach przerwy, ale później już się nie powtórzyło.
Trzy lata temu Manias po sezonie spędzonym w Ganninie, dla której zdobył 10 goli, trafił do belgijskiego Westerlo. To była bardzo nieudana przygoda. Piłkarz początek miał niezły, po pięciu meczach miał na koncie dwa gole, ale drużyna przegrywała mecze. Była najsłabszym zespołem w Jupiler League, więc nic dziwnego, że trwały ciągłe rotacje w składzie, które nie wpływały pozytywnie na żadnego z piłkarzy.
Manias już zimą wrócił do Grecji, trafił do Asterasa Tripolis, dla którego w 18 meczach zdobył aż 10 goli, pomógł uratować zespół przed spadkiem, a w kolejnym sezonie wprowadził drużynę na europejski poziom. Epizod w lidze belgijskiej zakończył się dla niego źle, bo trafił na nieciekawy okres w tym klubie.
Następca Buksy
29-latek urodzony na wyspie Rodos jest piłkarzem o cechach, jakie sobie bardzo ceni Kosta Runjaic. Piłkarz mierzy aż 190 cm wzrostu, jest graczem postury podobnej do Buksy czy Benyaminy i raczej nie należy się martwić tym, że w minionym sezonie zatracił skuteczność.
Trzeba przypomnieć, że Adam Buksa trafił do Pogoni z Zagłębia Lubin z dorobkiem 46 meczów na poziomie ekstraklasy, w których zdobył zaledwie 5 goli. W Pogoni natomiast zagrał w 33 spotkaniach i zdobył 15 goli. Zdobywał bramki prawie w co drugim swoim meczu i tego samego będziemy oczekiwać od Maniasa.
Nie jest jeszcze znana przyszłość Adama Buksy, który jest raczej szykowany na sprzedaż. Obawa, że jakość na pozycji napastnika przez to osłabnie jest raczej bezpodstawna. Jeżeli Manias będzie zdrowy, jeżeli zaakceptuje metody pracy, skoncentruje się na założeniach, to możemy się po nim spodziewać, że wzbogaci swoje konto o minimum 12-15 goli w sezonie. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. pogonszczecin.pl