Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Futbol bez kibiców

Data publikacji: 17 kwietnia 2020 r. 18:18
Ostatnia aktualizacja: 19 kwietnia 2020 r. 16:48
Piłka nożna. Futbol bez kibiców
 

Choć rządy poszczególnych krajów wciąż walczą z rozpowszechniającym się koronawirusem, to kluby piłkarskie w całej Europie chcą dokończyć rozgrywki i mocno się do tego przymierzają. Wszystko po to, żeby uzyskać od stacji telewizyjnych całość wynegocjowanych kwot, które w obecnej trudnej sytuacji ekonomicznej miałyby stanowić poważny zastrzyk ratujący finanse.

Wiele wskazuje na to, że rozgrywki ligowe w obecnym sezonie mogą być kontynuowane. Nie wiadomo jednak, czy uda się bezkolizyjnie je dokończyć.  Nie jest nawet pewne, czy cały kolejny sezon rozpocznie się zgodnie z planem i w jakim kształcie.

Bardzo realna jest wizja, że cała runda jesienna odbywać się będzie bez udziału publiczności. Jeżeli rozgrywki ligowe i pucharowe będą się toczyć, to będzie to gra jedynie telewizyjna, bez udziału widzów. Tych na stadionach można się spodziewać najwcześniej od rundy wiosennej roku 2021. Jeżeli oczywiście uda się prowadzić skutecznie walkę z koronawirusem i całkowicie go wyeliminować z naszego życia.

Wobec takiej sytuacji całkowicie ulegnie zmianie struktura przychodów poszczególnych klubów. Pogoń w porównaniu z innymi polskimi klubami powinna stracić najmniej. Od najbliższego sezonu miały być gotowe dwie trybuny, które mogą pomieścić około 11 tysięcy kibiców. Na placu budowy powstały jednak pewne opóźnienia, więc oddanie do użytku dwóch trybun i tak mogłoby ulec przesunięciu czasowemu.

Niskie wpływy w Pogoni

W obecnej sytuacji nie ma to jednak wielkiego znaczenia, straty Pogoni z dnia meczowego nie będą w porównaniu z poprzednimi sezonami tak bardzo istotne jak to ma miejsce w przypadku innych klubów. Wpływy z tytułu dnia meczowego były w Pogoni od roku 2012 mniej więcej na tym samym poziomie.

Najwyższe w roku 2016 – około 2,4 mln złotych, natomiast w roku 2018, czyli ostatnim pełnym roku, kiedy drużyna mogła grać teoretycznie przy pełnych trybunach, te wpływy były na poziomie 1,8 mln złotych. Stanowiło to zaledwie 7 procent wszystkich przychodów. Oficjalnych danych za rok 2019 jeszcze nie ma, ale można zakładać, że procent z wpływów z dnia meczowego był na jeszcze niższym poziomie.

Frekwencja w związku z przebudową stadionu obniżyła się o prawie 100 procent. W sezonie 2018/19 wynosiła około 6,5 tys. na mecz, natomiast w obecnym sezonie ta frekwencja była drugą najsłabszą w ekstraklasie na poziomie 3,7 tys. na jedno spotkanie. Tylko frekwencja na domowych meczach Rakowa Częstochowa rozgrywającego swoje mecze gościnnie w Bełchatowie była niższa i wynosiła około 3 tys. na mecz.

Jeżeli zatem mecze w rundzie jesiennej rozgrywane będą bez udziału publiczności, to Pogoń spośród wszystkich drużyn ekstraklasy straci w porównaniu z poprzednim sezonem najmniej. Najwięcej procentowo stracą Legia Warszawa i Wisła Kraków, które mogą się w obecnym sezonie pochwalić najwyższą średnią frekwencją.

Legia straci najwięcej

Na mecze Legii przychodziło średnio po 17,5 tys. kibiców, natomiast na mecze Wisły średnio po 16 tys. fanów. To był w następstwie bardzo konkretny zarobek nie tylko z biletów, karnetów, ale sprzedaży pamiątek, kateringu i innych usług. Kluby te w zeszłym roku wzbogacały swój budżet na finansach zbudowanych z dnia meczowego na poziomie 28 procent wszystkich przychodów.

W przypadku Legii była to kwota konkretnie 28 mln złotych, natomiast w przypadku Wisły 7,5 mln złotych. W rundzie jesiennej tych pieniędzy prawdopodobnie w kasach tych klubów zabraknie.

Przy stracie Pogoni 1,8 mln złotych z tytułu dnia meczowego daje to dość znaczącą różnicę trudną do zniwelowania. Odbije się to z całą pewnością na jakości gry poszczególnych zespołów, które układane będą ze słabszych i tańszych piłkarzy.

Aż 23 procent wpływów do klubu z dnia meczowego stanowiło w przypadku Lecha Poznań, co dawało łączną kwotę 13,2 mln złotych. Pięć lat temu ta kwota była na poziomie 20,6 mln złotych. Na mecze Lecha w obecnym sezonie przychodziło średnio 15 tys. kibiców. Do tego dochodzi fakt, że poznański klub od trzech lat nie sprzedał żadnego piłkarza, a ceny na pewno drastycznie pójdą w dół.

Legia, Wisła i Lech najmocniej odczują brak możliwości grania domowych meczów przy pustych trybunach. Procentowo dość duże wpływy z dnia meczowego miały takie kluby, jak: Górnik Zabrze (19 procent), Jagiellonia Białystok (18 procent) i Arka Gdynia (17 procent).

Górnik i Jagiellonia mocno pod kreską

Średnia frekwencja Górnika w obecnym sezonie wynosiła 13,2 tys. kibiców, Jagiellonii na poziomie 9,2 tys. fanów, a w Gdyni około 7 tys. W przypadku Górnika jest to zysk 
6 mln złotych, w przypadku Jagiellonii 6,5 mln złotych, natomiast Arka na dniu meczowym zarabiała dotąd 3,5 mln złotych, czyli prawie dwa razy więcej niż Pogoń, mając przy tym zdecydowanie niższy budżet.

Stratę z dnia meczowego zanotuje też Lechia Gdańsk, która w roku 2018 zarobiła z tego tytułu 5 mln złotych. Średnia frekwencja na domowych meczach Lechii wynosi w obecnym sezonie 10,7 tys. kibiców.

Pogoń zatem na ewentualnej grze przy pustych trybunach na pewno jakieś pieniądze straci, ale de facto może zyskać. Inni bowiem stracą zdecydowanie więcej, więc będą musieli coraz mocniej zaciskać pasa, będą musieli pozbywać się lepszych piłkarzy, a tych naprawdę dobrych jest coraz mniej.

Poza tym należy też pamiętać, że kluby z innych części Europy stracą na dniu meczowym znacznie więcej niż polskie. Też będą zmuszone do ostrych cięć, oszczędności i zaciskania pasa. Nawet te spoza TOP 5. Ligi: holenderska, rosyjska, turecka i szkocka gromadzą frekwencję o 100 procent wyższą niż liga polska.

W przypadku ligi rosyjskiej wpływy z dnia meczowego to zysk około zaledwie 6 procent, ale w realnych liczbach to łącznie ponad 50 mln euro przy 20 mln euro w przypadku polskich klubów. W przypadku ligi szkockiej przychody z dnia meczowego to aż 45 procent, czyli realnie ponad 100 mln euro. Liga holenderska zarabia na dniu meczowym 25 procent, a cała polska ekstraklasa 16 procent.

Piast i Zagłębie bez uszczerbku

Każdy na swój sposób będzie chciał przetrwać najtrudniejszy czas, a Pogoń w porównaniu z innymi może przez ten okres przejść jak najmniej boleśnie. Z tytułu dnia meczowego nikłe kwoty powinny stracić kluby miejskie lub finansowane przez spółki Skarbu Państwa.

Przykładowo: Piast Gliwice, na którego mecze w obecnym sezonie przychodziło średnio 4,4 tys. kibiców, straci około 4 procent budżetu, czyli w przeliczeniu na realne kwoty około 1 mln złotych. Klub z tak małą liczbą kibiców, a tak niskimi wpływami z dnia meczowego w poprzednim sezonie wywalczył mistrzostwo Polski, a w obecnym po 26 meczach zajmował drugie miejsce.

Absolutnie nie przełożyło się to na wzrost frekwencji i zainteresowanie futbolem w mieście, z którego znaczna część mieszkańców kibicuje Górnikowi Zabrze. Skromny stan finansów w tym klubie nie przeszkadzał zatem w uzyskiwaniu znakomitych wyników.

Na mecze Zagłębia Lubin przychodziło w obecnym sezonie średnio 4,1 tys. fanów, nowy stadion zajęty był tylko w 25 procentach, kibiców było jeszcze mniej niż w Gliwicach i tylko nieznacznie więcej niż w Szczecinie, gdzie trwa modernizacja obiektu i do użytku pozostała mała trybuna. Wpływy z dnia meczowego to dla Zagłębia zarobek około 1,1 mln złotych, co stanowi zaledwie 3 procent budżetu.

Pogoń największym beneficjentem

Zatem takie kluby, jak: Pogoń, Piast i Zagłębie, które były do tej pory dość dobrze zorganizowane, pilnowały budżetu, nie zarabiały praktycznie żadnych pieniędzy z tytułu dnia meczowego, mogą się okazać największymi beneficjentami w kolejnym sezonie, który w dużej części może być rozgrywany bez udziału publiczności i przez to nastąpi brak możliwości pozyskiwania środków z dnia meczowego.

Jeżeli w Szczecinie już żaden mecz w tym roku kalendarzowym nie będzie  rozgrywany z udziałem publiczności, a wiele na to wskazuje, to pośpiech z oddaniem do użytku dwóch trybun, a także przesunięciem boiska nie będzie już na tyle istotny, jak jeszcze zakładano kilka tygodni temu. Prace na stadionie będą mogły się odbywać bez presji związanej z tym, że drużyna i kibice liczą dni bez dodatkowych miejsc na trybunach.

Należy się też liczyć z tym, że wpływy z tytułu transmisji telewizyjnych też mogą ulec zmianie. Za obecny i przyszły sezon miało to być 225 mln złotych do podziału. W obecnym sezonie tych pieniędzy będzie mniej, jeżeli sezon nie zostanie dokończony, natomiast jeśli chodzi o kolejny sezon, to umowa może być renegocjowana. Sytuacja bowiem mocno się zmieniła.

Na pewno kluby stracą też środki z tytułu wpływów komercyjnych, które w Pogoni w roku 2018 według raportu Deloitte były na poziomie 15,5 mln złotych. Miasto Szczecin za pierwsze półrocze obniżyło dotacje z dwóch do jednego miliona złotych. Należy liczyć się z tym, że w kolejnym półroczu może być podobnie. Okres zaciskania pasa się rozpoczął i okaże się, który klub w sposób najmniej bezbolesny będzie potrafił przetrwać ten trudny czas. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

racjonalista
2020-04-19 16:42:34
@Siostra Basen zieeeew
Siostra Basen
2020-04-17 18:46:14
No przecież wszyscy tak domagali się masek,tak wszyscy w ankietach głosują czy głosowali że to wszystko dzieje się za szybko,że jeszcze nie ten moment.Mam wrażenie że ci wszyscy co tak myślą to dążą do samounicestwienia lub multi kulti-kamikadze na żywym organizmie.Teraz kiedy restrykcje poniektórych zaczynają boleć a prawa ograniczane praktycznie każdego dnia-zmieniają zdanie,już im się maseczki nie podobają bo usłyszeli,że zdejmą je najwcześniej za rok-dwa,że wakacji nie będzie,że o życiu jakie znali mogą zapomnieć,że teraz będzie już tylko gorzej i klasyczny zamordyzm.Teraz zaczynają przecierać oczy i widzą do czego prze władza wykorzystując w sposób cyniczny obecną sytuację.Teraz coraz śmielej płyną głosy oburzeń i buntu społecznego bo czerwona granica swobody i wolności zostaje przekraczana.Dobrze że chociaż w ogóle zauważyli to,każda refleksja jest godna uwagi.Tak więc do brzegu...Nie dajmy się sobą manipulować i rozgrywać tak jak w kultowym filmie "Seksmisja" Życie to również sport,rekreacja,rozrywka.Jestem pewien że nawet taka władza doskonale o tym wie.Igrzyska Olimpijskie się odbywały przy gorszych tragediach i to prawdziwych namacalnych.Jesteśmy blisko obłędu i jeżeli w porę nie zaczniemy myć rąk rozumem pokona nas inna jednostka chorobowa od tej,którą nam od miesięcy podają jako danie główne tworząc społeczną psychozę strachu.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA