Przyczyn porażki reprezentacji Polski 0:1 w Gdańsku w towarzyskim meczu z Czechami Kamil Grosicki doszukuje się w działaniach… sił nieczystych.
- Jakaś klątwa wisi nad nami. Stwarzamy sytuacje, ale nie możemy ich zamienić na bramkę – przyznał piłkarz Hull City.
Po wodzą Jerzego Brzęczka biało-czerwoni nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa. Spotkanie z Czechami było piątym pod wodzą 47-letniego selekcjonera.
- Jakaś klątwa wisi nad nami, bo stwarzamy sytuacje, ale w żaden sposób nie możemy ich zamienić na bramkę – powiedział po towarzyskim meczu z Czechami 30-letni wychowanek Pogoni Szczecin.
Reprezentacyjny skrzydłowy przekonuje, że niepowodzeń drużyny narodowej nie należy rozpatrywać w kontekście indywidualnych błędów, albo gorszej dyspozycji jakiejś formacji.
- Siłą naszej drużyny jest cała drużyna, czyli kolektyw. I na tym bazujemy. Na pewno potrzebujemy przełamania, czyli zwycięstwa, o czym zresztą wspominałem przed meczem z Czechami. Tym razem nie udało się, ale nie było daleko. Mieliśmy przecież kilka dogodnych sytuacji, ale bramki nie zdołaliśmy zdobyć – dodał.
Piłkarz angielskiego Hull City zapewnia, że reprezentanci nie powiedzieli ostatniego słowa i łatwo nie dadzą się złamać.
- Pomimo kolejnego niepowodzenia nie poddajemy się i walczymy dalej. Gra w drużynie narodowej jest wielką dumą dla każdego nas i wszyscy wierzymy, że nadejdą dla niej lepsze czasy. Sytuacja bez wątpienia jest ciężka, jednak sukces rodzi się w bólach. Taki ból teraz przeżywamy, ale we wtorek na wyjeździe z Portugalią w Lidze Narodów ponownie postaramy się powalczyć o jak najkorzystniejszy rezultat. Jestem przekonany, że na wiosnę w eliminacjach mistrzostw Europy będziemy gotowi, aby godnie reprezentować nasz kraj - podsumował Grosicki. (pap)