Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Inauguracja w Płocku

Data publikacji: 08 lutego 2020 r. 17:04
Ostatnia aktualizacja: 08 lutego 2020 r. 17:09
Piłka nożna. Inauguracja w Płocku
 

Zaledwie siedem tygodni trwała przerwa między rundą jesienną a wiosenną w piłkarskiej ekstraklasie. Pogoń przystąpi do rozgrywek ze znakomitej pozycji, z trzeciego miejsca z zaledwie trzypunktową stratą do lidera. Teoretycznie nastroje wśród kibiców powinny być doskonałe, wręcz budujące, jednak niekoniecznie tak się dzieje.

Pogoń w przerwie zimowej osłabiła się sprzedając za 4,2 mln euro Adama Buksę do amerykańskiej drużyny New England Revolution, o której nazwie przed podpisaniem kontraktu naszego byłego napastnika mało kto w ogóle słyszał. Pogoń swojej spektakularnej sprzedaży dokonała jeszcze podczas trwającego sezonu i być może z tego powodu przegrała swój ostatni mecz z jedną z najsłabszych drużyn w ekstraklasie Koroną Kielce i straciła szansę na pozycję lidera.

Szczecinianie nie pozyskali następcy Adama Buksy. O miejsce w ataku rywalizować będą doświadczeni i bardzo słabo prezentujący się w rundzie jesiennej: Michalis Manias, Soufian Benyamina i Adam Frączczak. W przerwie zimowej Pogoń pozyskała tylko jednego piłkarza – Pawła Cibickiego, co do którego formy nie możemy być absolutnie pewni, bo piłkarz praktycznie przez całą rundę jesienną nie grał z powodu słabej dyspozycji.

W przerwie zimowej z polskiej ekstraklasy do klubów zagranicznych wyjechało aż 15 dobrych piłkarzy, czołowych postaci w swoich klubach ekstraklasy. Polskie kluby łącznie na sprzedaży tych piłkarzy zarobiły ponad 20 mln euro, natomiast kupiły piłkarzy za łączną kwotę nieco ponad 1 mln euro, czyli około 5 procent zarobionych pieniędzy. Finansowy ruch odbywa się praktycznie w jedną stronę. To ewenement na skalę europejską.

Świadome osłabianie ligi

To jest ordynarne i świadome osłabianie polskiej ligi w sytuacji, kiedy polskie kluby nigdy wcześniej nie dysponowały tak dużymi pieniędzmi z tytułu praw telewizyjnych. Dzieje się tak w sytuacji, gdy dwanaście na szesnaście klubów ekstraklasy gra na nowych, wybudowanych z publicznych pieniędzy stadionach i utrzymywane są w dużej mierze dzięki samorządowym dotacjom.

Polskie kluby zarobiły na sprzedaży swoich piłkarzy łącznie 20 mln euro. To tyle samo, ile Slavia Praga zarobiła na sprzedaży jednego piłkarza Tomasa Sloucka i mniej, niż belgijski Genk sprzedając 21-letniego Sandera Berga. Podobnych przykładów z lig niekoniecznie najsilniejszych moglibyśmy podać jeszcze wiele.

Każdy klub w Europie poza klubami angielskimi i kilkoma grającymi w ligach z TOP 5 musi sprzedawać, ale polskie kluby poruszają się w tej przestrzeni wyjątkowo nieporadnie, działają archaicznie, właściciele klubów są zachłanni, brakuje polityki długofalowej, przemyślanych decyzji. Przez takie zachowania jakość polskiej ekstraklasy spada, jej prestiż leży w gruzach i niestety w takiej atmosferze przystępujemy do inauguracji nowego sezonu.

Pogoń w swoim pierwszym meczu zagra w Płocku z miejscową Wisłą, która też doznała osłabienia. 30-etni Ricardinho został sprzedany za 150 tys. euro do klubu Khor Fakkan, występującego w lidze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czyli pod względem sportowym bardzo słabej, mającej niewiele wspólnego z zawodowym uprawianiem sportu.

Sheridan za Ricardinho

Ricardinho w rundzie jesiennej zdobył cztery gole, miał na koncie jedną asystę, był ważną postacią w zespole Wisły. Ma go zastąpić świetnie znany w polskiej ekstraklasie, a piłkarzom Pogoni w szczególności 30-letni Cillian Sheridan, który ostatnio grał w lidze Izraela, jest typowym obieżyświatem, który prawdopodobnie niczego nowego i ciekawego nie wniesie do polskiej ekstraklasy.

To jest piłkarz jednak stworzony do stylu gry preferowanego przez Wisłę. Jest rosłym napastnikiem, bardzo silnym, dobrze grającym głową, a Wisła punkty i gole zdobywa głównie po stałych fragmentach gry świetnie egzekwowanych przez Dominika Furmana.

28-letni reprezentant Polski jest piłkarzem, który w rundzie jesiennej stworzył swoim partnerom najwięcej strzeleckich sytuacji spośród wszystkich jej piłkarzy. Po jego podaniach zawodnicy Wisły aż jedenaście razy znajdowali się w sytuacjach strzeleckich, ale przełożyło się to zaledwie na pięć asyst.

Wisła była rewelacją rundy jesiennej, w pewnym momencie zasiadała nawet na pozycji lidera, jednak w końcówce rundy wszystko wróciło już do normy. Wisła plasuje się w środku stawki, a jej sukcesem będzie utrzymanie ósmej pozycji w tabeli na koniec sezonu zasadniczego.

Deklaracje prezesa

Jeżeli Pogoń chce przekonać swoich kibiców, że należy ją w rundzie wiosennej traktować poważnie, jako kandydata do wywalczenia mistrzostwa Polski, co zapowiadał publicznie prezes Jarosław Mroczek, to już w meczu z Wisłą powinna zaprezentować futbol zdecydowanie lepszy niż w większości spotkań rundy jesiennej, które przeważnie kończyły się po myśli portowców, ale więcej w tym było szczęścia, sprzyjających okoliczności, niż wypracowanej przewagi i realnej piłkarskiej wyższości nad rywalem.

Wisła nie dysponuje wartościową kadrą piłkarzy. Skład opiera na graczach doświadczonych, raczej już ogranych, bez perspektyw i szans rozwoju. Prócz wspomnianych wcześniej Sheridana i Furmana trzon drużyny tworzą piłkarze grubo po trzydziestce, urodzeni jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku: Rzeźniczak, Stefańczyk, Tomasik, Merebashvili. W szerokiej kadrze są jeszcze tacy piłkarze, jak: Fojut czy Kuświk, ale na nich raczej trener Sobolewski stawiać nie będzie.

Trener Kosta Runjaic w porównaniu ze składem z rundy jesiennej nie będzie mógł skorzystać z takich piłkarzy, jak: Buksa, Guarrotxena (obaj odeszli z klubu) i Kozulj (kontuzja). Wciąż niedysponowany jest Drygas, rehabilitację przechodzą młodzi piłkarze poszkodowani na początku stycznia w wypadku samochodowym.

Powodów do optymizmu wiele nie ma, ale rywal wydaje się mało wymagający i zdecydowanie w zasięgu nawet mocno osłabionej Pogoni. W naszej słabej, coraz mniej poważnej ekstraklasie ktoś wygrywać musi i może to robić również Pogoń. To będzie rewanż za porażkę portowców z Wisłą 1:2 z rundy jesiennej. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA