Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Inwestycja w polską młodzież

Data publikacji: 06 lutego 2020 r. 22:15
Ostatnia aktualizacja: 07 lutego 2020 r. 09:28
Piłka nożna. Inwestycja w polską młodzież
 

Pogoń jeszcze przed zakończeniem rundy jesiennej poprzedniego roku wytransferowała za kwotę 4,2 mln euro Adama Buksę. Oznacza to, że klub w ciągu 18 miesięcy sprzedał piłkarzy za ponad 10 mln euro trzech znakomicie rokujących piłkarzy: Jakuba Piotrowskiego, Sebastiana Walukiewicza i Adama Buksę. Okazało się jeszcze raz, że najlepiej inwestować w młodych Polaków.

Pogoń 1,5 roku temu sprzedała do belgijskiego Genk 20-letniego wówczas Jakuba Piotrowskiego za 2 mln euro, rok temu wytransferowała Sebastiana Walukiewicza za kwotę 4 mln euro, natomiast w rundzie jesiennej poprzedniego roku powołanie do pierwszej reprezentacji Polski otrzymał 23-letni wówczas Hubert Matynia.

Obecnie w kadrze młodzieżowej jest dwóch 22-latków z Pogoni – Marcin Listkowski i Sebastian Kowalczyk, natomiast w reprezentacji juniorów brylują mający już za sobą debiuty w ekstraklasie Kacper Kozłowski i Marcel Wędrychowski. To kolejni piłkarze mający największe szanse na duże zagraniczne transfery.

Do grona sprzedanych młodych piłkarzy dołączyć można jeszcze Kamila Wojtkowskiego, który trafił do Pogoni w wieku 16 lat i został sprzedany jeszcze przed osiągnięciem wieku pełnoletności za kwotę 300 tys. euro. Gdyby chciał poczekać dłużej, to być może również on trafiłby do zagranicznego klubu za milionową sumę.

Trafiali nieukształtowani piłkarze

Nie licząc Buksy, piłkarzy tych łączy fakt, że do Pogoni trafiali maksymalnie w wieku juniora. Żaden z nich nie był jeszcze ukształtowanym piłkarzem. Nawet Buksa. Każdy dopiero przymierzał się do dużej kariery. Przykład tych młodych ludzi pokazuje, że inwestycja w zdolnych nastolatków, umiejętne wyszukanie ich w różnych rejonach Polski i niemal natychmiastowe włączenie do pierwszej drużyny przynosi bardzo dobre efekty.

Głównie finansowe, bo jednak Piotrowski, Walukiewicz i Buksa zbyt długo w Pogoni nie pograli, pod względem sportowym dali drużynie niewiele, w Szczecinie po pewnym czasie było dla nich już za ciasno. Droga do międzynarodowej kariery poprzez promocję w Pogoni okazuje się znakomitym wyborem.

Inwestycja w piłkarzy już gotowych do rywalizacji z dorosłymi zawodnikami pokazuje bardzo wiele zalet z tego wynikających. Walukiewicz może być w przyszłości piłkarzem, na którym wzorować się będą inni młodzi gracze, tak jak robili to w przypadku Roberta Lewandowskiego. Dziś jego drogą chcą podążyć Kozłowski i Wędrychowski.

To może być przykład drogi, jaką powinien obrać młody utalentowany piłkarz. Przede wszystkim musi przeważać pragnienie gry na coraz wyższym poziomie, w lepszym towarzystwie, podnoszenie kwalifikacji, podnoszenie poprzeczki wymagań. W przypadku sprzedanych młodych piłkarzy Pogoni mamy z tym do czynienia.

Walukiewicz za kwotę 15 tys. euro przeszedł z Legii Warszawa do Pogoni Szczecin, ale uczynił to tylko dlatego że obiecano mu od samego początku treningi z pierwszym zespołem i poważne traktowanie. Piłkarz ogrywał się w zespole III-ligowych rezerw, jednocześnie trenował z pierwszym zespołem.

Buksa gorszy od Zwolińskiego

Buksa trafił do Pogoni dwa lata temu jako niespełna 22-letni napastnik z dorobkiem pięciu goli na poziomie ekstraklasy, mający już za sobą występy w dwóch klubach najwyższej klasy rozgrywkowej, ale początkowo przegrywający rywalizację nawet z Łukaszem Zwolińskim, który w swoim ostatnim sezonie w Pogoni zdobył zaledwie jednego gola.

Piotrowski do Pogoni trafił jako 17-latek, grał już w III-ligowej drużynie Wdy Świecie. W rundzie wiosennej roku 2015 trafił do zespołu rezerw, choć mógł jeszcze występować w zespole juniorów. Od lata 2015 był już piłkarzem pierwszej drużyny, a dwa lata później został rekordzistą pod względem wysokości kwoty, za jaką został sprzedany do klubu zagranicznego.

Walukiewicz i Piotrowski trafili do Pogoni w wieku 17 lat, byli jeszcze juniorami, jednak obaj prezentowali się znakomicie pod względem nie tylko fizycznym, ale głównie piłkarskim. Z tego powodu ich występy w juniorach były jedynie incydentalne, obaj w szczególnych przypadkach wzmacniali drużyny juniorów w meczach decydujących, odbywających się w końcówkach sezonu.

W przypadku Walukiewicza chodziło o mecze decydujące o awansie do strefy medalowej, co i tak się nie udało, natomiast w przypadku Piotrowskiego chodziło o mecze decydujące o medalach mistrzostw Polski juniorów. Pogoń latem 2016 roku wyeliminowała w półfinale Jagiellonię, a w finale uległa Legii Warszawa.

Wystarczy jeden pełny sezon

Każdy z nich przed wyjazdem do zagranicznego klubu rozegrał pełny sezon jako gracz podstawowy na boiskach ekstraklasy. Piotrowski wyjechał dwa lata przed wygaśnięciem umowy, jego transfer nie był jeszcze konieczny i jak widzimy po jego dość sporych problemach z przebiciem się do pierwszej drużyny – nawet dość niefortunny, mocno hamujący jego karierę.

Do tego czasu rozegrał w ekstraklasie 37 spotkań. Walukiewicz został sprzedany, mając na koncie 21 meczów w ekstraklasie. Wyjechał z Polski po rozegraniu podobnej liczby spotkań, jaką w momencie wyjazdu miał Piotrowski. Wygląda na to, że na dziś dla młodego polskiego piłkarza robi się to moment optymalny, po którym zawodnik niewiele już może skorzystać na grze w polskiej ekstraklasie.

Nieco inną drogę wybrał Kamil Wojtkowski, który do Pogoni trafił w wieku 16 lat. W wieku 16 lat zadebiutował na boiskach III ligi, w wieku 16 lat rozpoczął treningi z pierwszym zespołem i w wieku 16 lat zadebiutował w ekstraklasie. Wszystko w jego przypadku toczyło się bardzo szybko, jak dla niego chyba za szybko, bo uznał, że już w wieku 17 lat czas najwyższy na nowe piłkarskie wyzwania.

Do klubu zagranicznego postanowił wyjechać w wieku 17 lat, jako nieukształtowany piłkarz, ale już z dorobkiem 8 meczów w ekstraklasie i asystą na koncie, a trafił do drużyny juniorów. Został sprzedany za 300 tys. euro, co jak na 17-latka było sporą kwotą. Po skończeniu wieku juniora RB Lipsk nie był zadowolony z postępów piłkarza.

Inna droga Wojtkowskiego

Pogoń miała w stosunku do Wojtkowskiego plany, chciała go zatrzymać, ale zawodnik miał o sobie wysokie mniemanie, liczył na szybką karierę na zachodzie Europy, w barwach RB Lipsk był nawet w kadrze meczowej na oficjalny mecz ligowy z Borussią Dortmund, ale debiutu się nie doczekał.

W momencie zakończenia wieku juniora otrzymał wolną rękę, wrócił do polskiej ekstraklasy, ale już nie do Pogoni, która też o to zabiegała, ale do Wisły Kraków, w której w ciągu 30 miesięcy nie potrafił przebić się do wyjściowego składu i dziś trudno uznać go za zawodnika szczególnie dobrze rokującego. Na pewno powinien być w nieco innym miejscu i byłby, gdyby zachował nieco więcej pokory.

Przykłady Walukiewicza, Piotrowskiego, Wojtkowskiego, a także Buksy pokazują, jaka droga wydaje się najbardziej optymalna. Jeżeli młody piłkarz chce zrobić karierę w dobrym zagranicznym klubie, dobrej zagranicznej lidze, to przede wszystkim musi najpierw wyróżnić się w niezbyt cenionej w Europie polskiej ekstraklasie.

Walukiewicz, Piotrowski i Buksa zapracowali na dobre zagraniczne transfery dobrą grą w pierwszym zespole, wyróżniali się, byli mimo młodego wieku wiodącymi postaciami w pierwszym zespole. Wojtkowski chciał pójść niejako na skróty i wyszedł na tym gorzej. Wciąż jest w polskiej ekstraklasie.

Przykłady tych piłkarzy pokazują też, że warto inwestować w młodych, ale nieukształtowanych jeszcze graczy, do tak zwanej obróbki. Pogoń w ciągu 18 miesięcy zarobiła na trzech piłkarzach 10 mln euro, a nie poniosła z tytułu ich wyszkolenia zbyt wielu kosztów. Sporo zapłaciła jedynie za Adama Buksę – 350 tys. euro.

Dobry skauting, odpowiednie kontakty i opinia klubu chcącego promować młodych piłkarzy to wydają się być elementy, które w klubie powinny być decydujące i absolutnie priorytetowe, gwarantujące w przyszłości profity i dzięki temu możliwość rozwoju całego klubu. Pod warunkiem, że pozyskane pieniądze inwestowane będą w drużynę.

Czekamy na wychowanka

Wciąż czekamy na jakiś spektakularny wyczyn klasycznego wychowanka. Pogoń od wielu lat chce uchodzić za klub dobrze szkolący, ale dobrych piłkarzy w ciągu ostatnich 10 lat zbyt wielu nie wyszkoliła. Zdecydowanie więcej dobrego się o tym słyszy. Dziś najbardziej obiecującymi wychowankami akademii są Kacper Kozłowski i Marcel Wędrychowski.

Wspomniany na wstępie Hubert Matynia to też zawodnik, który wybił się w Pogoni, ale trafił do szczecińskiego klubu stosunkowo późno. Miał już 18 lat, zadebiutował w zespole III-ligowych rezerw między innymi z Marcinem Listkowskim, Kamilem Wojtkowskim. Wkrótce został przesunięty do pierwszej drużyny, a w ekstraklasie zadebiutował osiem miesięcy po przyjściu do III-ligowych rezerw z IV-ligowej Vinety Wolin.

W rundzie jesiennej Matynia rozgrywał swój najlepszy sezon w karierze, zdobył dwa gole, ale doskonale wszyscy zdają sobie sprawę z jego licznych piłkarskich deficytów. Jest jednak kolejnym przykładem po Walukiewiczu, Piotrowskim, Wojtkowskim, Listkowskim, Buksie, że wyszukiwanie piłkarzy powyżej 16. roku życia to w Pogoni jak dotąd inwestycja najbardziej opłacalna. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@Janek
2020-02-07 09:05:11
@Janku kolego-tak to jest biznes.Przedsiębiorstwo na prawach Spółki prawa handlowego.Piłkarze to pracownicy,podobnie jak pozostali przy drużynie na tzw.kontraktach a tak naprawdę umowach o pracę.Sportowy wymiar tego całego biznesu to jądro działalności i przychody z tym związane.Zespół zgłoszony do rozgrywek takiej czy innej ligi gra w niej po to by wytwarzać dla swojego chlebodawcy przychód,którego następnie jest beneficjentem czyli dostaje "swoją pensję" Tak to w wielkim skrócie działa.Każdy może taki "biznes" poprowadzić jeżeli tylko spełni określone wymogi i warunki stawiane przez organizatorów rozgrywek.Proste prawda-? Z prawdziwym sportem ma to tyle wspólnego co kamień węgielny z węglem kamiennym ;-)
Lukasz
2020-02-07 08:54:32
Piotrowski grzeje ławę, Walukiewicz podobnie. Adam będzie grał, bo wybrał mądrze, czyli MLS. Bedzie miał łatwe życie...postapil po prostu rozsądnie. Brawo, że nasz klub i Kosta tak wypromował chłopaków i jednocześnie szkoda, że tracimy tak wartościowych piłkarzy. Ambicje są i w kluczowym momencie zawsze jednak górę bierze biznes.
Janek
2020-02-06 22:58:33
Co to jest? Business a nie sport. Nabijanie kabzy prezesowi,ktoremu miasto funduje warsztat pracy za pol milarda zlotych.Gdzie ja zyje !!! I jeszcze kosciol Nad Rudzianka. Powodzenia prezesom !
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA