Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Jedenastka marzeń za 100 mln euro

Data publikacji: 16 września 2019 r. 16:43
Ostatnia aktualizacja: 16 września 2019 r. 21:41
Piłka nożna. Jedenastka marzeń za 100 mln euro
 

Bayern Monachium i popularny branżowy portal Transfermarkt.de, zajmujący się aktualną wyceną piłkarzy, dokonali ciekawej symulacji najlepszych w historii piłkarzy Bayernu grających we wcześniejszych latach i ewentualnej wartości tych graczy w czasach dzisiejszych.

To samo postanowiliśmy zrobić w przypadku Pogoni Szczecin. Dwa sezony temu dokonaliśmy wyboru najlepszej jedenastki 70-lecia w związku z okrągłym jubileuszem szczecińskiego klubu. Dziś postaramy się, uwzględniając klasę sportową poszczególnych piłkarzy w ich najlepszych okresach kariery określić, na ile dziś mogliby być wyceniani.

To nie jest łatwe zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że zdecydowana większość najlepszych w historii klubu piłkarzy grała w czasach, kiedy za granicę nie można było wyjeżdżać w najlepszych okresie ich karier. Trudno ocenić, ile poszczególni piłkarze byliby warci w czasach, kiedy polski futbol stał zdecydowanie wyżej w sportowej hierarchii Europy, niż ma to miejsce obecnie. Postanowiliśmy jednak spróbować.

Najlepszym bramkarzem 70-lecia został Marek Szczech, który dwa razy grał w finale Pucharu Polski, wywalczył srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski, rozegrał 241 meczów w ekstraklasie i na jej zapleczu, był piłkarzem pierwszego zespołu przez 13 lat, a w roku 1987 rozegrał dwa mecze w pierwszej reprezentacji Polski.

Szczech jak Skorupski

Szczech miał wówczas 31 lat i właśnie wtedy osiągnął swoją optymalną formę. W Polsce był wówczas bramkarzem numer 3 lub 4, ale doświadczonym i w pełni ukształtowanym. Jeśli chodzi o klasę i pozycję, jaką osiągnął, to można porównać go w dzisiejszych czasach do Łukasza Skorupskiego, który ma 29 lat, w reprezentacji też jest numerem 3 lub 4, a w ubiegłym roku Bologna zapłaciła za niego 9 mln euro.

Ponieważ Szczech nigdy nie zagrał w żadnym poważnym zagranicznym klubie, to w swoim najlepszym okresie gry osiągnął naszym zdaniem wartość 3-4 mln euro. Tyle był wart w wieku 31 lat, kiedy debiutował w reprezentacji Polski.

Na prawej obronie umieściliśmy Henryka Wawrowskiego, który grał w reprezentacji w latach 1974-78 w wieku 25-29 lat, czyli najlepszych dla polskiego futbolu i był wtedy podstawowym graczem, najlepszym prawym obrońcą w kraju. Może nie był graczem klasy Łukasza Piszczka, ale już Bartosza Bereszyńskiego na pewno tak. Gdyby grał w piłkę dziś, to jego wartość oscylowałaby w granicach 8-10 mln euro. Właśnie na 10 mln euro wyceniany jest dziś Bereszyński.

Na środku defensywy postawiliśmy na duet: Waldemar Jaskulski i Zbigniew Kozłowski. Ten pierwszy swoją życiową formę osiągnął w roku 1995, miał wówczas 28 lat. Był wówczas podstawowym graczem reprezentacji, w klubie grał na środku defensywy, natomiast w reprezentacji na prawej obronie.

Jaskulski to klasa Kędziory

To był już czas, kiedy polscy piłkarze mogli wyjeżdżać do klubów zagranicznych, jednak Jaskulski uczynił to dość późno, bo w wieku 29 lat, trafiając do silnej ligi belgijskiej i do czołowego klubu Standard Liege, ale za kwotę raczej niską. Porównując go do dzisiejszych czasów, można znaleźć wiele podobieństw do stylu gry preferowanego przez Tomasza Kędziorę, którego wartość wycenia się dziś na 4 mln euro. Jaskulski w roku 1995, uwzględniając obowiązujące dziś ceny, byłby wart 4-5 mln euro.

Zbigniew Kozłowski swój najlepszy czas notował w latach 1976-77. Powoływany był do reprezentacji Polski przez Jacka Gmocha. Nie zdołał zadebiutować w reprezentacji, ale był wśród rezerwowych podczas eliminacyjnego meczu do mistrzostw świata przeciwko Portugalii w Porto.

Zapowiadał się znakomicie, w latach 1976-77 miał 22-23 lata, kariera stała przed nim otworem, ale wszystko się zmieniło w momencie, gdy odniósł poważną kontuzję w ostatnim meczu roku 1977. Miał szansę pojechać nawet na mundial do Argentyny. Po wyleczeniu urazu kolana nigdy już nie wrócił do wcześniejszej formy, nigdy nie prezentował takiej szybkości i dynamiki.

W latach 1976-77 był jeszcze piłkarzem o znakomitym potencjale i już z trzyletnim stażem gry w ekstraklasie. Dziś piłkarz tej klasy, podobnie rokujący, wyceniany byłby na kwotę 5-6 mln euro, podobnie jak Jan Bednarek, który trafił do Premier League. Kozłowski ze swoim talentem z całą pewnością byłby gotowy do podobnych wyzwań.

Lewy obrońca z atomowym uderzeniem

Najlepszym lewym obrońcą 70-lecia został Krzysztof Urbanowicz, który swój najlepszy piłkarski czas miał w roku 1984, kiedy zdobywał brązowy medal mistrzostw Polski i zadebiutował w reprezentacji Polski. Miał wtedy 26 lat, mógł się jeszcze rozwinąć, ale zabrakło bodźca. Gdyby grał w dzisiejszych czasach, to prezentując taki poziom i mając 26 lat, byłby wart 3-4 mln euro i na pewno znalazłby się chętny na ofensywnie grającego lewego obrońcę z atomowym uderzeniem z lewej nogi.

Trójkę pomocników zestawiliśmy z piłkarzy grających w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Adam Kensy i Marek Ostrowski brylowali głównie w latach 80. i byli głównymi architektami największych sukcesów Pogoni w historii klubu, natomiast Kasztelan był liderem zespołu w latach 70., kiedy między innymi wprowadzał do drużyny o 10 lat młodszego Kensego.

Kensy swój najlepszy piłkarski czas miał w roku 1983. Był kapitanem reprezentacji olimpijskiej, zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski, która była wtedy trzecią drużyną świata, grał w eliminacjach do mistrzostw Europy. To był gracz o znakomitym wyszkoleniu technicznym, miał wizje gry, ale miał też spore deficyty szybkościowe.

Z dzisiejszych reprezentantów Polski można go porównać do Mateusza Klicha wycenianego dziś na 2,5 mln euro, ale jednak Kensy w najlepszym swoim okresie gry wart byłby w dzisiejszych czasach przynajmniej dwa razy więcej – od 5 do 6 mln euro.

Życiowa forma w wieku 30 lat

Zenon Kasztelan debiutował w reprezentacji Polski w roku 1973, mając 27 lat, jednak swój najlepszy okres gry miał później, gdy trenerem był Bogusław Hajdas. W roku 1976 Kasztelan miał już 30 lat, ale ponownie został powołany do pierwszej reprezentacji Polski.

W kadrze Jacka Gmocha nie zagrał, ale w Pogoni był bardzo skuteczny, sezon 1976/77 zakończył z 10 zdobytymi golami, imponował świetnie bitymi rzutami wolnymi, rożnymi, nie był w tym gorszy od Kazimierza Deyny. W roku 1976 miał już 30 lat, jednak biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny za piłkarzy, z całą pewnością znalazłyby się kluby gotowe wyłożyć za niego od 4 do 5 mln euro.

Jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym graczem w historii klubu był Marek Ostrowski. Jako jedyny grał w mistrzostwach świata jako piłkarz szczecińskiego klubu, był ulubieńcem trenera Piechniczka za solidność, wszechstronność, ambicję. W Pogoni był postacią nieocenioną.

Był zbyt dobrym piłkarzem, żeby występować na bocznej obronie, grywał zatem na lewej pomocy, jako defensywny  lub ofensywny pomocnik. Miał znakomite uderzenie z obu nóg, był twardy i nieustępliwy. Swoją najwyższą formę osiągnął w roku 1986, kiedy miał 27 lat. Wtedy mógłby kosztować od 12 do 15 mln euro. Bardzo przypominał dzisiejszego Grzegorza Krychowiaka z tą różnicą, że potrafił jeszcze świetnie akcję wykończyć.

Leśniak nie gorszy od Piątka

W ataku postawiliśmy na trójkę napastników w składzie: Marek Leśniak, Marian Kielec i Leszek Wolski. Ten pierwszy był najwybitniejszym napastnikiem w historii Pogoni, co potwierdził później na boiskach niemieckiej Bundesligi. W roku 1988 przeszedł za równowartość pół mln euro do niemieckiego Bayer Leverkusen, mając na koncie tytuł króla strzelców, udział w młodzieżowych mistrzostwach świata, mecze w pierwszej reprezentacji Polski. Na dzisiejsze czasy kosztowałby nie mniej niż 20-25 mln euro, nie prezentował się na pewno gorzej niż obecnie Krzysztof Piątek, który trafił do Serie A i kosztował jeszcze więcej.

Marian Kielec swój najlepszy czas miał w wieku 21 lat, kiedy został królem strzelców, zadebiutował w pierwszej reprezentacji. Dziś piłkarz z taką charakterystyką byłby wart co najmniej 8-10 mln euro, na pewno nie ustępował talentem i możliwościami dzisiejszym napastnikom młodego pokolenia, między innymi Dawidowi Kownackiemu.

Naszą zabawę kończymy na Leszku Wolskim, który w latach 70. był najskuteczniejszym piłkarzem Pogoni i jednym z najskuteczniejszych w ekstraklasie. Nigdy jednak nie był brany pod uwagę przy powołaniach do pierwszej reprezentacji, a to znacznie utrudnia podnoszenie piłkarskiej wartości.

Wolski w latach 1975-77 zawsze kończył sezon z przynajmniej 12 golami na koncie, miał wtedy 22-24 lata, osiągnął życiową formę i na pewno, biorąc pod uwagę dzisiejsze realia, byłby wart nie mniej niż 5-6 mln euro. To był piłkarz z bezpośredniego zaplecza pierwszej reprezentacji, ale jednak trochę mu brakowało, by znaleźć się w elitarnym gronie tych reprezentantów. W dzisiejszych czasach jego poziom w jakimś stopniu zdołali osiągnąć tacy piłkarze jak Jarosław Niezgoda czy Adam Buksa.

Po podliczeniu wartości wszystkich piłkarzy wychodzi, że jedenastka marzeń szczecińskiego klubu, gdyby poszczególni gracze w swojej optymalnej formie występowali w dzisiejszych czasach, mogłaby być warta nawet do 100 mln euro, podczas gdy kadra całego pierwszego zespołu jest dziś wyceniana na około 13 mln euro. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

git
2019-09-16 21:39:15
i znowu sie fachura odezwał
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA