Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Juniorskie niepowodzenia

Data publikacji: 27 marca 2019 r. 16:07
Ostatnia aktualizacja: 28 marca 2019 r. 20:08
Piłka nożna. Juniorskie niepowodzenia
 

Juniorskie reprezentacje Polski do lat 17 i 19 po raz kolejny przegrały eliminacje do piłkarskich mistrzostw Europy. W zasadzie nie powinno być żadnego zaskoczenia, tak się dzieje co roku od bardzo długiego czasu. Tym razem swoje szanse straciły już po drugich meczach turniejów eliminacyjnych. Do trzecich, kończących eliminacje, przystępowały już jak do spotkań towarzyskich.

W roku 2012 juniorzy młodsi z rocznika 1995 wywalczyli brązowe medale mistrzostw Europy juniorów młodszych. Z tamtej drużyny powołanie na eliminacyjne mecze pierwszej drużyny z Austrią i Łotwą otrzymał tylko Karol Linetty, ale w dwumeczu nie pojawił się na boisku nawet na minutę.

Powołania otrzymało jeszcze czterech innych piłkarzy z rocznika 1995: Arkadiusz Reca, Krzysztof Piątek, Przemysław Frankowski i Damian Szymański. Żadnego z nich nie było w szerokiej kadrze juniorów młodszych na turniej w roku 2012, który do dziś pozostaje jedynym, na który dostała się juniorska reprezentacja Polski.

Od tamtej pory było aż 15 kolejnych szans i żadna nie została wykorzystana. Oczywiście, nie wynik, nie konkretny awans na turniej finałowy jest najważniejszy, ale przygotowanie konkretnych piłkarzy do gry na zawodowym poziomie.

15 nieudanych prób

W Polsce nie ma jednak ani jednego, ani drugiego i tak naprawdę nie widać próby odpowiedzi na pytanie, dlaczego na 15 prób eliminacyjnych każda zakończyła się niepowodzeniem i dlaczego na przykład czterech na pięciu piłkarzy z rocznika 1995 nie było siedem lat temu objętych centralnych szkoleniem. Może dlatego doszli w futbolu seniorskim daleko, bo tym szkoleniem nie byli objęci.

Reca i Piątek to byli bohaterowie najważniejszych akcji polskiej reprezentacji w meczach z Austrią i Łotwą, dwukrotnie na boisku pojawił się też Frankowski. Z wymienionej piątki nie grali tylko Szymański i Linetty.

Takie sytuacje, że piłkarze inaczej dojrzewają, zdarzają się w każdych okolicznościach, w każdym kraju, ale ma się nieodparte wrażenie, że u nas jest to wymówka, usprawiedliwienie chaosu, braku wyników, umiejętności zarządzania karierami młodych piłkarzy.

Niemal każdy młody piłkarz wyjeżdżający do zagranicznego klubu potrzebuje kilku miesięcy na odpowiednią adaptację, przyzwyczajenie się do innych obciążeń treningowych. Tak było w przypadku reprezentantów Polski Jana Bednarka w Southampton i byłego pomocnika Pogoni Jakuba Piotrowskiego w belgijskim Genk.

Młodzież źle przygotowana

Polskie kluby nie przygotowują młodych piłkarzy do wyzwań i podbijania lig zagranicznych, ale tworzą piłkarskie półprodukty, z których zagraniczne kluby próbują stworzyć piłkarzy odpowiednio ukształtowanych. Potwierdzają to w rozmowach niemal wszyscy młodzi piłkarze, którzy dopiero w zagranicznych klubach zderzają się z treningiem taktycznym, motorycznym, jakiego w Polsce nie zaznali.

W minioną sobotę oficjalnie ogłoszono uruchomienie programu rządowego mającego na celu przeznaczenie w ciągu trzech lat 130 mln złotych na rozwój certyfikowanych akademii piłkarskich. To bardzo poważny zastrzyk finansowy, który mógłby oczywiście znacznie poprawić jakość szkolenia, ale żadne, nawet największe pieniądze nie spowodują nagłej zmiany w umiejętności zarządzania systemem szkolenia.

Jeżeli wciąż te same osoby będą zarządzać pozyskanymi finansami, to poprawa może być minimalna lub żadna. Poprzednia władza przeznaczyła na budowę orlików prawie 2 mld złotych i też było hasło, że od tamtej pory zmienią się całkowicie warunki szkolenia, nastąpi w tym względzie gigantyczna poprawa, dostępność do odpowiednich warunków młodzieży z różnych, najmniejszych nawet ośrodków.

Nic takiego nie nastąpiło, bo zabrakło pomysłu, jak nową infrastrukturę wykorzystać, kto miałby projektem zarządzać. Nie ma takich pieniędzy, których nie można zmarnować, o czym przekonujemy się na przykładzie klubów piłkarskiej ekstraklasy, które w minionej dekadzie doprowadziły polski futbol klubowy do stanu sportowej zapaści, a warunki do rozwoju miały coraz lepsze – coraz większe pieniądze napływające z tytułu praw telewizyjnych i coraz lepsza infrastruktura stadionowa dająca dodatkowe możliwości nie spowodowały wzrostu jakości. Wręcz przeciwnie, ten poziom spada.

Jeżeli te same osoby, które doprowadziły do upadku polskich klubów na szczeblu europejskim, mają obecnie zarządzać rządowymi dotacjami na cele szkoleniowe, to raczej nie należy się w tym względzie spodziewać postępu.

Roczniki bez sukcesów

Odpadnięcie naszych juniorskich reprezentacji w eliminacjach do mistrzostw Europy oznacza, że żadnej z drużyn roczników 1996-2002 nie udało się wywalczyć awansu do mistrzostw Europy juniorów młodszych. Ponadto drużyny z roczników 1996-2000 nie umiały zakwalifikować się do mistrzostw Europy juniorów młodszych i juniorów starszych.

Przegrywaliśmy z reprezentacjami mocnymi, ale też przeciętnymi, jak to miało miejsce w przypadku naszej obecnej drużyny juniorów starszych, która nie sprostała drużynie Izraela. Błędy mogą być w doborze kadry szkoleniowej poszczególnych reprezentacji, w odpowiedniej selekcji, ale też w ogólnym stanie polskiej piłki nożnej, słabym szkoleniu, zbyt słabej pozycji naszych liderów w kwestii szkolenia.

Polska swój najlepszy czas, jeśli chodzi o młodzieżowe sukcesy, odnosiła w latach 1978-84. W tym czasie dwa razy wywalczyła wicemistrzostwo Europy juniorów, dwa razy zdobywała brązowe medale, raz zajęła czwarte miejsce. W ciągu siedmiu lat aż pięć razy plasowała się w strefie medalowej.

W młodzieżowych mistrzostwach świata zdobywała brązowy medal, raz zajęła czwarte miejsce, natomiast w młodzieżowych mistrzostwach Europy dotarła do ćwierćfinału, w którym po dramatycznym dwumeczu uległa Anglii – późniejszym mistrzom Europy. To są czasy wręcz zamierzchłe, ale pokazują, jak mocno polski futbol upadł w kwestii szkolenia.

Awansowało 31 krajów

W latach 2013-19 awans do turniejów finałowych U 17, U 19 przynajmniej raz uzyskiwało aż 31 europejskich krajów. Naprawdę niewiele jest już w Europie krajów, które szkolą gorzej od Polski. Do finałowych turniejów w ostatnim 6-leciu kwalifikowały się takie kraje, jak: Ukraina (7 razy), Szwecja, Serbia, Austria (wszystkie po 6 razy), Norwegia, Rosja, Dania, Turcja, Szkocja (po 4 razy), Czechy, Chorwacja, Szwajcaria, Bośnia i Hercegowina (po 3 razy), Grecja, Bułgaria, Belgia, Słowenia, Węgry (po 2 razy) oraz Macedonia, Słowacja, Izrael, Grecja i Wyspy Owcze (po jednym razie).

Nie wymieniamy w tym gronie takich krajów, jak: Niemcy, Anglia, Holandia, Włochy, Portugalia, Hiszpania i Francja, które kwalifikują się regularnie.

Polscy juniorzy młodsi nie potrafią zakwalifikować się do finałowego turnieju, choć od czterech edycji kwalifikuje się aż 15 reprezentacji. Dwa lata temu były to nawet Wyspy Owcze. Staliśmy się piłkarskim maruderem w Europie jakiś czas temu i tkwimy w tym.

Niemal zawsze słychać od osób pracujących w PZPN, przy klubach piłkarskich, że jakość szkolenia się poprawia, piłkarze są coraz lepiej wyszkoleni, pracuje się według nowych programów, przy ujednoliceniu systemu szkolenia we wszystkich kategoriach wiekowych. Potem dochodzi do międzynarodowej konfrontacji i czar pryska. Kolejne roczniki mające być przełomowymi okazują się gorsze od swoich rówieśników zagranicznych.

Klęska rocznika 1998

Cztery lata temu sami uznaliśmy w Polsce rocznik 1998 za jeden z najlepszych w Europie. Drużyna z Marcinem Listkowskim i Kamilem Wojtkowskim w składzie wygrywała gry kontrolne, triumfowała w imponującym stylu w Pucharze Syrenki, ale gdy doszło do pierwszej poważniejszej rywalizacji, to zespół przegrał ją z takimi ekipami, jak: Białoruś, Grecja i Irlandia. Zespół z Krystianem Bielikiem w składzie zajął w tej rywalizacji ostatnie miejsce.

Podobnie było w ubiegłym roku. Drużyna z rocznika 2001 zaimponowała w turnieju o Puchar Syrenki, nie dała się pokonać w normalnym czasie renomowanej drużynie Portugalii, ale w eliminacjach nie sprostała Irlandii i Gruzji. Ta pierwsza zagrała bez swoich czterech podstawowych graczy, bo awans miała już zapewniony, natomiast ta druga prezentowała się korzystniej. W reprezentacji Gruzji brylował piłkarz z dzielnicowego klubu spod Tbilisi.

Obraz polskiej piłki młodzieżowej wygląda znakomicie, ale tylko w reklamowych folderach, promocyjnych spotach i kwiecistych opowieściach. Gdy przychodzi do międzynarodowej konfrontacji, boiskowej weryfikacji, to wtedy wychodzą słabości i niedociągnięcia. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

PIŁKA NOŻNA. JUNIORSKIE NIEPOWODZENIA.
2019-03-28 20:07:34
Programy szkolenia młodzieży są na przyzwoitym poziomie, ale kadra szkoleniowa jest niedouczona. Na dodatek zlikwidowano Gimnazjalne Ośrodki Szkolenia Sportowego Młodzieży. Ilu uczniów z Hożej gra /jest w kadrze Pogoni? Akademie Piłkarskie prowadzą byli ligowcy, bez przygotowania pedagogicznego. Grają więc w turniejach i na tym kończy się szkolenie.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA