Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Kaźmierczak kosztem Drumlaka

Data publikacji: 24 października 2019 r. 18:47
Ostatnia aktualizacja: 04 listopada 2020 r. 22:45
Piłka nożna. Kaźmierczak kosztem Drumlaka
 

Pogoń piątkowym meczem z Cracovią zainauguruje 13 serię piłkarskiej ekstraklasy. Jeżeli nie przegra, to utrzyma miejsce na czele tabeli. Szczecinianie myślą jednak o kontynuowaniu passy nieprzegranych meczów na wyjeździe. Ostatnim razem ograli Cracovię na jej boisku 3:0.

Jesienią 2003 roku Pogoń podejmowała Cracovię u siebie. Klubem rządził wtedy Antoni Ptak, który w karteczce ze składem dostarczonej trenerowi Bogusławowi Baniakowi zamieścił nazwisko Przemysława Kaźmierczaka kosztem Pawła Drumlaka. Ten ostatni usiadł na ławce rezerwowych i doskonale wiedział, że dzieje się tak ze względu na sympatię Ptaka do Kaźmierczaka i niechęć tego samego prezesa do niego samego.
 
Do przerwy było 0:0, a gra wyraźnie nie układała się. Baniak postanowił wpuścić na boisko Drumlaka, a ten rozegrał kapitalne zawody. Zdobył gola, zaliczył asystę i porwał cały zespół do walki. Po strzelonej bramce podbiegł natomiast do trybuny honorowej i gestem mało przyjaznym pozdrowił Antoniego Ptaka. To był początek końca pomocnika Pogoni w klubie finansowanym przez Antoniego Ptaka.

W rewanżowym meczu w Krakowie, Drumlak był już piłkarzem Cracovii. O ile przejście innego byłego piłkarza Pogoni, Kazimierza Węgrzyna do Cracovii potraktowano w Szczecinie bez echa, to taki sam manewr w wykonaniu rodowitego szczecinianina spotkał się z ogromnym gniewem najzagorzalszych fanów Pogoni.

W Krakowie Drumlak przeciwko swoim byłym kolegom jeszcze nie zagrał, bo leczył kontuzję. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a decydującego gola o remisie strzelił … Węgrzyn na dwie minut przed końcem spotkania.
 
Drumlak był jednak gotowy do gry w jesiennym meczu obu zespołów już w pojedynku ekstraklasy. Rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a gdy wszedł na boisko, spotkała go ogromna porcja gwizdów i nieprzyjemnych wyzwisk. Sam piłkarz był mocno zdegustowany taką sytuacją.

- Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie potraktowanie – mówił wtedy nie bez żalu. - Pogoń zawsze była i będzie najważniejszym dla mnie klubem, ale to pan Ptak mnie stąd wyrzucił. Sam z własnej woli nie odszedłem. W Cracovii się znalazłem, bo akurat tam zaproponowano mi kontrakt.

Antoni Ptak był średnio zadowolony z remisu 1:1. Goście wyrównali w ostatnich minutach gry, a prezes Pogoni nie krył względem Drumlaka złośliwości.

- Gdyby Drumlak grał przez cały mecz, to na pewno wygralibyśmy – mówił mało poważnie. - Bez niego Cracovia była znacznie silniejsza.
 
Rok później, jesienią 2005 roku Pogoń przegrała w pechowych okolicznościach 1:2, choć prowadziła 1:0. Gola decydującego o porażce straciła w czwartej minucie doliczonego czasu gry, a zdobył go Giza. Antoni Ptak postanowił wtedy, że przyszłość Pogoni opierać się będzie na zagranicznych piłkarzach, których wynajdywać będzie w Brazylii.

Cracovia niegdyś podejmowała przeciwników na charakterystycznym obiekcie z okalającym boisko torem kolarskim.

- Piłkarze nie lubili tego stadionu – ocenia E. Ksol. - Łatwo było wypaść poza boisko i mocno sobie poździerać skórę. I jeszcze te prowizoryczne szatnie. Obiekt w niczym nie przypominał piłkarskiej areny, ale miał swoją specyfikę i swój urok. ©℗ Wojciech Parada

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA