Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Korona wyrzutem sumienia

Data publikacji: 30 września 2017 r. 09:58
Ostatnia aktualizacja: 30 września 2017 r. 09:58
Piłka nożna. Korona wyrzutem sumienia
 

Jeżeli piłkarze Pogoni Szczecin nie chcą na dłużej okopać się na dole ligowej tabeli, to sobotnie spotkanie z Koroną Kielce muszą bezwzględnie wygrać. Każde inne rozstrzygnięcie uznane zostanie za porażkę.

Klub nie chce, by pobity został niechlubny rekord frekwencji z czerwca tego roku, kiedy ostatni mecz w sezonie Pogoni z Koroną oglądało z trybun nieco ponad 2,5 tysiąca kibiców.

To była najniższa frekwencja na szczecińskim stadionie od momentu powrotu klubu do ekstraklasy w roku 2012, a wywołana została nie tylko fatalnymi wynikami, ale też niefortunną decyzją zarządu o przedwczesnym zwolnieniu na mecze reprezentacji swoich dwóch kluczowych zawodników: Adama Gyurcso i Spasa Delewa.

W tym celu dokonano gigantycznej obniżki cen biletów. Mecz z Koroną będzie można zobaczyć płacąc jedynie 5 złotych, ponadto studenci mogą wejść na stadion za darmo. To bardzo daleko posunięta forma promocji, która ma sprawić, że drużyna nie będzie w swoich działaniach osamotniona.

5 złotych za bilet

Pogoń już kiedyś wpuszczała kibiców na stadion za 5 złotych. Pięć lat temu na meczu z Podbeskidziem Bielsko obecnych było zaledwie około 5 tysięcy fanów. Pewności, że dzięki atrakcyjnej promocji uda się w sobotni wieczór uniknąć wstydliwej frekwencji wcale zbyt wielkiej nie ma.

Zachęta ekonomiczna jest bardzo duża, ale już sportowa całkiem marna. Pogoń jest w obecnym sezonie drużyną, która w ciągu dwóch miesięcy nie zdołała na swoim stadionie wygrać meczu, nie zdobyła gola po wykreowanej akcji, a rozegrała tych spotkań już całkiem sporo, bo aż pięć. W tych pięciu meczach dwa razy zremisowała i trzy razy przegrała, zdobyła zaledwie dwa gole – oba ze stałych fragmentów gry: po rzucie karnym i rzucie rożnym.

Po raz ostatni portowcy wygrali przed własną publicznością mecz ligowy na początku czerwca, wygrywając właśnie z Koroną 3:0, ale nie był to poważny pojedynek, bo rywal przyjechał na ostatni ligowy mecz bez dziesięciu kluczowych graczy. Wcześniej portowcy nie wygrali dwóch meczów na własnym stadionie zdobywając w nich zaledwie jednego gola, więc gospodarska niemoc trwa znacznie dłużej, niż tylko w obecnym sezonie.

Szczęście do trenerów

Pogoń po dziesięciu meczach ma na koncie zaledwie 8 punktów i jest to pod tym względem jeden z trzech najgorszych sezonów mając na uwadze całą 70-letnia historię klubu. Teoretycznie wydaje się, że rywal do przełamania jest znakomity.

Korona już w trzecim kolejnym sezonie zaliczana jest przed rozpoczęciem rozgrywek do głównych kandydatów do spadku, a potem okazuje się, że przypadkowym składem i pozornie z przypadkowym trenerem jest zespołem lepszym od przynajmniej połowy ligowców.

Korona przez ostatnie trzy sezony nie dokonuje przemyślanych transferów, raczej pozyskuje piłkarzy takich, na których nie ma zapotrzebowania. Ma jednak to szczęście, że za każdym razem trafia na znakomitych trenerów. Wyniki ponad stan śrubował z tym zespołem zarówno Marcin Brosz, jak i Maciej Bartoszek. To samo kontynuuje w obecnym sezonie Gino Lettieri.

Wyśmiewany trener

To był przed inauguracja sezonu trener przez polskie media wyśmiewany ze względu na niezbyt atrakcyjne trenerskie CV, a po dziesięciu kolejkach jego równie lekceważony zespół jest wyżej w tabeli od drużyn prowadzonych przez takich szkoleniowców, jak: Maciej Skorża, Michał Probierz, czy zwolnieni już: Piotr Nowak, Mariusz Rumak, czy Dariusz Wdowczyk.

Ponadto drużyna Lettieriego awansowała do ćwierćfinału pucharu Polski, co nie udało się wcześniej wspomnianym: Skorzy, Probierzowi, czy Nowakowi. Przypadku zatem żadnego nie ma. Nieznany nikomu Lettieri lepiej wykonuje swoją pracę od najbardziej rozreklamowanych polskich szkoleniowców, którym nie wiedzie się ani w rozgrywkach ligowych, ani w pucharze Polski.

Skorża i Probierz, to jedyni trenerzy pięciu ostatnich zespołów w tabeli, którzy dotąd utrzymali posady i przynajmniej w temacie szkoleniowca Pogoni w najbliższym czasie nic nie jest w stanie tego zmienić. Nawet kolejna porażka z Koroną.

Lettieri zaprzeczeniem

Zespół z Kielc to prawdziwy wyrzut sumienia Macieja Skorży, ale także wielu innych utytułowanych polskich szkoleniowców. Trener Pogoni wiele razy wypowiadał się publicznie, że trenerzy, którzy przejęli zespoły w przerwie letniej nie mieli zbyt wiele czasu, by odcisnąć piętno własnej pracy na prowadzonych przez siebie zespołach.

Gino Lettieri zaprzecza tej tezie. Mało tego, miał zadanie o wiele trudniejsze. W przerwie letniej z Korony odeszło aż szesnastu piłkarzy, w tym przynajmniej połowa absolutnie kluczowych. Nowy trener nie tylko musiał poznać nowy zespół, ale też na nowo go stworzyć z piłkarzy absolutnie w naszym kraju anonimowych.

Korona pozyskała aż czternastu nowych piłkarzy, w tym dobrze znanego z występów w klubach z naszego regionu Łukasza Kosakiewicza. To był piłkarz, który wiele lat temu przechodził w Pogoni testy, szczeciński klub nigdy na poważnie nie był zainteresowany sprowadzeniem tego zawodnika, a właśnie gracze jego pokroju decydują dziś o sile Korony, która w tabeli wyprzedza portowców, ma o sześć punktów więcej, wygrała dwa razy więcej spotkań, zdobyła więcej goli, mniej straciła, awansowała do ćwierćfinału pucharu Polski i prezentuje futbol o wiele bardziej atrakcyjny.

Jeżeli nikomu nie znany szkoleniowiec potrafi w krótkim czasie stworzyć zespół z nowych i anonimowych graczy i ten zespół spisuje się lepiej od połowy ligowców, to bardzo źle to świadczy o tej połowie ligowców, którzy nie potrafią dotrzymać kroku.

Dotyczy to między innymi Pogoni i jej bardzo utytułowanego trenera, który powinien lepiej i skuteczniej zarządzać grupą piłkarzy, których ma do dyspozycji. Trener Skorża trzy miesiące temu z całą pewnością nie chciałby się zamienić z Gino Lettierim na zespoły, a mimo to straty prowadzonej przez niego drużyny do sobotniego konkurenta są dość spore. ©℗ Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA