Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Koronawirus zaczyna zbierać plony

Data publikacji: 02 kwietnia 2020 r. 18:20
Ostatnia aktualizacja: 02 kwietnia 2020 r. 18:20
Piłka nożna. Koronawirus zaczyna zbierać plony
 

Z powodu pandemii koronawirusa wartość piłkarzy w pięciu najsilniejszych ligach europejskich może spaść o 28 proc. – wynika z raportu Międzynarodowego Centrum Studiów Sportowych (CIES) w szwajcarskim Neuchatel. Niemal na całym kontynencie rozgrywki są zawieszone. Grają tylko na Białorusi.

Główny wniosek po analizie jest taki, że spadek wartości zawodników z lig: angielskiej, francuskiej, niemieckiej, włoskiej i hiszpańskiej wyniesie prawie jedną trzecią, tzn. z 32,7 do 23,4 mld euro. Wyniki badań dotyczą sytuacji, gdyby żaden mecz nie został rozegrany i ani jeden kontrakt nie został przedłużony do końca czerwca.

Jak wynika z opracowania, największą stratę poniósłby Olympique Marsylia – spadek wartości graczy na rynku transferowym aż o 38 proc. (97 mln euro). W dalszej kolejności – pod względem procentowym – znalazłyby się Paris Saint-Germain – 31,4 proc. (302 mln), Real Madryt – 31,8 (350) i Barcelona – 31,3 (366).

Szacuje się, że np. spadek kwoty transferowej Paula Pogby (Manchester United) wyniósłby z 65 do 35 mln euro. Skala obniżek zależałaby od kilku czynników, takich jak wiek piłkarza, długość kontraktu, ścieżka kariery i ostatnie wyniki. Poza tym trudno będzie w najbliższym letnim okresie transferowym określić wartość konkretnego piłkarza.

Eksperci CIES uważają, że największa strata dotyczyć będzie coraz starszych zawodników z krótkoterminowymi umowami, którzy ponadto rozegrali mniej meczów w bieżącym sezonie niż w poprzednim. Rynek piłkarski będzie bardziej napięty niż do tej pory. Wiele klubów upadnie, duża rzesza piłkarzy zostanie bez pracy, ich cena spadnie.

Padł wicelider Słowacji

Pierwszą piłkarską ofiarą kryzysu ekonomicznego stała się słowacka Żilina. Klub został postawiony w stan likwidacji 1 kwietnia. Likwidacja klubu zostanie przeprowadzona z powodu niewypłacalności spółki. Zespół zajmuje aktualnie drugie miejsce w słowackiej ekstraklasie z dorobkiem 45 pkt w 22 meczach.

Zawodnikami tego klubu są polscy młodzi piłkarze – Jakub Kiwior i Dawid Kurminowski, w przeszłości w tym zespole występował obecny obrońca Pogoni Szczecin Ricardo Nunes. Żilina 10 lat temu grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, dwa sezony temu była mistrzem kraju, regularnie grywa w europejskich pucharach. W ostatnich latach była eliminowana, ale po wyrównanych meczach przez takie kluby, jak: Rijeka, Athletic Bilbao i FC Kopenhaga.

Żilina w ostatnich czterech latach wytransferowała aż dwunastu piłkarzy za łączną kwotę 24 mln euro. Średnio sprzedawała piłkarza za 2 mln euro, z tego żyła, z tego utrzymywała akademię i trenerów. Kluby słowackie nie są wspomagane przez samorządy w takim stopniu jak polskie, nie mają tak dużych kwot z tytułu praw telewizyjnych. Muszą same organizować sobie życie i kryzys epidemiologiczny w Europie sprawił, że zespół nie będzie zarabiał na transferach i nie będzie miał środków do życia.

Klub cztery sezony temu sprzedał do Sampdorii Milana Skriniara za 6 mln euro. Do chwili obecnej to transferowy rekord klubu, który postawiony został w stan likwidacji. Dziś 25-letni reprezentant Słowacji występuje w Interze Mediolan, a jego wartość szacowana jest na 60 mln euro. Trzy lata temu Inter zapłacił za niego Sampdorii 35 mln euro.

Klub żył z transferów

Żilina w poprzednim roku sprzedała Roberta Bozenika do Feyenoordu za 4 mln euro, a dwa sezony temu Davida Hancko do Fiorentiny za 3,8 mln euro. Kolejni piłkarze w ostatnich czterech latach odchodzili do takich klubów, jak: Borussia Munchengladbach, Brescia, Empoli, FC Kopenhaga, Slavia Praga, Rapid Wiedeń, Maccabi Hajfa, Celta Vigo czy Ferencvaros.

Ośmiu najdrożej sprzedanych w ostatnich czterech latach piłkarzy było w wieku 18-21 lat. Za nich klub otrzymał łącznie 21,5 mln euro, czyli średnio po 2,7 mln euro za każdego. Zilina była modelowym przykładem klubu dobrze zorganizowanego, dobrze szkolącego i mającego perspektywy na rozwój. Jej ekonomiczne podwaliny okazały się jednak za słabe, żeby przeżyć.

Średnia wieku wyjściowych jedenastek zespołu Żiliny w obecnym sezonie to 23,2. To był siódmy najmłodszy zespół w Europie. W kadrze zespołu mnóstwo było zdolnych, przygotowywanych do dużych transferów piłkarzy. Mimo to utrzymywana była odpowiednia jakość w zespole, drużyna walczyła o awans do europejskich pucharów i była tego bliska.

W pierwszym zespole grywało średnio 60 procent wychowanków, to drugi wynik w Europie. Klub budowany był mądrze, tanio, ale nie był przygotowany na sytuację, która go spotkała. Federacja również nie wyciągnęła pomocnej dłoni do klubów, jak to ma miejsce w naszym kraju. W Żilinie postawiono w stan upadłości pierwszy zespół, ale pozostawiono akademię.

Ekspansja na Afrykę

Żilina jest klubem z 80-tysięcznego miasteczka mającym bardzo silną konkurencję w mocnym klubie hokejowym, ale potrafiącym znaleźć sposób na funkcjonowanie. Niedawno wykupił klub z niższej klasy rozgrywkowej w Afryce, konkretnie w Ghanie. Po to, żeby kontrolować tamtejszy rynek obdarzony ogromnym, niewykorzystanym piłkarskim potencjałem, w którym brakuje – z wiadomych ekonomicznych względów – odpowiedniej infrastruktury i organizacji.

Klub swoją wizję opierał na wychowankach, mniej na młodych graczach zagranicznych. Odważne wejście na rynek afrykański miało poszerzyć ofertę małego klubu z małego miasta na Słowacji.

Przykład Żiliny i wyliczenia Międzynarodowego Centrum Studiów Sportowych (CIES) pokazują, jakie zagrożenia czekają na piłkarską Europę. Dziś wciąż nie wiemy, ile z 52 klubów ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi przystąpi do nowego sezonu.

Większość polskich klubów wspomagana jest przez miejskie dotacje, piłkarze utrzymywani są za pieniądze podatników, są niewypłacalne, miały finansowe problemy i nie regulowały zobowiązań jeszcze przed nadejściem koronawirusa. Odsiew będzie znaczny.

Z ankiety przeprowadzonej przez Polski Związek Piłkarzy w Polsce wynika, że jeszcze przed wybuchem epidemii co czwarty klub w ekstraklasie pozostawał w opóźnieniu zapłaty wynagrodzenia za co najmniej jeden miesiąc, ale były też kluby, które nie zapłaciły zawodnikom za dwa, a nawet trzy miesiące. Takie kluby na pewno nie przetrwają próby czasu.

Przykłady klubów z TOP 5 i takich jak słowacka Żilina pokazują też, jak nierównomiernie i okrutnie kryzys obejdzie się z futbolowymi przedsiębiorstwami w różnych częściach Europy. Gruby trochę schudnie, a chudy umrze bez względu na to, czy do tej pory prowadził się dobrze, czy źle. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA