Sobota, 30 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Kosta odnowiciel

Data publikacji: 15 lutego 2018 r. 18:05
Ostatnia aktualizacja: 15 lutego 2018 r. 20:35
Piłka nożna. Kosta odnowiciel
 

Piłkarze Pogoni Szczecin w pierwszych 18 meczach obecnego sezonu wywalczyli tyle samo punktów, co w czterech ostatnich, wygrali mniej meczów, zdobyli tylko o trzy gole więcej, a biorąc pod uwagę tylko bramki z gry z wyłączeniem rzutów karnych, to tych goli uzbierali tyle samo.

Co się takiego stało, że praktycznie ta sama drużyna została tak diametralnie odmieniona? Trener Kosta Runjaic w sobotnim meczu z Sandecją desygnował do gry tych samych piłkarzy, których do dyspozycji miał w rundzie jesiennej też Maciej Skorża, w wyjściowej jedenastce grało aż dziewięciu piłkarzy, których w zespole miał w rundzie wiosennej ubiegłego roku trener Kazimierz Moskal. Efekty pracy szkoleniowców są jednak całkowicie odmienne i mocno zawstydzają poprzedników niemieckiego szkoleniowca.

Kosta Runjaic ma do dyspozycji tych samych piłkarzy, ale jednak zrobił z nich zupełnie inny użytek. Przede wszystkim miał odwagę wskazać w drużynie piłkarzy zbyt słabo zaangażowanych, nie zważając na wcześniejsze ich dokonania i zajmowaną pozycję w zespole. Zdecydował się na zburzenie hierarchii, od tego zaczął swoją pracę.

Skrzydłowi bez zaufania

Adam Gyurcso i Dariusz Formella byli u trenera Skorży podstawowymi zawodnikami, ten drugi trafił do Pogoni na jego wyraźną prośbę, obaj spośród wszystkich graczy notowali też najlepsze liczby, w pierwszym meczu postawił też na nich Kosta Runjaic, ale szybko przekonał się, że nie może na nich polegać. U obu zobaczył pozorowanie aktywności, żaden z nich podczas treningów i z pozycji rezerwowych w trakcie meczów nie umieli już odzyskać zaufania.

Odstawienie od drużyny piłkarza klasowego, z mocną pozycją, reprezentanta kraju, ale jednak rozczarowującego, to decyzja trudna, ale zyskująca u reszty zespołu szacunek. Pozostali piłkarze zobaczyli, że grać będą piłkarze, którzy rzeczywiście na to zasłużyli nie tylko ofensywnymi fajerwerkami, ale też rzetelną pomocą w defensywie, u poprzednich szkoleniowców nie zawsze tak było.

Kosta Runjaic odstawił od drużyny wspomnianych dwóch graczy, a także Mate Cincadze, który nie grał zbyt wiele, ale jednak sporadycznie na boisku się pojawiał. Głównie z takiego powodu, że klub zapłacił za niego pieniądze, sprowadził z innej ligi i odstawiając od składu chciał mieć stuprocentowe przekonanie, że zawodnik dostał wystarczająco dużo szans i ich nie wykorzystał.

Hołota poza kadrą meczową

Podobna sytuacja jest z Tomaszem Hołotą, który trafił do Pogoni podczas letniego okienka transferowego, za kadencji trenera Skorży rozpoczął jako gracz podstawowy, później stracił miejsce w drużynie, ale zawsze jak był tylko zdrowy, to bez kłopotów kwalifikował się do kadry meczowej. W sobotnim meczu z Sandecją nie było go nawet wśród rezerwowych, dla Kosty Runjaica nie liczy się nazwisko, liczy się forma.

Formella i Gyurcso rozegrali jesienią po dwadzieścia meczów, Cincadze cztery. Gyurcso nie spełnił oczekiwań, dwaj pozostali znaleźli się w drużynie zbyt pochopnie, każdego z nich klub promował, liczył na nich, zbyt głęboka wiara w każdego z nich powodowała, że tracił na tym zespół. Kosta Runjaic nie chciał, by sytuacja się pogłębiała.

Skuteczna diagnoza względem wymienionych piłkarzy i szybka reakcja, to kluczowe, ale nie jedyne decyzje, które pozwoliły odmienić drużynę na boisku, ale też szatnię. Kosta Runjaic postanowił też ustabilizować grę defensywy. Przed jego przyjściem do zespołu środek obrony niemal w każdym ze spotkań wyglądał inaczej, zawodzili wszyscy piłkarze, a Maciej Skorża nie miał pomysłu, jak zestawić środek obrony w sposób optymalny.

Stabilizacja stoperów

Kosta Runjaic w pierwszym meczu przeciwko Wiśle Kraków wystawił na środku obrony Jarosława Fojuta i Laszę Dwaliego i piłkarze ci grali od początku w każdym z siedmiu prowadzonych przez niemieckiego szkoleniowca meczów. Każdy z graczy popełniał błędy, kosztowały one utratę punktów między innymi w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, ale trener nie zamierzał rozliczać obrońców zbyt wcześnie, cały czas forsował tych samych defensorów i dziś przynajmniej jeden z nich – Lasza Dwali wygląda już zdecydowanie lepiej. Czekamy też na przebudzenie drugiego stopera – Jarosława Fojuta, który w sobotnim spotkaniu z Sandecją nie ustrzegł się błędów.

Kolejne decyzje szkoleniowca, które wpłynęły na lepszą grę zespołu, to powrót dwóch kluczowych graczy na pozycje, które wydają się dla nich optymalne. Na prawą obronę wrócił Cornel Rapa, choć początek jego współpracy z nowym szkoleniowcem nie wyglądał optymistycznie. Były reprezentant Rumunii stracił nawet miejsce w składzie, co zdarzyło mu się po raz pierwszy odkąd został piłkarzem Pogoni.

Pierwszy mecz po przerwie zimowej był w wykonaniu naszego prawego obrońcy jednym z najlepszych w jego 1,5-rocznej historii występów w szczecińskim klubie. Wcześniej, za kadencji dwóch poprzednich szkoleniowców łatał dziury na środku defensywy, nie czuł się na tej pozycji dobrze, nie rozwijał się i tracił wiele ze swoich walorów. Pogoń ma zdecydowanie większą korzyść z tego piłkarza, gdy ten występuje na optymalnej dla siebie pozycji prawego obrońcy. Jako prawy obrońca został sprowadzony do drużyny.

Frączczak odżył na skrzydle

Kolejnym piłkarzem, który powrócił do gry na swojej optymalnej pozycji jest Adam Frączczak. Piłkarz niemal cały poprzedni sezon grał na środku ataku, zdobył 12 goli, więc teoretycznie jako napastnik spełniał oczekiwania. Ewidentnie było jednak widać, że nie radzi sobie w grze tyłem do bramki, zauważył też to Kosta Runjaic po pierwszym meczu z Wisłą w Krakowie i już od następnego spotkania nasz kapitan występuje jako skrzydłowy, ale z zadaniami stricte ofensywnymi, często wchodzący w pole karne rywala. Efekt jest piorunujący, Frączczak w sześciu ostatnich meczach zdobył pięć goli i zaliczył trzy asysty, w każdym ze spotkań znajduje się w pozycjach strzeleckich, co z trudnością mu przychodziło, gdy był napastnikiem.

To nie wszystko, czego w bardzo krótkim czasie dokonał wewnątrz drużyny niemiecki szkoleniowiec. Błyskawicznie zorientował się, że utalentowany Marcin Listkowski, to piłkarz głównie środka pola, a nie skrzydłowy. Nasz młodzieżowiec występował w roli ofensywnego pomocnika w końcówce poprzedniego roku i na tej pozycji szykowany jest w meczach rundy wiosennej.

Zanim do zespołu trafił Kosta Runjaic, Listkowski praktycznie przestał być graczem branym pod uwagę przy ustalaniu meczowej osiemnastki, poprzedni szkoleniowcy nie mieli na tego gracza żadnego pomysłu, zawodnik nie rozwijał się, jego talent poddawany był w wątpliwość. Z chwilą objęcia funkcji trenera przez Niemca, Listkowski stał się jednym z ważniejszych wyborów, choć o miejsce w składzie wciąż musi walczyć.

Wskrzeszenie Zwolińskiego

Kolejnym graczem niemal wskrzeszonym przez nowego trenera jest Łukasz Zwoliński. Za kadencji trenera Runjaica nie zdobył jeszcze gola, ale już w przegranym spotkaniu z Jagiellonią wypracował dwie stuprocentowe okazje partnerom – jedyne w całym meczu, w meczu z Lechią wypracował rzut karny, a w ostatnim pojedynku z Sandecją brał udział praktycznie przy każdej zdobytej bramce.

Mało? Całkiem sporo. Tak wiele w tak krótkim czasie piłkarz ten nie zrobił dla drużyny nigdy. Za kadencji trenera Michniewicza był skuteczny, ale wtedy to zespół pracował na jego gole, dziś Zwoliński robi to dla zespołu i jest za to doceniany. Nabrał przy tym lekkości w grze, nie razi już tak bardzo powolnymi, łatwymi do rozszyfrowania dla obrońców ruchami.

Przykłady Listkowskiego i Zwolińskiego pokazują, że niekoniecznie gracze ofensywni rozliczani muszą być z goli, mogą być cenieni za wygrane pojedynki, udane dryblingi, odbiory, pozyskiwanie przestrzeni. Listkowski i Zwoliński zaczęli być rozliczani za elementy, które są ich atutami, na zdobywane gole poczekamy.

Teoretycznie zatem Kosta Runjaic dysponuje tymi samymi piłkarzami, których miał do dyspozycji też Maciej Skorża, ale w praktyce dokonał wielu bardzo istotnych zmian wewnątrz drużyny, do tego doszło bardzo dobre przygotowanie fizyczne, mentalne i z tego zrodziła się drużyna, która w ostatnich czterech kolejkach jest rewelacją ekstraklasy. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Wojtuniu!!
2018-02-15 20:34:30
Pomnik postawisz po sezonie, OK? Wątpię czy w kolejnych czterech kolejkach zdobędziemy więcej niż cztery punkty - obym się STRASZNIE pomylił
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA