Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Kujawsko-pomorski drenaż

Data publikacji: 30 lipca 2019 r. 16:02
Ostatnia aktualizacja: 30 lipca 2019 r. 16:21
Piłka nożna. Kujawsko-pomorski drenaż
 

Województwo kujawsko-pomorskie stało się w ostatnim czasie prawdziwą wylęgarnią piłkarskich talentów i znakomicie potrafi z tego korzystać Pogoń. W regionie tym nie ma żadnego klubu w ekstraklasie, w pierwszej lidze są mało znaczące w regionie Chojniczanka i Olimpia Grudziądz.

W poprzednim sezonie bliska awansu na zaplecze ekstraklasy była Elana Toruń, ale ostatecznie przegrała rywalizację z rywalem zza miedzy, wspomnianą Olimpią. Okręg jest trudny dla piłki nożnej z tego względu, że stanowi poważną konkurencję w innych, bardzo popularnych w regionie dyscyplinach sportu.

W ostatnich dwóch latach mistrzem Polski w koszykówce został Anwil Włocławek. W tym roku w finale wygrał z Polskim Cukrem Toruń. W tym samym Toruniu, pobliskiej Bydgoszczy i Grudziądzu króluje żużel, który rozpala emocje wśród miejscowej publiczności.

Futbol w tym regionie był zawsze na dalszym planie, ale nie znaczy to, że nie prowadzi się dobrego szkolenia. Znakomicie przekonuje się o tym w ostatnich latach Pogoń, która bardzo dużo czerpie i wyławia co bardziej utalentowanych chłopców. Nazbierało się ich w ostatnich latach całkiem sporo, a jest jeszcze kilku w młodszych kategoriach wiekowych.

5,5 roku Listkowskiego

W przerwie zimowej sezonu 2013/14 do Pogoni trafił niespełna 16-letni Marcin Listkowski, który z roczną przerwą jest w Pogoni już 5,5 roku. Został pozyskany z małego klubiku Lech Rypin, jako juniorski reprezentant Polski, mający w tamtym czasie też zagraniczne propozycje między innymi z Ajaksu Amsterdam czy West Ham United.

Jego trenerem w Lechu był pracujący obecnie w Pogoni Patryk Dąbrowski. Obaj po przeprowadzce do Szczecina zamieszkali w jednym mieszkaniu, przez co szkoleniowiec miał baczniejszą uwagę na młodzieńca i pomagał mu też nie tylko w sportowych, ale bardziej życiowych sprawach.

Znajomość Dąbrowskiego rynku kujawsko-pomorskiego, a także liczne znajomości pomagały później wielokrotnie. Listkowski jest uznawany za piłkarza utalentowanego, nastawionego na ofensywę, odważnie decydującego się na niestandardowe zagrania. To jest piłkarz, który wciąż się rozwija, ale jest już blisko wejścia na poziom absolutnie przerastający polską ekstraklasę, a to będzie oznaczało, że będzie blisko transferu do dobrego zagranicznego klubu.

– Marcin w ciągu ostatniego roku zmężniał, spoważniał, nabrał pewności siebie i bardzo liczę na to, że pokaże swój potencjał w pełni – mówi jego trener z Lecha Rypin pracujący obecnie w Pogoni Patryk Dąbrowski. – Często oceniany był niesprawiedliwie, bo tracił piłki przy próbach wygrania indywidualnych pojedynków. Nie gra bezpiecznie, bierze na siebie odpowiedzialność i ryzyko, bo tak trzeba. Tylko wtedy ma szanse się rozwinąć. Bardzo na niego liczę w obecnym sezonie.

Talent z Kruszwicy

Również wiosną 2014 roku do Pogoni trafił 19-letni wówczas Filip Kozłowski, za którego sprowadzenie do Szczecina odpowiadali Patryk Dąbrowski i Adam Gołubowski. Wychowanek Gopła Kruszwica za kadencji trenera Dariusza Wdowczyka rozegrał pięć spotkań w ekstraklasie, nie mając jeszcze 20 lat. Miałby tych spotkań zdecydowanie więcej, gdyby nie kontuzje.

W Pogoni miał wówczas konkurencję nie do przejścia w osobie Marcina Robaka, ale wiele mógł się przy nim nauczyć. Przerastał talentem i umiejętnościami grających w tamtym czasie w zespole juniorów jego rówieśników: Okuszkę, Paczuka. Jego potencjał był wyżej oceniany od przebywającego wtedy na wypożyczeniu w Górniku Łęczna Łukasza Zwolińskiego.

Obecnie Kozłowski jest piłkarzem II-ligowej Elany Toruń i spisuje się doskonale. Na tyle dobrze, że poważnie zainteresował się nim Górnik Zabrze szukający dobrych i wciąż młodych i na dorobku piłkarzy w niższych klasach rozgrywkowych. Kozłowski w minionym sezonie na boiskach drugiej ligi zdobył 14 goli, został wicekrólem strzelców i najlepszym polskim strzelcem. Dwa sezony temu na boiskach trzeciej ligi zdobył 13 goli.

– To jest wciąż piłkarz, który ma bardzo duże szanse zaistnieć w polskiej ekstraklasie – ocenia Patryk Dąbrowski. – Nie ma w Polsce zbyt wielu napastników w jego wieku, którzy umieją tak dużo, nie daje się im jednak zbyt wielu szans, sprowadzając wątpliwej klasy obcokrajowców.

Wystarczył kwadrans

Wiosną 2015 roku do Pogoni trafił Jakub Piotrowski i spośród wszystkich piłkarzy sprowadzonych przez Pogoń z terenu kujawsko-pomorskiego zrobił jak dotąd najbardziej zawrotną karierę. Za jego transfer również odpowiedzialny jest Patryk Dąbrowski.

– Po raz pierwszy widziałem go w meczu III-ligowej Wdy Świecie – wspomina Patryk Dąbrowski. – Wszedł na boisko zaledwie na kwadrans i to wystarczyło, by zobaczyć w nim duży potencjał. Jego proces aklimatyzacji w Pogoni przebiegał prawidłowo i dziś możemy mówić o nim, jako o piłkarzu przygotowanym do europejskich wymagań.

Piotrowski rozpoczął nowy sezon od gry w wyjściowym składzie w spotkaniu o Superpuchar Belgii. W minionym roku grał niewiele, ale bardzo zyskał pod względem mentalnym, a także piłkarskim, taktycznym. Najbliższy sezon może okazać się dla niego przełomowy. W październiku skończy dopiero 22 lata.

– Uważam, że jego transfer odbył się w dobrym czasie – ocenia Patryk Dąbrowski. – Byłem ostatnio u niego, oglądałem go na treningach i jestem pod dużym wrażeniem postępu, jakiego dokonał.

Wychowankowie z Torunia

Wychowankami Włókniarza Toruń są Maciej Żurawski i Bartosz Boniecki, piłkarze urodzeni w roku 2000. Trafili do Pogoni po tym, jak dostrzegł ich w turnieju Nike Cup do lat 14 trener Piotr Łęczyński. Obaj zapowiadali się znakomicie i co do pierwszego wciąż czekamy na eksplozję talentu.

Obaj dwa lata temu byli podstawowymi zawodnikami juniorów Pogoni, którzy sięgnęli po srebrny medal mistrzostw Polski. Byli o dwa lata młodsi, ale mimo to należeli do najlepszych w zespole. Dziś Żurawski znajduje się w kadrze pierwszego zespołu, zadebiutował już nawet w ekstraklasie. Boniecki wrócił natomiast do Torunia, gra obecnie w II-ligowej Elanie, jest kolegą klubowym Filipa Kozłowskiego. Obaj wciąż liczą na swój sportowy awans.

To nie wszyscy piłkarze, którzy trafili do Pogoni z klubów województwa kujawsko-pomorskiego. Jednym z najbardziej utalentowanych graczy z rocznika 2001 jest Mateusz Rościszewski, srebrny medalista mistrzostw Polski juniorów młodszych sprzed roku. Rościszewski był wiodącą postacią tamtej drużyny. Praktycznie we dwójkę z Marcelem Wędrychowskim decydowali o obliczu tej drużyny w działaniach ofensywnych.

– Mateusz jest piłkarzem o dużych umiejętnościach technicznych i dużym ukrytym jeszcze potencjale – twierdzi Patryk Dąbrowski, który również w przypadku Rościszewskiego miał duży udział w sprowadzeniu go do Pogoni.

Dziś Rościszewski jest graczem III-ligowych rezerw, ma dopiero 18 lat, ma cały sezon na to, żeby przekonać do siebie Kostę Runjaica, który z całą pewnością będzie pilnie obserwował aspirantów do gry w pierwszym zespole.

Na wypożyczenie do Valencii

Najmłodszym, a już dość uznanym młodym piłkarzem wyciągniętym z rynku kujawsko-pomorskiego jest zaledwie 16-letni Mateusz Łęgowski. To reprezentant Polski juniorów młodszych, brązowy medalista mistrzostw Polski trampkarzy sprzed roku.

Wielokrotny kapitan Pogoni w swojej kategorii wiekowej już w rundzie wiosennej regularnie grywał w Centralnej Lidze Juniorów z zawodnikami o dwa lub nawet trzy lata starszymi. Obecnie 16-latek szykuje się do wyjazdu do hiszpańskiej Valencii, do której ma być wypożyczony na rok.

Pogoń w ciągu ostatnich pięciu lat ściągnęła z regionu, gdzie nie ma futbolu na najwyższym krajowym poziomie przynajmniej ośmiu znakomicie zapowiadających się młodych piłkarzy i prawie wszyscy doskonale się w Szczecinie rozwijali i wciąż to robią.

– To jest miejsce, które jest też mocno penetrowane przez Lecha czy Legię, które mają o tyle ułatwione zadanie, że jednak do Warszawy czy do Poznania jest bliżej – kontynuuje Patryk Dąbrowski. – My jednak oferujemy dość szybką ścieżkę rozwoju, o czym przekonują przykłady Piotrowskiego czy Listkowskiego, a wkrótce mam nadzieję Żurawskiego czy Rościszewskiego. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA