Sobota, 30 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Łamigłówki Roberta Gajdy

Data publikacji: 24 października 2019 r. 16:22
Ostatnia aktualizacja: 26 października 2019 r. 13:07
Piłka nożna. Łamigłówki Roberta Gajdy
 

Rozmowa z Robertem Gajdą, nowym prezesem Błękitnych Stargard

Podczas wspólnego posiedzenia zarządu i komisji rewizyjnej Błękitnych Stargard rezygnację z funkcji prezesa i członka zarządu, z przyczyn zdrowotnych i osobistych, złożył dotychczasowy wieloletni prezes Zbigniew Niemiec.

W głosowaniu tajnym jednogłośnie na nowego prezesa klubu został wybrany 41-letni Robert Gajda, który dotychczas pełnił funkcję wiceprezesa do spraw sportu. Przez wiele lat grał w Błękitnych, jest też trenerem zespołu rezerw i w nim występuje. Z wykształcenia jest ekonomistą.

Przed obecnym sezonem doszło do wielu zmian w kadrze II-ligowej drużyny piłkarskiej Błękitnych, ale nie aż tak wielu jak przed rokiem, gdy wraz z odejściem długoletniego trenera Krzysztofa Kapuścińskiego dokonała się istna rewolucja i praktycznie wymiana niemal całego zespołu.

W poprzednim sezonie stargardzianie obronili się przed spadkiem, kończąc rozgrywki z 2-punktową przewagą nad spadkowiczami, a obecnie spisują się jeszcze lepiej, bo po 14 kolejkach mają w swym dorobku 7 zwycięstw (jako jedyny II-ligowiec ani razu nie zremisowali) i plasują się w bezpiecznym środku tabeli, mając 7 punktów przewagi nad strefą spadkową, a do strefy awansowej tracąc jedynie trzy oczka.

Dobrze spisują się też w Pucharze Polski, bo wyeliminowali ekstraklasową Wisłę Kraków, a w najbliższy wtorek o godz. 13 w II rundzie PP podejmą na stadionie przy ul. Ceglanej I-ligową Sandecję Nowy Sącz. Jedną z osób odpowiedzialnych za budowę stargardzkiej drużyny jest nowy prezes klubu Robert Gajda, którego poprosiliśmy o rozmowę.

– Co czuje nowy prezes tuż po wyborze?

– Pojechałem na klubowe zebranie zarządu i komisji rewizyjnej, nic nie przeczuwając, a tu niespodziewanie wybrano mnie na prezesa. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Wróciłem do domu, wykąpałem się i już dzwoni „Kurier Szczeciński”. Dziękuję za zaufanie obecnym członkom zarządu, którzy mnie wybrali. Jest to dla mnie ogromne wyzwanie, któremu – mam nadzieję sprostam. Jestem otwarty na dialog ze wszystkimi osobami. Nie planuję robić wielkich rewolucji, gdyż klub ma mocne fundamenty i funkcjonuje dobrze. Każdy, kto będzie chciał pracować dla dobra naszego klubu, znajdzie tutaj miejsce dla siebie. Jednocześnie dziękuję za dotychczasową pracę dotychczasowemu prezesowi Zbigniewowi Niemcowi. Widzę również dla niego miejsce w klubie. Chciałbym, aby ze swoim wieloletnim doświadczeniem i wypracowanymi kontaktami w Polskim Związku Piłki Nożnej został koordynatorem do spraw licencji klubowych.

– Po raz drugi z rzędu musieliście latem budować nową drużynę…

– Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo trzon zespołu udało nam się utrzymać, choć oczywiście prawdą jest, że odeszło kilku podstawowych zawodników. Nie ma jednak nawet porównania do sytuacji sprzed roku, kiedy to w oczekiwaniu na pojawienie się nowego trenera musieliśmy klecić nowy zespół tylko w dwójkę z Jarosławem Piskorzem. Stary skład praktycznie przestał istnieć, głównie dlatego że składał się ze starszych piłkarzy. Była to fajna ekipa, taka zgrana stargardzka, w której byłem i ja, ale zrozumieliśmy, że się starzejemy i wysoki wyczyn już nie dla nas. Wielu z nas gra do dzisiaj, ale w okręgówce czy IV lidze, a ja występuję w rezerwach Błękitnych. Gdy przyszedł nowy trener Adam Topolski, postawił warunek, że nie można łączyć gry w II lidze z pracą zawodową i takie stanowisko też miało wpływ na niektóre rozstania. Inaczej było za poprzedniego szkoleniowca Krzysztofa Kapuścińskiego, który łączył funkcję trenera z pracą w szkole, więc trenowaliśmy tylko popołudniami.

– Czy Błękitnych stać na grę w II lidze?

– Zarząd klubu dokłada starań, by tak było, a największej pomocy udziela nam miasto, więc musimy sobie radzić. Jesteśmy wypłacalni i nie ma u nas strajków piłkarzy; uważamy, że lepiej płacić mniej, ale na czas i nie składać obietnic bez pokrycia. Naszym ograniczeniem jest budżet, chyba najniższy w II lidze, a kilka III-ligowych klubów ma dwa razy więcej pieniędzy niż my. Nie mamy się czym chwalić, a w konsekwencji ściągamy piłkarzy na dorobku, bez rodzin i poniżej 26. roku życia, czyli z ulgami w podatkach. Kusimy ich wizją rozwoju i awansu sportowego, a czym jeszcze, tego nie zdradzę, bo to nasza tajemnica. Taka polityka ma też minusy, bo odchodzą zawodnicy z ważnymi kontraktami, jak pod koniec sierpnia Wojciech Błyszko do grającej w ekstraklasie Jagiellonii Białystok czy nieco wcześniej Grzegorz Rogala do występującego w naszej lidze GKS-u Katowice. Obaj w nowych klubach będą zarabiać nieporównywalnie więcej niż u nas. Obiecaliśmy nie stawiać zapór, więc musieliśmy się zgodzić na ich odejście, bo inna decyzja miałaby wpływ na tych graczy, którzy u nas zostali i na tych, którzy chcą do nas przyjść. Kij ma dwa końce; z odejść nie robimy tragedii, choć jest trochę żal, ale z drugiej strony było też nieco radości, gdy Wojciech Błyszko strzelił gola w Pucharze Polski dla Jagiellonii. Obserwuję też, jak radzi sobie Grzegorz Szymusik w Koronie Kielce, Łukasz Kosakiewicz w Widzewie Łódź czy Ariel Wawszczyk w Olimpii Grudziądz i paru innych…

– Jak wygląda w Błękitnych kompletowanie składu na nowy sezon?

– Współpracujemy z menedżerami, ale nie płacimy im pieniędzy. Nie czekamy z założonymi rękoma, kogo nam przyślą, ale sami też penetrujemy rynek. Skupiam się głównie na szczecińskim rynku i Pogoni Szczecin, a jest to naturalne, bo dobrze znam Dariusza Adamczuka i będącego wcześniej dyrektorem sportowym Macieja Stolarczyka. Natomiast trener Adam Topolski ma świetne rozeznanie rynku w Poznaniu i całej Wielkopolsce. Udało się wypatrzyć także dwóch zdolnych zawodników z Opolskiego. Nie czekamy bezczynnie do lata, ale spodziewając się, kto może nas opuścić, już w maju rozglądamy się za następcami, a w tym roku już właśnie wtedy zaczęliśmy obserwować Patryka Paczuka, Mateusza Bochnaka i Huberta Krawczuna. Bardzo ciekawe było wypatrzenie Oskara Nowaka, który przyszedł do Stargardu jako nieznany zawodnik, a od nas niemal z marszu trafił do kadry narodowej. Ciekawostką jest zaś to, że gdy wrócił z reprezentacji do klubu, miał problemy z wywalczeniem miejsca w ligowej jedenastce, bo taka jest rywalizacja w Błękitnych. Poziom współzawodnictwa zwiększa nasza młodzież, która zbiera jakże cenne doświadczenia w meczach rezerw i w tym miejscu chciałbym wymienić trzy nazwiska: Bartosza Sitkowskiego, Marcina Konopskiego i Krystiana Mądrowskiego. Obecnie jesteśmy na etapie dokooptowywania do szerokiej ligowej kadry dwóch kolejnych juniorów. Latem w ostatniej chwili pozyskaliśmy jedynie doświadczonego Wojciecha Fadeckiego, dla którego był to zresztą powrót do Stargardu po stosunkowo krótkiej przerwie, a teraz pełni funkcję kapitana i strzela bramki. Właśnie on i bramkarz Mariusz Rzepecki to nasi jedyni starsi wiekiem zawodnicy. Zespół się skonsolidował i może to moje subiektywne zdanie, ale wydaje mi się, że gramy dobrą, wytrawną piłkę.

– Czy można powiedzieć, że do tej pory pracował pan w Błękitnych w roli dyrektora sportowego?

– Pracuję całkiem gdzie indziej, bo w stargardzkim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej i to bez żadnych ulg, od godziny 7 do 15 i dopiero później oddaję się działalności na rzecz klubu. Nie można jednak powiedzieć, że dorabiam na Ceglanej po godzinach, bo byłoby to krzywdzące dla Błękitnych, gdyż oddaję serce klubowi, w którym spędziłem tyle wspaniałych lat, choć nie jestem jego wychowankiem, a pierwsze piłkarskie kroki stawiałem w Saturnie Szadzko. Gdy grałem na ligowych boiskach, wszystko było proste; było dużo łatwiej niż teraz, gdy trzeba sobie radzić w różnych skomplikowanych sytuacjach. Trzeba układać wiele łamigłówek i kombinować, jak je rozwiązać, choć kombinowanie to takie niezbyt ładne słowo…

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

OBIEKTYWNY
2019-10-26 13:02:01
Panie prezesie jak mi wiadomo to nie wy wypatrzyliscie Oskara Nowaka i nie był zawodnikiem nieznanym chyba że dla Was. Nie Błękitni przyczynili się że został powołany do kadry tylko jego praca i umiejętności. A do kadry był powoływany od U15 Miejsce w 11 dobrze wiecie dlaczego stracił!!!!.Proszę ważyć słowa.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA