Pogoń Szczecin - Lech Poznań 3:0 (2:0) 1:0 Podstawski (22), 2:0 Dwali (41), 3:0 Buksa (60).
Żółte kartki: Niepsuj (Pogoń), oraz Wasielewski, Goutas (Lech).
Sędziował Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 8680.
Pogoń: Załuska - Niepsuj (78, Stec), Walukiewicz, Dwali, Matynia - Kožulj, Drygas, Podstawski, Majewski (84, Delew), Kowalczyk - Buksa (85, Żyro).
Lech: Burić - Goútas, Rogne, De Marco - Wasielewski (58, Makuszewski), Trałka, Tiba, Amaral (58, Jóźwiak), Jevtić (67, Dioni), Kostewycz - Gytkjær.
917 dni czekała Pogoń na ligowe zwycięstwo nad Lechem Poznań. Dokonała tego w sobotni wieczór, pokonała swojego odwiecznego, wyżej notowanego rywala w sposób bezdyskusyjny, będąc zespołem zdecydowanie lepszym, grającym futbol dojrzały, na wysokim poziomie, odpowiedzialny i efektowny.
Pogoń zaprezentowała dużą klasę w każdej formacji, w każdym elemencie gry, w każdym fragmencie meczu. Poza pierwszymi minutami, kiedy w doskonałej sytuacji znalazł się Gytkjaer, Pogoń miała nad meczem całkowitą kontrolę, potrafiła opanować środek boiska, jej piłkarze wygrywali pojedynki, mieli pomysł na organizowanie ataku pozycyjnego, ofensywni pomocnicy (Kowalczyk, Majewski, Kozulj) byli ruchliwi, aktywni, szybcy, mobilni, zmieniali pozycje, dla rywala okazali się nieuchwytni.
Przewaga gospodarzy rosła z każdą kolejną minutą. Pogoń zagroziła poważnie Lechowi już przed zdobyciem pierwszej bramki. W słupek trafił Majewski. Po uzyskaniu prowadzenie szczecinianie tylko na kilka minut oddali gościom inicjatywę, ponownie w dobrej sytuacji znalazł się Gytkjaer, ale ponownie w zdobyciu gola przeszkodził mu Matynia - w sobotni wieczór jeden z najlepszych graczy na boisku.
Skuteczność przed przerwą
Pogoń bardzo szybko doszła do równowagi i ponownie zaczęła na boisku dominować. Świetnej okazji nie wykorzystał Buksa, ale już Dwali z kilku metrów nie pomylił się. Pogoń na przerwę schodziła z dwubramkowym prowadzeniem, spodziewano się, że w drugiej połowie rywal zaatakuje odważniej, poszuka sposobu na powrót do meczu, ale nic takiego nie nastąpiło.
Od samego początku inicjatywę przejęła Pogoń, jej przewaga była jeszcze bardziej wyraźna, niż przed przerwą. Grała z dużą swobodą, ale też zdecydowanie poprawiła jeszcze jakość gry. Świetnie po lewej stronie spisywał się Matynia. W porę przerywał ataki przeciwnika i znakomicie inicjował akcje ofensywne.
Pogoń była groźna w ofensywie, jej piłkarze wygrywali pojedynki, z łatwością wkraczali w strefę obronną rywala, stwarzali okazje, zdobyli trzeciego gola, a w sytuacjach, gdy rywal szykował się do kontry, to umiała bardzo szybko odbudować ustawienie w defensywie. Piłkarze bardzo dobrze biegali, poruszali się po boisku w odpowiednich strefach, gra była szybka i poukładana.
Zaimponował Walukiewicz
W drugiej połowie kilka razy świetnymi wyjściami popisywał się 18-letni Walukiewicz i pomyśleć, że jeszcze dwa miesiące temu Pogoń przebierała nogami, by tego piłkarza jak najszybciej wytransferować do Włoch. Za rok, albo dwa to będzie gracz warty kilka, albo kilkanaście razy więcej, niż obecnie, trzeba tylko umieć go do wyjazdu odpowiednio przygotować.
Pogoń mogła Lecha odprawić z jeszcze większym bagażem bramek. Bardzo aktywny był pechowo grający Buksa, który siał prawdziwy popłoch w szeregach obronnych drużyny gości, świetnej okazji pod koniec meczu nie wykorzystał coraz pewniej czujący się jako podstawowy gracz Kowalczyk.
Pogoń zademonstrowała bardzo wysoką formę, pokazała swój najlepszy futbol od co najmniej kilkunastu miesięcy, kiedy w sierpniu 2017 roku w meczu o Puchar Polski w identycznych rozmiarach odprawiła tego samego rywala. Wtedy Pogoń takiego poziomu nie umiała jednak utrzymać, dziś wygląda na zespól dojrzały piłkarsko, ale też bardzo młody wiekowo, z dużą przewagą polskich piłkarzy, z graczami najmłodszymi spełniającymi coraz ważniejsze role. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser