Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Lekcja od amatorów

Data publikacji: 30 lipca 2018 r. 16:12
Ostatnia aktualizacja: 30 lipca 2018 r. 16:55
Piłka nożna. Lekcja od amatorów
 

Najlepsze polskie drużyny klubowe są o krok od wyeliminowania z rozgrywek o europejskie puchary już w drugiej rundzie kwalifikacji. Przed rokiem żadnej polskiej ekipie nie udało się zakwalifikować do fazy grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy. Z roku na rok jest o to coraz trudniej.

Żeby tego dokonać, trzeba przejść zwycięsko przez cztery fazy eliminacji, a polskie zespoły mają duży problem już przy drugim podejściu. Degrengolada polskiej piłki trwa w najlepsze, choć jeśli spojrzy się na otoczkę rozgrywek ligowych, marketingowe akcje, medialne zapowiedzi, piękne stadiony, to wrażenie jest zupełnie inne.

Gdyby nie międzynarodowa rywalizacja, która w przypadku polskich drużyn trwa mniej więcej od lipca do sierpnia i z każdym rokiem kończy się coraz boleśniejszym upadkiem, to można by dojść do wniosku, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych lig w Europie. Jest świetnie opakowana, jej wady są znakomicie kamuflowane, pokazywana jest z tej lepszej strony. Trwa próba zakłamywania rzeczywistości, ale jest o to coraz trudniej.

Brutalna weryfikacja

Problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba zweryfikować umiejętności z innymi ligami. Wtedy okazuje się, że polski futbol istnieje tylko teoretycznie. Okazuje się, że cała rzesza piłkarzy jest przepłacana, bo nie potrafi wykazać swojej wyższości nad drużynami z lig amatorskich, lub półamatorskich.

Polski futbol stał się znakomitym miejscem na dorobienie się pojedynczych osób: menedżerów, właścicieli klubów utrzymujących własne przedsiębiorstwa z państwowych i samorządowych dotacji, niedoszkolonych piłkarzy i całej rzeszy osób pracujących w klubach potrafiących robić wokół wykonywanej przez siebie pracy świetne wrażenie, ale niestety bez efektów, czyli wyników.

Można śmiało założyć, że gdyby teoretycznie pozbawić polskie kluby piłkarskie jakiegokolwiek wsparcia, piłkarzy pozbawić wynagrodzeń, to pracę na wolnym rynku w Europie znalazłoby może 10 procent obecnych piłkarzy z polskiej ekstraklasy. Cała reszta musiałaby się zająć zupełnie inną pracą, ale na pewno nie graniem w piłkę.

Kapitał z samorządów

Przez wiele lat mówiło się, że polska piłka klubowa potrzebuje dużej dawki kapitału. Wtedy grać będą lepsi piłkarze, podniesie się poziom, więcej będzie kibiców i biznes piłkarski będzie się rozwijał. Na dziś efekt jest taki, że frekwencja na stadionach utrzymuje przyzwoity standard, ale tylko dlatego, że zadbały o to samorządy, budując nowoczesne obiekty. Osoby zarządzające polskim futbolem nie zrobiły natomiast nic, żeby podnieść wartość polskiej piłki nożnej. Ona się cały czas obniża.

W pierwszych meczach drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów i Ligi Europy po trzy zwycięstwa odniosły drużyny z Kazachstanu, Szkocji, Serbii. Na cztery mecze ani jednej porażki nie zanotowały drużyny z Białorusi, a wygrały dwa. Lepszy bilans od Polski zanotowały takie kraje, jak: Słowenia (tylko jedna porażka na cztery drużyny) i Słowacja (głównie dzięki temu, że rywalizowały z polskimi zespołami, które pokonały).

Cztery najlepsze polskie drużyny w czterech meczach zdobyły zaledwie dwa gole, ani jednej bramki w dwóch spotkaniach nie dały sobie wbić ekipy ze Słowacji. Słowacja, Białoruś i Słowenia to małe kraje z nieprofesjonalnymi ligami, bez zaplecza finansowego, bez infrastruktury stadionowej, słabym zapleczem treningowym, małym zainteresowaniem, a grają mimo to lepiej od polskich drużyn.

Hokej przed piłką nożną

To kraje, w których piłka nożna nie jest sportem numer 1. Na Białorusi i w Słowacji każdy młody chłopak chce być hokeistą, natomiast na Słowenii koszykarzem. W Polsce futbol nie ma sobie równych, inne dyscypliny z zazdrością, a nawet z dużym gniewem spoglądają na finansowe możliwości, medialną otoczkę. Ten cały potencjał jest marnowany.

Być może polskimi klubami kierują osoby niekompetentne, bez odpowiedniego przygotowania, wykształcenia, doświadczenia. Bo z jakiegoś powodu nie potrafimy nawiązać walki z krajami, w których budżet klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej jest kilka razy niższy. W Słowacji, Białorusi, na Słowenii nikt nie liczy na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ani nawet Ligi Europy. Dla klubów z tego kraju najważniejsze, by wyszkolić piłkarza, sprzedać go i dzięki temu funkcjonować na wyższym poziomie.

W wyjściowym składzie Spartaka Trnava, który ograł Legię na jej boisku 2:0, zagrało aż dziewięciu Słowaków, jeden Czech i jeden Austriak. Spartak gra na najbardziej nowoczesnym obiekcie na Słowacji na niespełna 20 tys. kibiców, wybudowanym za 30 mln euro, podczas gdy stadion w Szczecinie o podobnej pojemności, ale dodatkowo z Centrum Szkoleniowym już dziś wyceniany jest na 70 mln euro, a może być jeszcze droższy.

Górnik młody? Trencin jeszcze młodszy

Górnik Zabrze przegrał z AS Trencin 0:1 i odezwały się głosy wsparcia mówiące o bardzo małym doświadczeniu, młodym wieku piłkarzy z Zabrza. Otóż średnia wieku piłkarzy Górnika grających w wyjściowym składzie w poprzednim sezonie wynosiła 24,35.

To był ewenement na skalę krajową, w Polsce nie zdarzają się kadry zespołów sformatowane z piłkarzy tak młodych. Po raz pierwszy dokonał tego Górnik. W skali Europy taka średnia dała drużynie z Zabrza 30. miejsce, ale jak spojrzymy na składy zespołów ze Słowacji, to zobaczymy, że Górnik absolutnie niczym w tym względzie im nie może zaimponować.

Średnia wieku AS Trencin za ubiegły sezon, to 23,82. To 16. wynik w Europie. W lidze słowackiej gra tylko 12 zespołów i aż połowa z nich złożona jest z zespołów ze średnią wieku poniżej 25 lat. Górnik w lidze słowackiej byłby zatem w środku stawki.

Ponadto Górnik w poprzednim sezonie był w naszym kraju liderem pod względem grających wychowanków w wyjściowym składzie. Było ich średnio 21 procent. AS Trencin miał natomiast w składzie powyżej 30 procent wychowanków.

Aż pięć klubów miało w swoich składach powyżej 25 procent wychowanków. Słowacja pod tym względem lideruje w Europie i nie przeszkadza jej to w ogrywaniu dwóch polskich zespołów na ich terenie.

Jedynak z Portugalii

Polski europejski sen prawdopodobnie wkrótce się skończy. Z czterech zespołów wygrała tylko Jagiellonia. Pokonała na własnym stadionie Rio Ave z Portugalii 1:0, ale z przebiegu gry była zespołem zdecydowanie słabszym, głównie broniła korzystnego wyniku, trudno będzie go utrzymać w rewanżu.

Rio Ave jest klubem z silnej ligi portugalskiej, ale na etapie drugiej rundy kwalifikacji jedynym z tego kraju, zdecydowanie najsłabszym z kraju mistrzów Europy, ale pod względem kultury gry, poziomu, wyszkolenia górującego nad Jagiellonią, choć mecz dla Rio Ave został przegrany.

Polskie kluby rywalizujące na poziomie drugiej rundy kwalifikacji mierzą się z zespołami praktycznie bez stadionowej infrastruktury (z wyjątkiem Spartaka Trnava). Druzyna AS Trencin występuje na co dzień na obiekcie mogącym pomieścić 4,3 tys. kibiców, zespół Szachtiora Soligorsk gra na starym stadionie o pojemności 4,2 tys. kibiców, natomiast ekipa Rio Ave swoje mecze odbywa na stadionie o pojemności 12 tys. kibiców. Nie przeszkadza to jednak w szkoleniu dobrych piłkarzy. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Piotr Wójcicki
2018-07-30 16:37:54
Tekst słuszny i zgadzam się z większością tego, co Pan napisał. Mam tylko dwie małe uwagi: "W Słowacji, Białorusi, na Słowenii nikt nie liczy na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ani nawet Ligi Europy. " Tu się nie zgodzę - owszem ligi z tych krajów są słabe i mało profesjonalne, ale jest w nich parę klubów, które grywały/grywają w fazie grupowej europejskich rozgrywek, niektóre w miarę regularnie: BATE Borysow, Dynamo Mińsk, NK Maribor, MSK Żilina... "Rio Ave jest klubem z silnej ligi portugalskiej(...)" - Nie nazwałbym ligi portugalskiej ligą silną. To liga co najwyżej średnia. Wielka trójka, czyli FC Porto, Sporting Lizbona i Benfica Lizbona to poziom rzeczywiście wysoki, europejski, czasem nawiązuje z nimi walkę Sporting Braga, kiedyś krótko Boavista Porto. Zasadniczo jednak tylko (aż) te trzy portugalskie potęgi coś znaczą w Europie, zaś reszta to straszne przeciętniactwo bez sportowych ambicji, z marnymi budżetami, bez kibiców i bywa że z nie najlepszą infrastrukturą.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA