Rozmowa z Ireneuszem Benedyczakiem, 47-letnim bramkarzem Gryfa Kamień Pomorski
Ireneusz Benedyczak do dzisiaj broni piłkarskiej bramki Gryfa Kamień Pomorski, choć we wrześniu tego roku skończył 47 lat, a dodajmy, że jego syn Adrian Benedyczak zdążył już zadebiutować w barwach Pogoni Szczecin w PKO BP Ekstraklasie, lecz obecnie gra już we włoskiej Parmie.
Niedawno odbył się mecz z okazji 75. rocznicy powstania Gryfa, a rywalem klubu z Kamienia Pomorskiego była właśnie Pogoń zwyciężając bez kurtuazji aż 11:0. Po tym spotkaniu porozmawialiśmy z I. Benedyczakiem.
- Jak tam po meczu z Pogonią? Udany był jubileusz?
- Fajne obchody na 75-lecie klubu. Super było się zmierzyć z reprezentantami Polski, jak Kamil Grosicki czy Kacper Kozłowski. Również zagrałem w tym meczu. Wszedłem w drugiej połowie i grałem 40 minut.
- Rozegrał pan w Gryfie około 600 spotkań. Chyba nie ma w klubie drugiego takiego zawodnika, który miałby tyle meczów na koncie?
- Chyba nie ma. Nie wiem, może w dawnych dziejach klubu, ktoś miał więcej sezonów rozegranych ode mnie, ale trzeba byłoby to sprawdzić.
- Już w 2018 roku był pan żegnany i wydawało się, że skończy pan grać w piłkę...
- To było podziękowanie od klubu, miasta i działaczy za 18 lat gry w zespole Gryfa. Co roku mówię, że to koniec, a potem jeszcze gram przez kolejny rok. I tak jestem aktywnym zawodnikiem do dziś.
- W sezonie 2020/2021 jednak występował pan w innym zespole.
- Byłem w Pomorzaninie Przybiernów. Gryf potrzebował kogoś na co dzień, kto będzie regularnie trenował. Ja ze względu na brak czasu, musiałem zrezygnować z gry tutaj. Później poukładałem swoje wszystkie sprawy i od tego sezonu znowu bronię w Kamieniu Pomorskim.
- Czy Gryf posiada jeszcze inne sekcje oprócz piłki nożnej?
- Kiedyś było jeszcze między innymi żeglarstwo, ale obecnie pozostali tylko piłkarze.
- W ilu spotkaniach wystąpił pan w tym sezonie i dlaczego wciąż panu chce się grać?
- Ostatnio grałem cztery mecze pod rząd i to na razie wszystkie moje występy w tym sezonie. Lubię grać w piłkę. Jest to też odskocznia od codziennych obowiązków. Można się odstresować.
- Czy Gryf chcę wrócić do IV ligi?
- Co ugramy to będzie nasze. Nie mamy presji na awans. Nie chcemy pompować balona, który z hukiem może pęknąć. Mecz po meczu, tak do tego podchodzimy.
- Jak rodzina i pan zaopatruje się na przejście syna Adriana Benedyczaka do Parmy. Są obawy, że sobie nie poradzi?
- Po transferze były duże obawy. Adrian pojechał bez znajomości języka włoskiego, a we Włoszech mało rozmawia się po angielsku. Teraz radzi sobie już lepiej, jest tam z dziewczyną, która dużo mu pomaga. Wie czego chce. Na pewno jest to dla niego przeskok jakościowy. A w lipcu temperatura w tamtych rejonach dochodziła do 40 stopni. Musi walczyć o swoje miejsce w składzie.
- Dziękujemy za rozmowę.©℗
Paweł Reichelt