Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Misja utrzymanie to za mało

Data publikacji: 22 marca 2018 r. 18:06
Ostatnia aktualizacja: 22 marca 2018 r. 18:06
Piłka nożna. Misja utrzymanie to za mało
 

Misja Kosty Runjaica przebiega w Pogoni zgodnie z optymistycznymi założeniami. Jest coraz bardziej prawdopodobne, że klub po fatalnej jesieni zdoła się jednak uchronić przed degradacją. Znaczna w tym pomoc zespołów notujących w ostatnim czasie dużą obniżkę formy.

Pogoń za kadencji Kosty Runjaica wygrała pięć meczów, z których trzy najbardziej efektowne z najsłabszymi zespołami w ekstraklasie: Lechią (3:1), Termalicą (4:2) i Sandecją (4:1). W meczach tych zespół zdobył więcej goli, niż w dziesięciu pozostałych i tylko o jeden punkt mniej, niż w dziesięciu pozostałych.

Pogoń tymi zwycięstwami nie tylko dopisała sobie po trzy punkty, ale też dzięki efektownym wygranym wypracowała lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Realizacja zadania wydaje się jeszcze bardziej godna uznania, bo mając do dyspozycji praktycznie ten sam zespół, który do sportowej zapaści doprowadził. Oczywiście nie sam, wespół z poprzednim sztabem szkoleniowym.

Promocja wstrzymana

Kosta Runjaic objął zespół z myślą o utrzymaniu w ekstraklasie i plan realizuje. Plan długofalowy polegający na odważnej promocji własnych wychowanków nie jest jednak realizowany i to już od dłuższego czasu. Nikt nie wymaga od szkoleniowca, żeby na siłę promował młodzieżowców. Wymagamy jednak, żeby wychowani w Akademii piłkarze prezentowali jakość pozwalającą przynajmniej na rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie.

W obecnym sezonie w Pogoni nie doszło do ani jednego debiutu młodzieżowca wychowanego w Akademii i raczej trudno się spodziewać, by miało to nastąpić. Sytuacja w tabeli wciąż jest niepewna, a piłkarze znajdujący się w kadrze pierwszego zespołu, ale jeszcze bez debiutu w ekstraklasie wydają się być od tego dość daleko.

W poprzednim sezonie zadebiutowało trzech młodzieżowców, z których w drużynie jest obecnie jeden. Adrian Henger odszedł do IV-ligowej Iny Goleniów, a Seiya Kitano wrócił do Japonii leczyć kontuzję. Trzecim młodzieżowym debiutantem z poprzedniego sezonu jest Sebastian Kowalczyk, który u trenera Runjaica nie zagrał choćby minuty.

Kowalczyk poza kadrą

W ciągu dwóch sezonów w Pogoni debiutował zatem tylko jeden wychowanek, srebrny medalista mistrzostw Polski juniorów, który w dodatku nie liczy się w walce o miejsce w składzie. Kowalczyk bardzo rzadko znajduje się nawet na ławce rezerwowych. Należy tylko żałować, że zawodnik nie został wypożyczony do klubu z I lub II ligi. Obecnie rozgrywa już czwartą rundę na poziomie trzeciej ligi w zespole rezerw. Trudno w takich okolicznościach o postęp.

Wydaje się, że szkoleniowiec nie ufa piłkarzom o dość mizernych warunkach fizycznych. Wspomniany Kowalczyk, a także pozyskany w przerwie zimowej Dawid Błanik i Dawid Kort, to są piłkarze w Pogoni o wyglądzie raczej juniorów niż dorosłych piłkarzy. To są piłkarze z najniższą wagą w zespole, nie wyglądają na gladiatorów, każdy z nich waży maksymalnie 65 kg, choć pod względem wzrostu Kort nie ustępuje Murawskiemu, a Błanik nawet przewyższa Delewa.

Spodziewaliśmy się, że każdy z nich będzie musiał mocno walczyć o miejsce w składzie, ale na dziś, po siedmiu seriach tegorocznych meczów to mogą być piłkarze zdecydowanie najmniej zadowoleni ze swojej pozycji w zespole. Kort w rundzie jesiennej wystąpił dwa razy w roli dublera, rozegrał łącznie 33 minuty. Błanik jeszcze mniej, bo tylko 19 minut. Procentowo Kort rozegrał zaledwie 5 procent możliwych minut do rozegrania, a Błanik 3 procent.

Średnia wieku 29 lat

Średnia wieku wyjściowej jedenastki z ostatniego meczu z Termalicą wynosiła 29 lat. To bardzo dużo, tak nie wyglądają drużyny perspektywiczne, nastawione na promocję młodych piłkarzy. W najbliższym spotkaniu ze Śląskiem ta średnia wieku może być jeszcze wyższa. Za żółte kartki pauzować będzie najmłodszy, bo zaledwie 20-letni Jakub Piotrowski, a do składu po kontuzji może już powrócić blisko 30-letni Adam Frączczak.

W meczu z Termalicą w wyjściowym składzie zaprezentowało się aż pięciu piłkarzy powyżej 30. roku życia, w spotkaniu ze Śląskiem może być ich sześciu. Oznaczać to będzie, że większość piłkarzy podstawowej jedenastki, to gracze mocno zaawansowani wiekowo, których klub raczej już nie sprzeda, nie zarobi, a których forma raczej będzie zjeżdżać w dół, niż rosnąć.

Pogoń od kilku sezonów dba o to, by w szerokiej kadrze zespołu była jak największa grupa piłkarzy młodych, rozwojowych, jednak kluczowe role w zespole wciąż odgrywają ci najstarsi, których jest coraz więcej. Młodzież się nie przebija, przegrywa rywalizację, nie wytrzymuje konkurencji.

Pogoń o rok starsza

W Pogoni w porównaniu z poprzednim sezonem wzrosła średnia wieku wyjściowej jedenastki. Obecnie wynosi 27,1. To obecnie szósty wynik w kraju. W poprzednim sezonie średnia wieku była prawie o rok młodsza, a klub był najmłodszym w ekstraklasie. To charakterystyczne, że drużyny broniące się przed spadkiem opierają się głównie o graczy doświadczonych, wiekowych, mało perspektywicznych. Tak też jest w Pogoni.

Przykładowo w Holandii średnia wieku podstawowej klubowej jedenastki wynosi 25,13. W ostatniej kolejce na boiskach holenderskiej Eredivisie wystąpiło 34 młodzieżowców w wyjściowych jedenastkach. Oznacza to, że w każdej drużynie takich piłkarzy było około dwóch. W polskiej ekstraklasie w wyjściowych jedenastkach zagrało… pięciu młodzieżowców, czyli piłkarzy urodzonych w roku 1997 lub młodszych.

W Polsce cały czas mówi się o rosnącym poziomie szkolenia, coraz lepszych warunkach dla naszej młodzieży, ale patrząc na udział młodych piłkarzy w meczach ekstraklasy, jest pod tym względem coraz gorzej. W hitowym niedzielnym meczu Legia – Wisła w wyjściowych składach zagrało sześciu Polaków. Reszta to obcokrajowcy. Mistrzów Polski i reprezentantów Polski przyćmił do niedawna III-ligowiec z Hiszpanii.

Bitwa akademii

Przed dwoma tygodniami rozegrano w Warszawie hit pomiędzy Legią a Lechem To są kluby szczycące się najlepszymi akademiami w Polsce, dostarczające do kadr juniorskich najwięcej reprezentantów. W wyjściowych składach obu drużyn naliczyliśmy jednak zaledwie jednego piłkarza poniżej 25 roku życia. Tak wyglądała prawdziwa bitwa najbardziej prężnych krajowych akademii. Wstyd.

Polska liga jest młodsza tylko od lig: tureckiej, cypryjskiej, rosyjskiej, greckiej i bułgarskiej. To są też kraje – włącznie z Polską, które plasują się w dziesiątce lig z najmniejszą liczbą wychowanków. W polskich klubach średnio w jednym zespole gra 10 procent wychowanków. To mniej niż w silnych ligach: francuskiej i niemieckiej i o ponad dwa razy mniej niż w hiszpańskiej.

Pod względem wieku wyprzedziliśmy w porównaniu z poprzednim sezonem ligi: angielską i włoską. Nawet tak mocne ligi, praktycznie najmocniejsze na świecie, mogące sobie pozwolić na kupowanie najlepszych piłkarzy, są młodsze od polskiej, choć nieznacznie. Mistrz Polski Legia Warszawa w meczu przeciwko Lechowi wystawił jedenastkę ze średnią wieku 32 lat.

Bundesliga młodsza od ekstraklasy

Średnia wieku drużyn niemieckiej Bundesligi jest poniżej 26 lat, czyli o ponad 1,5 roku mniej od polskiej. Oznacza to, że średnio jeden piłkarz w Bundeslidze jest młodszy od grającego w Polsce o 1,5 roku. Nie bierzemy już pod uwagę jakości, bo ta jest nieporównywalna.

Od ponad roku funkcjonuje w kraju nieformalna Grupa Big Six skupiająca sześć najbardziej prestiżowych akademii w Polsce. I co się okazuje? W Lechii w wyjściowym składzie 0 procent wychowanków, w Jagiellonii 3,2 procent, w Legii 4,8 procent, w Lechu 9,8 procent, w Pogoni 12 procent, a najwięcej w Zagłębiu – 20 procent. W grupie Big Six nie ma Górnika – 24 procent wychowanków.

Nawet najmocniejsze i najpotężniejsze europejskie kluby zawstydzają polskie pod względem liczby wychowanków w wyjściowych składach. Ćwierćfinaliści tegorocznej Ligi Mistrzów i Ligi Europy to potwierdzają. W Barcelonie gra 36,6 procent wychowanków, w Realu 23,3 procent, w Atletico 29,2 procent, w Sportingu 27,8 procent, w Salzburgu 24,6 procent, w Arsenalu 24,4 procent, w Bayernie 18,6 procent, a w Romie 17 procent. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA