Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Moskal puka do elity

Data publikacji: 19 kwietnia 2019 r. 18:02
Ostatnia aktualizacja: 19 kwietnia 2019 r. 18:02
Piłka nożna. Moskal puka do elity
 

W I lidze piłkarskiej jest już jeden niemal stuprocentowy kandydat do awansu do ekstraklasy. Przewaga liderującego Rakowa Częstochowa jest przygniatająca. Jeżeli zespół z Częstochowy w najbliższej kolejce wygra swój mecz, to na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu, jeszcze w kwietniu zapewni sobie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

O drugie miejsce rywalizują między innymi dwie uznane marki, byli mistrzowie Polski: ŁKS Łódź i Stal Mielec. To są zespoły prowadzone przez byłych trenerów Pogoni Szczecin: odpowiednio Kazimierza Moskala i Artura Skowronka. To trenerzy z nieco innego pokolenia, z zupełnie inną piłkarską przeszłością, ale wiele wskazuje na to, że górą w tej rywalizacji będzie ten pierwszy.

ŁKS na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu ma nad Stalą Mielec siedem punktów przewagi i trudno spodziewać się, że łodzianie roztrwonią ten dorobek. Jeżeli tak się stanie, to dla Moskala będzie to największe trenerskie osiągnięcie w jego karierze.

W Pogoni pracował w sezonie 2016/17, awansował z zespołem do pierwszej ósemki, ale w meczach grupy mistrzowskiej drużyna stanowiła tylko tło dla konkurentów. Moskal nie sprawił, że zespół wszedł na wyższy poziom, poza tym wielu młodych piłkarzy pod jego wodzą mocno zatrzymało się w rozwoju, nie zrobili spodziewanych postępów, nie stali się lepszymi piłkarzami, a było to jednym z podstawowych zadań trenera, żeby ich pozycja stała się bardziej wiodąca.

Przyhamowane kariery

Chodziło głównie o takich zawodników, jak: Łukasz Zwoliński, Dawid Kort, Sebastian Rudol czy Marcin Listkowski. Żadnego z nich nie ma już dziś w Pogoni, choć ten ostatni jest jedynie wypożyczony do wspomnianego wcześniej Rakowa i jest szykowany do powrotu do Szczecina od nowego sezonu.

Moskal po opuszczeniu Szczecina trafił do Nowego Sącza i nie zdołał uchronić Sandecji przed degradacją z ekstraklasy. Trudno jednak mieć o to do szkoleniowca pretensje, zespół z Nowego Sącza nie prezentował określonej jakości, od samego początku był jednym z głównych kandydatów do spadku, jednak trener Moskal nie został zatrudniony po to, żeby spaść z zespołem z ekstraklasy, ale po to, żeby się w niej utrzymać i jednak zadania nie wykonał.

Drużynę objął po zakończeniu rundy jesiennej roku 2017, którą Sandecja zakończyła na bezpiecznym 13. miejscu ze średnią jednego zdobytego punktu na mecz. Sezon Sandecja zakończyła już na ostatnim miejscu tracąc do bezpiecznego miejsca cztery punkty.

Klub z Nowego Sącza w momencie objęcia posady przez Kazimierza Moskala miał nad Pogonią cztery punkty przewagi, a zakończył rywalizację z 12 punktami straty. Zespół prowadzony przez byłego piłkarza Wisły Kraków wywalczył w 16 meczach zaledwie 12 punktów, był najgorszą drużyną w rundzie wiosennej, strzelał najmniej goli, zdobył ich zaledwie 14 i wygrał zaledwie dwa mecze.

Propozycja z ŁKS

To nie było zatem pożyteczne doświadczenie dla ponad 50-letniego szkoleniowca, dla którego również praca w Pogoni oceniana była negatywnie. Było zatem dość sporym zaskoczeniem, że otrzymał propozycję pracy w klubie z ogromnymi tradycjami, ale jednak znajdującego się na początku pewnej drogi, mającego status jedynie beniaminka I ligi ŁKS Łódź.

Nikt nawet w Łodzi nie spodziewał się, że prowadzona przez Kazimierza Moskala drużyna już w swoim premierowym występie na boiskach I ligi powalczy i to skutecznie o awans do ekstraklasy. Ten awans jest już niemal na wyciągnięcie ręki, choć trener cały czas tonuje nastroje i pilnuje koncentracji w swojej drużynie.

Obecny sezon jest dla ŁKS pierwszym po sześciu latach na boiskach I ligi, wcześniej tak zasłużony klub występował w niższych klasach rozgrywkowych i musiał mozolnie odzyskiwać swoją pozycję w polskim futbolu. Jeżeli ŁKS awansuje do ekstraklasy, to zagra w niej od następnego sezonu po raz pierwszy od ośmiu lat.

Może tego dokonać w roli szkoleniowca Kazimierz Moskal, który po odejściu z Pogoni i nieudanym powrocie na trenerską ławkę w Sandecji raczej nie miał dobrej opinii i raczej nie był faworytem do pracy w znanych i prestiżowych klubach.

Do trzech razy sztuka

Kazimierz Moskal pracował już w przeszłości w klubach I ligi i to takich, które miały dość poważne aspiracje awansu i trenerowi nie udało się tego dokonać ani w Termalice Nieciecza, ani w GKS Katowice.

W tym pierwszym klubie awans został zaprzepaszczony w doliczonym czasie gry meczu rozgrywanego w Niecieczy i strzałem głową przez… bramkarza drużyny przeciwnej, który w ostatniej akcji meczu pobiegł w pole karne Termaliki przy wykonywaniu rzutu rożnego. Termalica Kazimierza Moskala punktowała ze średnią dość wysoką na poziomie 1,8 punktu na mecz, ale zadanie nie zostało wykonane, a gorycz po zaprzepaszczeniu okazji okazała się bardzo duża.

W GKS Katowice Moskalowi poszło jeszcze gorzej. Trener w sezonie 2013/14 wywalczył z zespołem zaledwie 8. miejsce, ale szturm na ekstraklasę miał nastąpić w następnym sezonie. Kazimierz Moskal został zwolniony po 14. kolejce, jego drużyna punktowała ze średnią 1,4, traciła do miejsca gwarantującego awans 8 punktów i w klubie zadecydowano o zaprzestaniu współpracy.

Okres pracy w ŁKS jest dla Kazimierza Moskala najlepszym trenerskim przeżyciem w jego karierze. Drużyna punktuje ze średnią 1,88, natomiast w rundzie wiosennej jest liderem, zespół na siedem meczów nie wygrał tylko w jednym, jest zespołem najbardziej skutecznym – zdobył 14 goli, czyli robi to ze średnią dwóch bramek na jedno spotkanie i stracił zaledwie jednego gola.

Wszystko na to wskazuje, że Kazimierz Moskal od nowego sezonu ponownie pojawi się w ekstraklasie z czwartym po Wiśle, Pogoni i Sandecji klubem, ale takim, który sam i to dość niespodziewanie wprowadzi na krajowe piłkarskie salony. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA