Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Najlepszy start od 19 lat

Data publikacji: 14 sierpnia 2019 r. 16:21
Ostatnia aktualizacja: 15 sierpnia 2019 r. 11:32
Piłka nożna. Najlepszy start od 19 lat
 

Pogoń zanotowała najlepszy start sezonu od momentu awansu do piłkarskiej ekstraklasy w roku 2012. Zdobyła więcej punktów niż w trzech ostatnich sezonach razem wziętych, biorąc pod uwagę pierwsze cztery kolejki. Obecnie ma w dorobku 10 punktów, podczas gdy rok temu zdobyła punkt, dwa lata temu trzy punkty, a trzy lata temu dwa punkty.

Pogoń jest obecnie jedną z trzech drużyn w ekstraklasie bez porażki, a uwzględniając końcówkę poprzedniego sezonu, to podopieczni trenera Kosty Runjaica w siedmiu ostatnich meczach wywalczyli 15 punktów i zanotowali bilans bramkowy 9-2. Te dwa gole strzeliła Pogoni Legia – jednego pod koniec poprzedniego sezonu, drugiego w pierwszym meczu obecnego. Pozostałe ekipy nie zdołały wbić Pogoni żadnej bramki.

Rok i dwa lata temu Pogoń miała po czterech meczach już trzy porażki na koncie, dwa lata temu dwie. Obecny sezon jest pierwszym od czterech sezonów, w którym szczecinianie mogą powiedzieć, że wynik jest naprawdę satysfakcjonujący. Trudno było wymagać więcej.

Tegoroczny dorobek punktowy jest lepszy od tego sprzed pięciu sezonów, kiedy Pogoń zanotowała start w rozgrywkach najlepszy po roku 2012. Miała na koncie osiem punktów, dwie wygrane i dwa remisy. Mimo to po 12 spotkaniach nastąpiła zmiana trenera, a w całym sezonie 2014/15 drużynę prowadziło aż trzech szkoleniowców. Zespół w rundzie wiosennej był nawet zagrożony degradacją i z trudem zakwalifikował się do górnej ósemki.

Mogą być osłabienia

Obecny dorobek, choć bardzo imponujący, niczego jeszcze zatem ani nie gwarantuje, ani nie przesądza. Może się jeszcze okazać, że za trzy tygodnie Pogoń zostanie bez swoich dwóch podstawowych obecnie piłkarzy (Buksa, Kozulj mogą jeszcze zostać sprzedani), a wtedy o zachowanie świetnej serii będzie bardzo trudno. Może się okazać, że w wyniku osłabień cele Pogoni zostaną bardzo mocno zredukowane.

Pogoń w obecnym sezonie gra bardzo solidnie, ale też trochę szczęśliwie. Zupełnie inaczej było rok temu za kadencji tego samego trenera, kiedy tego szczęścia ewidentnie brakowało. Nasz szkoleniowiec uważa jednak, że zespół obecnie jest bardziej dojrzały i prezentuje większą jakość. Zauważalna jest większa dyscyplina, dążenie do dominacji i kontroli nad meczem.

– Dokonaliśmy wielu zmian, ale jestem z nich zadowolony – powiedział nasz trener. – W obecnym sezonie pokonaliśmy na wyjeździe Legię, potrafiliśmy u siebie wygrać mecze, w których przeciwnik nie kwapił się do gry otwartej. Mieliśmy też swoje problemy kadrowe. Uważam, że w porównaniu z poprzednim sezonem zrobiliśmy postęp, gramy lepiej, a nasz zdecydowanie lepszy dorobek punktowy nie jest tylko kwestią szczęścia i jego braku w poprzednim sezonie. To głównie efekt wykonanej przez nas pracy i skutecznych zmian kadrowych, jakie w drużynie się dokonały.

Nasz trener cieszy się wśród fanów Pogoni bezgranicznym zaufaniem. Przez 21 miesięcy pracy w szczecińskim klubie mocno sobie na to zasłużył. Prowadził drużynę już w 63 ligowych spotkaniach i wypracował średnią zdobytych punktów na poziomie 1,56. To najlepszy wynik w historii klubu, biorąc pod uwagę trenerów prowadzących drużyny w ekstraklasie przynajmniej w 30 spotkaniach.

Spotkanie pogromców Legii

Kosta Runjaic bardzo nieznacznie wyprzedza pod tym względem Bogusława Hajdasa (1,55 w 60 meczach), który podobnie jak Runjaic też potrafił wygrać z Legią w Warszawie, ale było to w roku 1976. W gronie sześciu trenerów z najlepszą średnią zdobytych punktów jest między innymi Eugeniusz Ksol (1,44 w 117 meczach). W poprzednim tygodniu doszło do spotkania trenerów Kosty Runjaica i Eugeniusza Ksola.

Panowie rozmawiali po niemiecku. Ksol pochodzi z Górnego Śląska, do 12. roku życia posługiwał się tylko językiem niemieckim. Śląsk przed wojną należał do Rzeszy, w domach mówiło się po polsku, ale w mieście po niemiecku. Kosta Runjaic natomiast urodził się w Wiedniu, od dziecka mieszka w Niemczech.

– To było bardzo miłe spotkanie i jakże symboliczne – ocenił Kosta Runjaic.

Pogoń zanotowała nie tylko najlepszy start od roku 2012, kiedy po pięciu latach powróciła do ekstraklasy, ale też najlepszy od 19 lat. W roku 2000 Pogoń po czterech meczach też miała na koncie 10 punktów i podobny stosunek bramkowy. Obecnie ten stosunek wynosi 5-1, 19 lat temu wynosił 6-2.

Dobry początek, dobry koniec

Wtedy Pogoń zakończyła rozgrywki na drugim miejscu, powtórzyła najlepsze osiągnięcie w historii klubu, obecnie taki wynik jest marzeniem. Sytuacja jest trochę podobna z tego względu, że zarówno 19 lat temu, jak i obecnie zespół przeszedł prawdziwą rewolucję kadrową.

W sezonie 1986/87, kiedy Pogoń po raz pierwszy zdobywała wicemistrzostwo Polski, po czterech meczach miała na koncie dwie wygrane i dwa remisy. Natomiast w sezonie 1983/84, kiedy portowcy po raz pierwszy w swojej historii stanęli na podium, mieli po czterech kolejkach w dorobku trzy wygrane i jedną porażkę. Zawsze sezon zakończony sukcesem rozpoczynał się bardzo dobrze.

– Nie mogę obiecać, że zdobędziemy mistrzostwo albo wicemistrzostwo, choć wszystko oczywiście jest możliwe – mówi nasz szkoleniowiec. – Proszę zwrócić uwagę na warunki, w jakich pracujemy. Dookoła jest plac budowy. Trenujemy przy pracujących koparkach. Pozornie nie powinno to mieć znaczenia, ale jednak jakieś tam ma. To są detale, które w jakiś sposób mogą wpływać na naszą drużynę. Dużo o tym ze sobą rozmawiamy. Najważniejsze w naszej sytuacji jest to, żeby z każdym dniem stawać się lepszym, robić postępy. Nie powiem jednak, że gramy o mistrzostwo Polski tylko dlatego, żeby zebrać brawa w tym jednym momencie.

Kosta Runjaic wprowadził nowe standardy nie tylko do naszego klubu, w nasze szczecińskie piłkarskie środowisko, ale również do całej polskiej ekstraklasy. Jest trenerem stanowczym, ale absolutnie nie despotycznym. Jest człowiekiem o wysokiej kulturze osobistej, ale nie jest osobą uległą. Potrafi być dowcipny, ale nie sprawia wrażenia osoby niepoważnej.

W obronie Hostikki

Potrafi też być surowy, ale sprawiedliwy i to nie tylko w stosunku do swoich piłkarzy, ale również kibiców. Po meczu z Wisłą powiedział na konferencji prasowej, że bardzo nie podobało mu się, jak publiczność reagowała na Santeri Hostikkę, który ewidentnie nie miał dobrego dnia, być może nie jest piłkarzem skrojonym na potrzeby i wymagania zastane w Pogoni, ale jest jednak piłkarzem szczecińskiego klubu i każdego z nich kibice powinni wspierać.

– Jedna ważna rzecz, o której chciałbym wspomnieć – powiedział wyraźnie poruszony po meczu z Wisłą nasz szkoleniowiec. – Jestem tu już prawie dwa lata. Połowa stadionu jest niewypełniona, a druga już tak. W trudnych fazach trzeba wspierać mocniej naszą drużynę, bo z uwagi na przebudowę stadionu znajdujemy się w sytuacji wyjątkowej. Tego jednak momentami brakowało. Słyszałem gwizdy na Hostikkę, gdy podjął złą decyzję i trochę mnie to zabolało. Myślę, że piłkarze czują podobnie. Liczymy na świetny doping, a w meczu na boisku nie wszystko jest tak oczywiste. Nasza drużyna gra najlepiej jak umie i to można było zobaczyć i poczuć. Kiedy mamy jedną część stadionu, trzeba wykorzystać ją maksymalnie, by poczuć wsparcie. Mówię tak, bo przez pewien czas tu się niewiele w tej kwestii zmieni.

To były słowa wypowiedziane na gorąco, zaraz po meczu, ale pokazujące, że trener oczekuje wiele nie tylko od swoich piłkarzy, ale również od kibiców. Gdyby powiedział to po kilku tygodniach swojej pracy, to pewnie te słowa odbierane byłyby inaczej. Dziś, po wielu miesiącach owocnej pracy, szkoleniowiec zasłużył jednak na status osoby mającej prawo do dyscyplinowania nie tylko swoich piłkarzy.

Szczecińscy kibice potrafili już wygwizdywać schodzącego z boiska swojego wychowanka Łukasza Zwolińskiego, obecnie nie mieli litości nad Santeri Hostikką. Być może spotka go ten sam los co tego pierwszego. Nie wytrzyma konkurencji, przegra rywalizację z innymi piłkarzami, ale obecnie wciąż oczekujemy od niego przełamania. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

HogoFogo
2019-08-15 11:27:17
Po sprzedaży kilku zawodników sytuacja wróci do normy. Ósme miejsce jest wciąż w zasięgu. Głowy do góry!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA