Pogoń tylko przez tydzień cieszyła się z pierwszego miejsca w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Sobotni szlagierowy pojedynek z Lechem portowcy przegrali 0:3 i to drużyna z Poznania powróciła na fotel lidera. Walka o tytuł mistrza Polski toczy się jednak dalej, a do rozegrania pozostało jeszcze 11 kolejek.
- Nie ma teraz powodu, by wpadać w jakiś dołek. Nie mieliśmy najlepszego dnia, więc nie jesteśmy też negatywnie nastawieni po tym meczu. Przegraliśmy z mocnym Lechem, ale przegraliśmy tylko raz. Jesienią prawie go pokonaliśmy, wygraliśmy z nim na jego boisku 4:0 w poprzednim sezonie. Pozostaniemy mocno na podłodze, wiemy co musimy zrobić, by zagrać lepiej w kolejnych meczach. Nadal mamy bardzo wysoką średnią zdobytych punktów na mecz w tym roku i niech tak pozostanie - łagodzi emocje po przegranym meczu trener Kosta Runjaić.
Pogoń w czterech wiosennych meczach zdobyła 9 punktów, co daje średnią 2,25 punktu na mecz. Dla Lecha była to tymczasem dopiero druga wygrana w 2022 roku i poznaniacy legitymują się wiosną średnią zaledwie 1,75 punktu na mecz.
To jednak tylko liczby. Fakty są takie, że sobotnia porażka była najwyższą Pogoni od czerwca 2020 roku, kiedy to przegrała także z Lechem, tyle że w Poznaniu 4:0. To także pierwsza przegrana w tym sezonie na stadionie przy ul. Twardowskiego i dopiero trzeci mecz w obecnych rozgrywkach, w których Pogoń nie zdobyła bramki.
- Uważam, że choć Lech był od nas trochę lepszy to ten wynik jest niesprawiedliwy. Pierwsza połowa była wyrównana, a po przerwie stworzyli oni sobie jedną sytuację, później drugą. Był to dla nas bardzo ważny mecz, niestety go przegraliśmy. Dzisiaj jesteśmy trochę podłamani, ale walka dalej się toczy. Od jutra z głowami uniesionymi zaczynamy przygotowania do piątkowego spotkania, po którym przy dobrych wiatrach znowu możemy wskoczyć na fotel lidera. Teraz najważniejsza będzie wygrana z Radomiakiem - mówi Igor Łasicki, który od dwóch kolejek jest podstawowym stoperem w drużynie Pogoni.
Zimny prysznic w meczu z Lechem skłania do zastanowienia, czy w Pogoni nie wracają demony wiosny. Od kilku sezonów portowcy mają drugą część sezonu zdecydowanie gorszą od jesieni. W poprzednich rozgrywkach nie tylko nie zdołali utrzymać pozycji lidera jesieni, to jeszcze wiosną przegrali trzy prestiżowe mecze - z Lechem w Szczecinie (0:1), Legią w Warszawie (4:2) i na koniec mecz o wicemistrzostwo Polski z Rakowem w Szczecinie (1:3).
Już najbliższy piątkowy mecz z Radomiakiem pokaże, czy porażka z Lechem były tylko wpadką w drodze po mistrzostwo Polski, czy może zapowiedzią kolejnej kiepskiej wiosny.©℗
Wojciech TACZALSKI