Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Narodowy Dzień Robaka

Data publikacji: 21 lutego 2019 r. 12:29
Ostatnia aktualizacja: 21 lutego 2019 r. 12:29
Piłka nożna. Narodowy Dzień Robaka
 

W czwartek mija dokładnie pięć lat od historycznego wyczyny Marcina Robaka, który w jednym meczu zdobył aż pięć goli. Ówczesny napastnik Pogoni uczynił to w spotkaniu szczególnym, bo przeciwko drużynie Lecha Poznań.

To odwieczny rywal portowców, wtedy znajdujący się wyżej w hierarchii, ale podczas piątkowego wieczoru rozbitego przez drużynę prowadzoną przez Dariusza Wdowczyka. Nigdy wcześniej, ani później nie zdarzyło się, żeby piłkarz Pogoni zdobył pięć goli w jednym spotkaniu. Dokonał tego Marcin Robak, który do dziś utrzymuje wysoką formę i wciąż należy do czołowych strzelców w piłkarskiej ekstraklasie.

21 lutego 2014: Pogoń Szczecin – Lech Poznań 5:1 (4:0) 1:0 Robak (15), 2:0 Robak (31), 3:0 Robak (39, karny), 4:0 Robak (44), 4:1 Kownacki (58), 5:1 Robak (72).

Żółte kartki: Rudol, Popara, Robak (wszyscy Pogoń), oraz Wołąkiewicz, Henriquez, Injac, Kownacki (wszyscy Lech).

Widzów: 11 568.

Pogoń: Janukiewicz – Rudol, Golla (72, Ouedraogo), Hernani, Lewandowski – Rogalski (61, Popara), Ława – Małecki, Akahoshi, Murayama (54, Bąk) – Robak. Trener: Dariusz Wdowczyk.

Lech: Gostomski – Kędziora (46, Możdżeń), Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Injac, Trałka – Pawłowski (77, Formella), Claesen (46, Kownacki), Lovrencsics – Hamalainen. Trener: Mariusz Rumak.

Dzień 21 lutego 2014 roku przejdzie do historii, jako najefektowniejsze zwycięstwo Pogoni nad Lechem i niesamowity wyczyn Marcina Robaka, który zdobył w tym meczu wszystkie pięć bramek. To był też debiut w wyjściowej jedenastce obchodzącego akurat 19 urodziny Sebastiana Rudola. Wychowanek Bałtyku Koszalin uczcił ten dzień fantastyczną asystą.

Mecz z Lechem był drugim spotkaniem w rundzie wiosennej i pierwszym rozgrywanym w Szczecinie. W inauguracyjnej kolejce Pogoń po dramatycznym spotkaniu pokonała w Gdańsku miejscową Lechię 3:2. Dwie wygrane na początek sezonu sprawiły, że Pogoń praktycznie zapewniła sobie miejsce w pierwszej ósemce.

Do końca sezonu rozegrała jeszcze czternaście spotkań i wygrała zaledwie dwa razy. Jedno z tych zwycięstw odniesione zostało nad zdegradowanym i najsłabszym zespołem w ekstraklasie Widzewem 1:0 po meczu, w którym rywal miał więcej sytuacji.

Efektowna wygrana z Lechem 5:1 miała być zapowiedzią wspaniałej wiosny, meczów pełnych dramaturgii, a okazała się wielkim rozczarowaniem. Ocena pracy Dariusza Wdowczyka nie zawsze jednak była negatywna. Drużyna wiosną poważnie wzmocniona grała gorzej, niż jesienią, zdobywała mniej punktów, wygrywała mniej meczów, ale duża grupa kibiców darzyła szkoleniowca sporym uznaniem.

Wbrew pozorom mecz z Lechem nie był spotkaniem, które zostało całkowicie zdominowane przez portowców. Wynik nie odzwierciedlał wydarzeń na boisku. Czasem takie mecze się zdarzają, że jednej drużynie wychodzi niemal wszystko, a drugiej prawie nic. Każde dotknięcie piłki przez Marcina Robaka kończyło się golem. Świetnie dogrywali mu piłki: Takafumi Akahoshi, Takuya Murayama i Sebastian Rudol.

Wyczyn króla strzelców z tamtego sezonu podziałał na wielu kibiców w sposób szczególny. Kiedyś piłkarz spotkał przypadkowo na stacji benzynowej jednego ze szczecińskich fanów, który wytatuował sobie na ręce datę tamtego spotkania i skrót NDR, co miało oznaczać Narodowy Dzień Robaka.

Napastnik portowców miał nieprawdopodobny sezon, strzelał gole, jak na zawołanie, ale co zastanawiające, jego bramki nie przekładały się na lepszą postawę całej drużyny. Sposób gry drużyny był coraz mocniej zdominowany właśnie przez tego piłkarza.

Coraz rzadziej obserwowaliśmy przemyślane akcje wypracowane na treningach, a coraz więcej było działań polegających na szukaniu w pobliżu pola karnego Robaka i kierowaniu piłek w jego stronę bez uwzględnienia faktu, czy z tej sytuacji uda się wypracować dobrą sytuację, czy też nie.

Co ciekawe, w tamtym dniu doszło do jeszcze jednego bardzo ważnego wydarzenia. Pogoń podpisała kontrakt z Rafałem Murawskim, wtedy już 32-letnim piłkarzem, który przez ponad cztery następne lata był wodzem i liderem szczecińskiej drużyny, często niemal w pojedynkę decydującym o grze zespołu. (par)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA