Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:0
Żółte kartki: Rapa, Frączczak, Drygas (Pogoń), Dilaver, Situm (Lech).
Sędziował Szymon Marciniak.
Widzów: 10 695.
Pogoń: Załuska - Niepsuj, Râpă, Dwali, Nunes - Formella (64, Delew), Piotrowski (73, Zwoliński), Drygas, Kort, Gyurcsó - Frączczak (81, Cincadze).
Lech: Putnocký - Gumny, L. Nielsen, Dilaver, Kostewycz (26, De Marco) - Bärkroth, Trałka, Tetteh, Răduț (81, Majewski), Šitum - Gytkjær (65, N. Nielsen).
Pogoń nie zdołała pokonać na własnym boisku Lecha i teoretycznie można rozgrzeszyć zespół ze zdobycia zaledwie jednego punktu. Rywal przed tą kolejką spotkań był liderem, przed przerwą na reprezentację prezentował się korzystnie, ale w Szczecinie zagrał bardzo ostrożnie, nie był zainteresowany grą odważną, ofensywną.
Wystąpił osłabiony brakiem aż czterech podstawowych pomocników: Gajosa, Majewskiego, Makuszewskiego i Jevtica. Pogoń nie wykorzystała tego, nie zdobyła gola i nie poprawiła swojej opinii. Ta w obecnym sezonie nie jest korzystna, drużyna gra zbyt wolno, schematycznie, zachowawczo, stwarza mało sytuacji, dobrze jest zorganizowana w defensywie, ale swoim sposobem grania w ofensywie nie zachęca do oglądania. Trwa to już za długo.
Trener Skorża miał duże pole manewru, po kontuzjach do treningów z pełnym obciążeniem wrócili: Fojut, Delev i Zwoliński. Ten pierwszy nie znalazł się jednak w kadrze meczowej, a pozytywny impuls dał tylko Bułgar. Można mieć nadzieję, że w kolejnych meczach odmieni zespół w ofensywie, doda jakości i przede wszystkim przyspieszy grę.
Cztery celne strzały
Pogoń w całym meczu oddała cztery celne strzały, miała tak naprawdę dwie dobre okazje. Lech szczególnie po przerwie grał wyjątkowo zachowawczo. W drugiej połowie nie zanotował w ofensywie absolutnie żadnych liczb. Poza jednym niecelnym strzałem nie wykonał choćby jednego celnego podania w pole karne Załuski.
Pamiętał o dość bolesnej porażce przed miesiącem i widać było, że tamten mecz wciąż bardzo mocno tkwi w głowach piłkarzy, a szczególnie trenera, który przecież nakazał grę tak mocno defensywną, aż niegodną dla drużyny ze sporymi aspiracjami.
Pogoń w dużych fragmentach meczu mogła się nawet podobać. Próbuje mozolnie i z dużą cierpliwością budować atak pozycyjny, w niektórych sektorach boiska bardzo dobrze organizuje grę, wychodzi umiejętnie spod pressingu, ale jednak bliżej pola karnego rywala ma zbyt mało atutów, zbyt mało odwagi, by przeciwnika oszukać.
Za wolno, za schematycznie
Gra musi wyglądać zdecydowanie szybciej, w niedzielny wieczór zawiedli nasi skrzydłowi, zostali praktycznie odcięci od gry, nie próbowali inicjować indywidualnych pojedynków, a bez nich trudno o stworzenie przewagi, oszukanie rywala i wyrobienie pozycji strzeleckiej. Mocno irytowały dość czytelne dośrodkowania w pole karne, które łatwe były do rozszyfrowania i nie stanowiły żadnego zagrożenia.
Dziś Pogoń wygląda na drużynę, która dość dobrze organizuje się w defensywie i całkiem przyzwoicie zaczyna atak z własnej połowy. Nasi środkowi obrońcy grają bardzo wysoko, praktycznie na połowie rywala i to oni zaczynają tworzyć atak, nasi boczni obrońcy natomiast byli piłkarzami, którzy wykonali siedem celnych podań w pole karne przeciwnika na dziewięć wykonanych przez cały zespół.
Jedyne dwa otwierające podania też były dziełem Niepsuja i Nunesa. To ewidentnie pokazuje w jakim kierunku budowany jest obraz gry zespołu. Na razie nie ma efektów bramkowych, punktowych, miejsce w tabeli też jest poniżej oczekiwań, ale warto jeszcze poczekać i dać szansę w ten sposób budowanej drużynie.
Punkt na własnym boisku i zerowy dorobek bramkowy nie dają powodów do satysfakcji, ale to Pogoń w niedzielę dominowała nad Lechem i choćby ten fakt można docenić. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser