Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Ofensywna zagadka

Data publikacji: 03 lutego 2020 r. 17:43
Ostatnia aktualizacja: 03 lutego 2020 r. 20:54
Piłka nożna. Ofensywna zagadka
 

Przygotowania do nowego sezonu przebiegały w Pogoni w różnych nastrojach. Zespół po rundzie jesiennej zajmuje bardzo dobrą trzecią pozycję, wypracował świetny dorobek punktowy, ale runda pokazała też dość znaczne deficyty w wielu piłkarskich elementach, które pogłębiły się.

Przede wszystkim Pogoń straciła swojego najlepszego napastnika Adama Buksę, który odpowiedzialny był za zdobycie połowy strzelonych przez drużynę goli. Pogoń zajmuje po rundzie jesiennej wysokie trzecie miejsce, ale jest też jednym z czterech zespołów najmniej skutecznych, z najmniejszą liczbą zdobytych bramek. To jasny sygnał, że głównie w ofensywie tkwią największe rezerwy i niedociągnięcia.

– Przygotowania do sezonu poświęciliśmy w dużej mierze na szlifowanie szczegółów przy wykańczaniu akcji ofensywnych – powiedział nowy asystent trenera Kosty Runjaica  Tomasz Kaczmarek.

Przygotowania do rundy wiosennej rozpoczęły się w składzie słabszym od tego, który miał problem z wykańczaniem sytuacji w rundzie jesiennej. Odszedł nie tylko Buksa, Pogoń w okresie przygotowawczym nie mogła korzystać z kilku innych graczy ofensywnych.

Bez Buksy i Guarrotxeny

Już w trakcie rundy jesiennej poza wyborem trenera był Iker Guarrotxena, który otrzymał od szkoleniowca wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Hiszpan skorzystał z okazji i przeniósł się do ligi greckiej. Słabo wyglądająca jesienią ofensywa doznała zatem kolejnego uszczerbku, a klub nie zdecydował się na sprowadzenie w miejsce Hiszpana innego piłkarza. Tak samo było w poprzednim roku, kiedy nie zbilansowano odejścia Laszy Dvaliego.

Guarrotxena i Buksa byli piłkarzami, którzy rozpoczęli rundę jesienną od gry w podstawowym składzie. Pół roku temu trener Kosta Runjaic widział w nich wiodących piłkarzy. Później pozycja Guarrotxeny uległa osłabieniu, przez co kłopoty miała cała drużyna. Problem nie został jednak rozwiązany.

Rundę wiosenną Pogoń rozpocznie już bez Buksy i Guarrotxeny, ale to nie wszystko. Od zabiegu w Monachium i miesięcznej rehabilitacji w Belgradzie rozpoczął nowy rok jeden z naszych wiodących ofensywnych graczy w rundzie jesiennej Zvonimir Kozulj. Oznacza to, że może nie być odpowiednio przygotowany do rundy wiosennej, może nie być w stanie powtórzyć formy z wiosny roku poprzedniego, kiedy zadziwiał filmowymi golami.

W podobnej sytuacji był trzy sezony temu Spas Delew, który mimo absencji w zimowym okresie przygotowawczym należał wiosną do najlepszych piłkarzy w zespole. Trudno liczyć na to, że to samo stanie się z Kozuljem. Pogoń w zimowych przygotowaniach straciła kolejnego po Guarrotxenie i Buksie piłkarza, który rundę jesienną rozpoczął od wyjściowego składu i był podstawowym graczem aż do swojego ostatniego meczu.

Rehabilitacja Kozulja

Do postawy Kozulja było nieco zastrzeżeń, wypominano mu gorszą skuteczność, mniejszą odwagę przy podejmowaniu ryzyka, kreowaniu ataku pozycyjnego, ale dopiero w meczu z Koroną, który rozgrywany był bez Bośniaka pauzującego za żółte kartki, przekonaliśmy się, ile jest warta Pogoń nawet bez piłkarza będącego w słabszej niż przed rokiem formie.

Piłkarz uznany przez redakcję „Kuriera Szczecińskiego” za najlepszego zagranicznego sportowca roku 2019 był mimo słabszej dyspozycji trzecim strzelcem w zespole (trzy gole) i trzecim w klasyfikacji kanadyjskiej (trzy gole i dwie asysty). Nie ma obecnie w Pogoni nowego piłkarza, który zdołałby wejść do pierwszej jedenastki i choćby powtórzyć te liczby.

Runda wiosenna miała być poligonem doświadczalnym dla najbardziej utalentowanych młodzieżowców, którzy pozostaną nimi również na kolejny sezon. Szybko okazało się, że ci najlepsi nie pojechali na zgrupowanie do tureckiego Belek z powodu niespodziewanego i bardzo nieszczęśliwego zdarzenia, jakim był wypadek samochodowy jadących na trening czterech graczy młodego pokolenia.

Maciej Żurawski, Kacper Kozłowski, Marcel Wędrychowski i Oskar Kalenik ucierpieli na tyle, że zabrakło ich w drużynie na zgrupowaniu w Belek, gdzie odbywała się najważniejsza część zimowych przygotowań do sezonu. Tylko ten ostatni był jeszcze bez debiutu w ekstraklasie. Był za to najskuteczniejszym młodym piłkarzem Pogoni w meczach III-ligowych rezerw w klasyfikacji kanadyjskiej. Zdobył dwa gole i zaliczył dwie asysty.

Kozłowski i Wędrychowski zaliczyli epizody w ekstraklasie już w rundzie jesiennej. Wypadli obiecująco, zasłużyli na kolejne szanse. Wiosną mieli ich dostawać zdecydowanie więcej. Stąd brak transferów na ich pozycje. Pogoń z nadzieją oczekiwała ich dalszego postępu, który z uwagi na rehabilitację powypadkową może nie nastąpić już wiosną, a tego się spodziewano.

Tego drugiego z udziału w zimowym zgrupowaniu już po raz drugi z rzędu wkluczyły perypetie zdrowotne. Również w poprzednim roku nie pojechał do Turcji przez uraz, ale spowodowany grą w piłkę. Tym razem chodziło o coś bardziej poważnego.

Poszkodowany Kozłowski

Najbardziej poszkodowany z nich okazał się najmłodszy, bo zaledwie 16-letni Kozłowski, który miał uszkodzoną miednicę i trzy kręgi. Poza Żurawskim każdy z młodych piłkarzy: Kozłowski, Wędrychowski i Kalenik są pomocnikami ofensywnymi, co spowodowało, że liczba piłkarzy na tej pozycji w kadrze pierwszego zespołu udającego się na zgrupowanie do Turcji drastycznie zmalała.

Okazało się, że w zespole znajduje się zaledwie sześciu ofensywnych pomocników do zajęcia czterech miejsc – dwóch na skrzydłach i dwóch na środku pomocy. Wśród tych piłkarzy są: Sebastian Kowalczyk, Marcin Listkowski, Adam Frączczak, Santeri Hostikka, Srdjan Spiridonovic i jedyny nowy zawodnik mogący być traktowany jako wzmocnienie Paweł Cibicki.

Z piątki wymienionych piłkarzy prócz Cibickiego tylko o Spiridonovicu możemy powiedzieć, że w rundzie jesiennej był postacią wyróżniającą się, stwarzającą sytuacje, szukającą pozycji strzeleckiej, mającą na koncie sporo goli i asyst. Pozostali raczej rozczarowali, byli zmiennikami lub spisywali się średnio. Nie gwarantują postępu i rozwoju całej drużyny.

Do grona piłkarzy rywalizujących o miejsce w składzie nie można zaliczyć powracającego dopiero do zdrowia Kamila Drygasa, który przechodzi obecnie okres rehabilitacji i jest kolejnym graczem ze środka, na którego wiosną trener Runjaic liczyć nie może.

Wzrósł stopień trudności

Stopień trudności wzrósł bardzo niebezpiecznie. Przerwa zimowa pokazała, że nastąpiło na ofensywnych pozycjach w drugiej linii prawdziwe spustoszenie. Pogoń nie pozyskała wartościowych piłkarzy i straciła w wyniku nieszczęśliwego splotu wydarzeń graczy, którzy byli przez dłuższy czas przygotowywani do gry w większym wymiarze czasowym.

Kadra pierwszego zespołu wydaje się obecnie sformatowana bardzo oszczędnie i dość nieproporcjonalnie. Do Belek udało się dwa razy więcej bramkarzy niż napastników. Obecnie Pogoń dysponuje zaledwie dwoma napastnikami, którzy w rundzie jesiennej rozczarowali.

Michalis Manias i Soufian Benyamina mają po 30 lat, lata swojej najlepszej gry prawdopodobnie za sobą, ale Pogoń lepszymi napastnikami nie dysponuje. Nie popracowała na tyle skutecznie, by się wzmocnić. Osłabienia są dość znaczne.

Do Belek pojechało aż 12 obrońców i tylko 8 pomocników. Wśród obrońców znalazł się zaledwie 17-letni reprezentant Polski juniorów młodszych Filip Balcewicz, który przez całą rundę jesienną występował w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Pojechał na zgrupowanie z pierwszym zespołem, choć w ubiegłym roku nie grywał nawet w meczach 
III-ligowych rezerw.

Tak wielkich strat z różnych powodów bez próby ratowania się pozyskiwaniem nowych piłkarzy od dawna nie widzieliśmy. W 28-osobowej kadrze na obóz w Belek znalazło się siedmiu piłkarzy 19-letnich lub młodszych, którzy są jeszcze bez debiutu w ekstraklasie, przy pierwszej drużynie pełnią jedynie rolę aspirantów, a dużego doświadczenia nie mają nawet na boiskach trzeciej ligi.

Z pięciu piłkarzy z rocznika 2001 największe doświadczenie ma bramkarz Jędrzej Grobelny, który na boiskach trzeciej ligi zagrał w 26 meczach i występuje w tej klasie rozgrywkowej już trzeci sezon. 26 meczów na boiskach trzeciej ligi i już drugi sezon gra na tym poziomie Kacper Smoliński, natomiast Kryspin Szcześniak zagrał w trzeciej lidze 18 spotkań, Kacper Cichoń ma na koncie 13 meczów, a Michał Kwiecień dziesięć. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Do Dexter i astra
2020-02-03 20:12:53
Odpowiadam. Świat jest tak skonstruowany, że gonienie za piłką jest ważne i wydawane są na to miejskie jak i państwowe pieniądze. Nawet w ultraliberalnych USA, stany i miasta dopłacają by mieć kluby u siebie. Pogoń proc. do całego budżetu dostaje stosunkowo mało. 4 mln dofinansowania to ok. 12proc. Cały budżet to 38 mln. Zainteresujcie się kochani dopłatami do innych klubów,zwykle tj. ponad 50proc budżetu ale przecież szermierka jest ważna a na pogoni przeklinają i śmiecą łupinami słonecznikowymi więc ich nie lubimy
Z wysokości trybun
2020-02-03 19:54:12
Sport to zdrowie ;-) Nic bardziej mylnego.To ludzie wrak.Co z tego że wyniki z krwi robione zawodnikowi mieszczą się w normie,jak stawy,kolana,wiązadła,mięśnie odpowiadają 70 latkowi.My się później dziwimy,że każdy kontakt na boisku z rywalem w zasadzie eliminuje zawodnika z gry na 3-4 tygodnie,lub nawet 1,5 roku.Mamy więc taką o to sytuację w Pogoni ( nie pierwszą i nie ostatnią ) że z powodów różnych urazów,niezdolność zawodników do gry burzy cały misterny plan przygotowań bo....brakuje zmienników na pozycje.No i tak w koło macieju bez przerwy mamy cyklicznie powtórki z rozrywki.Tak więc sport wyczynowy to nie zdrowie-sport to kalectwo.
opel
2020-02-03 18:42:08
zgadzam sie dexter 100/100, ja na to zjawisko tez nie chce płacic nawet złotówki złamanej, nieporadnosc i zenada
dexter
2020-02-03 17:57:17
ZAGADKA TO JEST CZEMU NA TĘ BAN,DĘ NIEUDACZNIKÓW IDĄ Z MIASTA PIENIĄDZE W TYM MOJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA