Sobota, 30 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Po prostu Jojo

Data publikacji: 16 listopada 2016 r. 15:57
Ostatnia aktualizacja: 17 listopada 2016 r. 13:35
Piłka nożna. Po prostu Jojo
 

Zenon Kasztelan w środę kończy 70 lat. To jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii Pogoni Szczecin, jej wychowanek, reprezentant Polski. Jego pech polegał na tym, że był prawie rówieśnikiem Kazimierza Deyny.

Obaj występowali na tej samej pozycji. Starsi kibice pamiętają jednak, że rzuty wolne wykonywane przez Kasztelana były tej samej jakości, co rogale Deyny.

Kasztelan jest jednym z trzech piłkarzy w historii Pogoni, któremu udało się rozegrać dla szczecińskiego klubu przynajmniej 300 spotkań w ekstraklasie. Pozostali dwaj to: Leszek Wolski i Mariusz Kuras. Więcej ma na swoim koncie tylko ten pierwszy – też wychowanek.

Kasztelan jest jednym z pięciu graczy, którym udało się zdobyć dla Pogoni przynajmniej 50 goli na poziomie ekstraklasy. Prócz niego są jeszcze w tym gronie: Leszek Wolski, Marian Kielec, Robert Dymkowski i Marek Leśniak, a więc sami napastnicy. Kasztelan był natomiast przez większą część swojej kariery pomocnikiem, a w końcówce swojej przygody z piłką nawet środkowym obrońcą.

Trzy gole w debiucie

W roku 1960 w wieku niespełna 14 lat Zenon Kasztelan rozpoczął regularne treningi w drużynie Pogoni Szczecin. 5 lat później zadebiutował w pierwszej drużynie Pogoni, która grała w II lidze mecz z Górnikiem Wałbrzych i strzelił w debiucie trzy gole.

Kasztelan zagrał w 333 meczach (w 310 w ekstraklasie) i zdobył 57 bramek. Od roku 1969 przez 5 kolejnych lat nie opuścił nawet jednej minuty w I-ligowym meczu Pogoni. Był bliski powołania do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata do NRF. Ostatecznie na turniej nie pojechał, bo trener Kazimierz Górski miał swoich faworytów, na których później nie zawiódł się.

– Gdy rozpoczynałem grę w Pogoni, to nie było takich naborów, jak obecnie – wspomina Z. Kasztelan. – Trenowaliśmy i graliśmy na bocznym boisku. Kto chciał, ten przychodził. Za ulicą, gdzie obecnie jest boisko ze sztuczną trawą, była wtedy świniarnia i góry piaskowe. Stadion znajdował się na Pogodnie, a to była pod koniec lat 50. ubiegłego wieku dzielnica na skraju miasta.

Wezwanie od Żywotki

Minęło 5 lat od jego pierwszego treningu, kiedy Kasztelan odniósł pierwszy sukces. Drużyna juniorów Pogoni wywalczyła wtedy w Toruniu tytuł wicemistrzów Polski. Kasztelan nie grał już w ostatnim meczu, bo wezwany został do Szczecina przez trenera pierwszego zespołu Stefana Żywotkę.

– Miałem zagrać w meczu pierwszej drużyny – wspomina Kasztelan. – Miałem wówczas 18 lat, ale nie czułem tremy. Strzeliłem Górnikowi Wałbrzych 3 gole i na stałe wdarłem się do pierwszego składu Pogoni.

– Objąłem zespół, który miał powrócić do pierwszej ligi – wspomina trener pierwszej drużyny, Stefan Żywotko. – Przegraliśmy w pierwszym spotkaniu z  Hutnikiem w Krakowie 0:2 i wiedziałem, że na piłkarzach ze starej gwardii nie można budować nowej drużyny. Dlatego nie bałem się dać szansy Zenkowi. Wiedziałem, że to zdolny chłopak i wykorzysta swoją szansę. Nie zawiodłem się.

To był wtedy zespół, w którym najwięcej do powiedzenia mieli tacy piłkarze, jak Kielec, Fiałkowski, Gacka. Uznali, że młokos ma dar do strzelania goli i szybko zaakceptowali go w drużynie.

– Grałem w I drużynie tylko pół roku. Potem trafiłem do wojska i przez rok reprezentowałem barwy Zawiszy Bydgoszcz.

Kasztelan, Szaryński, Waliłko

W Szczecinie był wtedy urodzaj dobrych, młodych piłkarzy. Rok przed wywalczeniem przez Pogoń tytułu wicemistrza Polski, mistrzostwo kraju zdobyła Arkonia z takimi piłkarzami, jak Szaryński czy Waliłko – też pomocnikami znakomicie rokującymi.

– W regionalnych rozgrywkach juniorów walka szła na całego – wspomina Kasztelan. – To były mecze o wielkich ciężarze gatunkowym, szykowaliśmy się na nie z wielkim zapałem. Dobrych juniorskich drużyn było w Szczecinie więcej. Wtedy młody chłopak nie miał innej alternatywy jak granie w piłkę.

– Gdyby Szaryński trafił do Pogoni zamiast do Górnika, to mógł stworzyć z Kasztelanem i Kielcem taki tercet ofensywnych piłkarzy, który doprowadziłby Pogoń nawet do mistrzostwa Polski – mówi po latach Henryk Waliłko, rówieśnik Kasztelana.

Zenon Kasztelan rozegrał 6 meczów w I reprezentacji Polski. Zadebiutował w spotkaniu z Irlandią we Wrocławiu, ale kolejne zaliczył podczas amerykańskiego tournee w roku 1973.

– Rozgrywaliśmy towarzyskie mecze z USA, Kanadą i Meksykiem – mówi Kasztelan. – Graliśmy głównie dla Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej. To nie były poważne mecze, nie mogły decydować o przydatności w reprezentacji. Ja jednak później w kadrze już nie grałem.

Z Deyną w reprezentacji

Kasztelan grał u boku między innymi Kazimierza Deyny. Wtedy był to niekwestionowany lider reprezentacji Polski, jej kapitan i przywódca.

– Zauważało się i czuło, że jest to ważna postać w zespole – kontynuuje Kasztelan. – Takich graczy było jednak więcej.
Obaj byli specjalistami od wykonywania stałych fragmentów gry. Ich charakterystyczne rogale siały popłoch wśród bramkarzy.

– Nie wiem, który z nas był pod tym względem lepszy. Zarówno Deyna, jak i ja strzeliliśmy z rzutów wolnych sporo bramek – wspomina Kasztelan.

W Polsce było wówczas więcej piłkarzy, potrafiących kreować grę. Deyna był oczywiście najlepszy, ale Kasztelan i Bula z Ruchu Chorzów byli tuż za nim.

– Na mistrzostwach świata do NRF pojechał tylko Deyna – mówi Kasztelan. – Trener Górski miał swoich faworytów. Niektóre jego decyzje mogły dziwić i zaskakiwać, ale nikt ich nie kwestionował, bo były sukcesy.

Powołanie od Gmocha

Dla Kasztelana to nie było pożegnanie z reprezentacją. W roku 1976 rewelacją rundy jesiennej była Pogoń. Trzech jej piłkarzy: Henryk Wawrowski, Zbigniew Kozłowski i Zenon Kasztelan otrzymało powołanie na eliminacyjny mecz do mistrzostw świata z Portugalią w Porto. Nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała w Pogoni miejsca. Żaden z nich jednak w wygranym 2:0 meczu nie zagrał. Wszyscy przesiedzieli pełne 90 minut na ławce rezerwowych.

– To była moja ostatnia przygoda z reprezentacją – mówi Kasztelan. – Miałem już wówczas 30 lat i zdawałem sobie sprawę, że trener Jacek Gmoch stawiać będzie na młodych: Terleckiego, Bońka czy Nawałkę. Tak też się stało.

Kasztelan swoją piłkarską karierę zakończył w wieku 36 lat. 34 lata temu to był bardzo zaawansowany wiek dla piłkarza.

– Na szczęście omijały mnie groźne kontuzje – wspomina popularny „Jojo”.

W swoim ostatnim okresie przygotowawczym trenował w parze z niespełna 18 letnim Markiem Leśniakiem. To była prawdziwa wymiana pokoleniowa, choć nie wszyscy wtedy mogli zdawać sobie z tego sprawę.

– Trenowaliśmy razem w parach – mówi Kasztelan. – Ja widocznie byłem już za stary, a Leśniak jeszcze za młody w stosunku do reszty zespołu – śmieje się Kasztelan.

Pokoleniowa wymiana

Obu dzieliła różnica 18 lat. Wiosna 1982 roku to była ostatnia runda w karierze Kasztelana i pierwsza w życiu Leśniaka. Kasztelan rozpoczynał swoją przygodę z Pogonią jako napastnik, a skończył jako obrońca.

– Nie pamiętam, kiedy dokładnie zostałem przekwalifikowany z napastnika na pomocnika – mówi Kasztelan. – Pod koniec kariery grałem już tylko na stoperze, bo wiadomo, że sił już nie było za wiele, a chciało się pomóc drużynie.

Futbol, z którym zetknął się Kasztelan podczas swojej piłkarskiej kariery był zupełnie inny od tego, jaki jest dziś.

– Pamiętam dzień w którym debiutowałem w drużynie seniorów – mówi Kasztelan. – Potem chodząc ulicami czułem na sobie spojrzenia szczecinian, którzy rozpoznawali mnie, czasem chcieli porozmawiać, dodawali otuchy.

Były oczywiście momenty mniej przyjemne. Pogoń nie była potentatem na krajowym podwórku.

– Zawsze jednak miło było utrzeć nosa faworytom – wspomina Kasztelan. – Przegrywały u nas: Legia i Górnik. To były wtedy potęgi europejskiego formatu. Ze Stalą Mielec mieliśmy zawsze problemy. Przegrywaliśmy z nimi praktycznie przed wyjściem na boisko. Nigdy nie było sytuacji, żeby na stadionie zasiadało 2 lub 3 tysiące widzów. 10 tysięcy to było najmniej. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

zyczenia
2016-11-17 13:17:11
Byles naszym idolem, i kochalismy cie..tak jak cala nasza Pogon.. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie..!!!!
Pilka napisze automatycznie historie jesli..
2016-11-17 09:52:09
Wspomniane w komentarzu do artykulu o Kasztelanie dwa kluby Halmstads BK (Sypniewski dodam 80 % talentu i 20% charakteru poza boiskiem) i Helsingborg wlasnie dzis graja o 18.30 tzw.kval czyli decydujace dwa mecze o awansie Halmstad do allsvenskiej albo degradacji Helsingborga do drugiej ligi zwanej tutaj superettan bo w tabeli znalezli sie prawie na koncu i tak tutaj jest ze musza grac ze zwyciezca drugiej ligi zeby nie spasc.jak to jest z tytmi klubami? Ano w Halmstad wpadli na pomysl zeby nawiazac wspolprace z czolowym klubem Madrytu (nie Real) i ci im podrzucili rezerwowych i juz bylo po herbacie jak mowia w Polsce czyli spadek..W Helsingborgu pewnie pokazano ze jednak gwiazda pilkarska i pozniej gwiazda trenerska to nie to samo.
Sto lat
2016-11-17 07:40:20
Nigdy nie zapomnę Pana gry. Wspaniałe wspomnienia. Pozdrawiam
aa....
2016-11-16 21:41:06
Bogdan Maślanka .. jak się domyślam. :) ..kiedyś mój sąsiad na Wyzwolenia. Szczecin pozdrawia obu panów! A swoją drogą - o nim też warto byłoby parę słów napisać.
Na urodziny....
2016-11-16 16:39:08
To bylo chyba w 1965 r i Pogon staraniem przyjaciela Ksola wyjachala promem (zbudowanym przez Stocznie Szczecinska i wzbudzajacym prawdziwy podziw szwedow) na mecz w Helsingborgu wowczas jednym z czolowych zespolow allsvenskiej.Na prawej obronie w tym Helsingborgu gral repr.Szwecji Bengt Sjöholm a Zenek Kasztelan na lewej stronie czyli byl lewoskrzydlowym .Po bardzo wielu latach jak juz ten prawy obronca byl Prezydentem Halmstads BK w ktorym furore na skale historii szwedzkiej calej pilki robil Igor Sypniewski (moim skromnym zdanie najwiekszy talent polskiej pilki i to po wsze czasy..) wiec spotykalem czesto tego Prezydenta Halmstads BK jako ze opiekowalem sie wlasnie Sypniewskim i wiecie co kiedys zapytal mnie? A no jak tam ma sie ten wtedy lewoskrzydlowy co strzelil 3 gole a ja nie moglem sobie z nim poradzic..Odpowiedzialem ze ma sie doskonale ale klamalem i sami powinniscie w Pogoni wiedziec dlaczego..70 lat uroczyscie wiec Zenek obchodz i czytaj co napisalem bo tego sie za pieniadze nie kupi!. Najlepsze zyczenia od BM Szwecja.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA