Czwartek, 28 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Podejmujemy czerwoną latarnię

Data publikacji: 26 sierpnia 2019 r. 07:57
Ostatnia aktualizacja: 26 sierpnia 2019 r. 09:57
Piłka nożna. Podejmujemy czerwoną latarnię
 

Piłkarze Pogoni Szczecin podejmą w poniedziałek kolejną próbę ataku na pozycję lidera. W dwóch poprzednich kolejkach nie udawało im się to ze względu na równie skuteczną postawę Śląska Wrocław. Portowcy wygrywali swoje mecze, nie tracili goli, ale wygrywali nie na tyle przekonująco, żeby wyprzedzić w tabeli mającego minimalnie lepszy stosunek bramkowy rywala.

Tym razem okazja do kolejnego podreperowania bardzo okazałego już dorobku punktowego jest wyjątkowa. Rywalem podopiecznych trenera Kosty Runjaica jest Wisła Płock, która zamyka ligową tabelę, nie wygrała jeszcze meczu, na cztery spotkania tylko w jednym zremisowała.

Wisła w czterech meczach zdobyła zaledwie dwa gole, w tym jeden z rzutu karnego, jest zespołem najgorzej broniącym. W czterech spotkaniach straciła aż osiem goli. Faworyt meczu wydaje się łatwy do przewidzenia, ale wszyscy doskonale sobie zdają sprawę, że łatwo o trzy punkty nie będzie.

Pogoń była zdecydowanym faworytem w dwóch poprzednich meczach rozgrywanych w Szczecinie, które wygrała, ale jednak po ciężkiej walce, ogromnych męczarniach i przy dużej dozie szczęścia. Arka i Wisła przy większej dozie szczęścia mogła tych meczów nie przegrać.

Wynik lepszy od gry

Szczecinianie plasują się na drugim miejscu w tabeli, ale dla obserwujących wnikliwie wszystkie mecze Pogoni jasne jest, że dorobek punktowy ani miejsce w tabeli nie są poparte dobrą i efektowną grą. Najlepiej obrazują to statystyki pokazujące współczynnik spodziewanych bramek zdobytych i jednocześnie współczynnik spodziewanych bramek straconych.

Realnie Pogoń w pięciu meczach zdobyła sześć goli i tylko jeden straciła. Od czterech spotkań Dante Stipica jest niepokonany. Współczynnik spodziewanych zdobytych bramek wskazuje na liczbę 5-7, który jest niemal idealnie zbieżny z tym, co wydarzyło się na boisku. To jest jednak drugi najniższy współczynnik w całej polskiej ekstraklasie.

Pogoń bardzo mało kreuje sytuacji strzeleckich, stąd może dość duże zastrzeżenia do gry naszego napastnika Adama Buksy, który nie otrzymuje podań, nie dostaje wsparcia, ale potem to jemu wypomina się ofensywną niemoc całego zespołu, który w ofensywie nie jest tak groźny jak w poprzednim sezonie.

Z kolei współczynnik spodziewanych straconych goli pokazuje na liczbę 7, a przecież doskonale wiemy, że szczecinianie stracili tylko jeden gol. Szczecińska defensywa najlepiej zaprezentowała się w ostatnim meczu w Kielcach, kiedy na boisku zabrakło kontuzjowanego na samym początku Benedikta Zecha.

Łasicki pewniejszy od Zecha

Wcześniej Austriak zbierał pochlebne recenzje, choć może nieco na wyrost. Mecz w Kielcach pokazał, że zastępujący go Igor Łasicki potrafi być bardziej skuteczny w działaniach obronnych. W spotkaniu z Wisłą najprawdopodobniej zagra od początku. Kontuzja Zecha nie jest na tyle groźna, żeby wyłączyć go z gry na dłuższy czas, ale w poniedziałek w lepszym rytmie treningowym będzie Łasicki.

Ponadto po dobrym występie w Kielcach nie zasłużył sobie na powrót na ławkę rezerwowych. Sytuacja robi się ciekawa i może okazać się, że aspirujący do miana szefa szczecińskiej defensywy, najbardziej doświadczony obrońca znajdzie się w najbliższym czasie poza wyjściową jedenastką na dobre.

Wszystkie statystyki pokazują, że wysoka pozycja w tabeli Pogoni, jej punktowy dorobek są nie tyle efektem wypracowanych sytuacji co dużej pomocy debiutującego w polskiej ekstraklasie bramkarza Dante Stipicy, który w kilku spotkaniach dokonywał wręcz cudów w bramce.

Chorwacki bramkarz puścił do tej pory jednego gola, a wybronił 22 strzały. Wykazuje się 96-procentową skutecznością obrony, co jest wynikiem wręcz niespotykanym w skali europejskiej. W poprzednim sezonie bramkarze Pogoni Załuska i Bursztyn bronili z 65-procentową skutecznością, natomiast najlepsi bramkarze ekstraklasy bronili ze skutecznością w przedziale 75-80 proc. (Plach, Kuciak).

Stipica jest zatem na najlepszej drodze do tego, żeby zostać najlepszym bramkarzem w polskiej ekstraklasie i na najlepszej drodze do tego, żeby świetnie się wypromować i zaprezentować skautom zagranicznych klubów piłkarskich, co dla klubu ma znaczenie niebagatelne.

Pozostaje pytanie, czy Stipica w każdym meczu będzie ratował nam skórę, bo jeżeli nie, to będzie miało to negatywne konsekwencje punktowe dla całej drużyny. Z drugiej strony chcielibyśmy założyć, że cały zespół zacznie wyglądać lepiej, a wtedy wynik punktowy może być jeszcze bardziej okazały niż po pięciu pierwszych meczach, choć trudno oczekiwać lepszego dorobku. Jest prawie maksymalny.

Ofensywne osłabienia

Na usprawiedliwienie nie do końca dobrej postawy szczecińskiej drużyny w ofensywie jest fakt, że w zespole z powodu urazów brakuje Drygasa i Guarrotxeny, którzy mieli bardzo duży wpływ na ofensywne poczynania Pogoni. Ponadto trzeba też pamiętać, że latem odszedł z zespołu Majewski, który zanotował swoje najlepsze liczby w długiej piłkarskiej karierze. Nie jest łatwo zastąpić w krótkim czasie piłkarza, który dawał w ofensywie tak wiele.

To dlatego coraz więcej oczekiwać będziemy w tym względzie od naszych wychowanków – Marcina Listkowskiego i Sebastiana Kowalczyka. Ten ostatni próbkę swojego talentu, gry odważniejszej dał nam w Kielcach. Czekamy na przebudzenie Listkowskiego, który dotąd rozegrał w ekstraklasie 70 spotkań i nie zdobył jeszcze gola.

W najwyższej klasie rozgrywkowej jest tylko trzech innych piłkarzy mających na koncie większą liczbę meczów w ekstraklasie bez gola. Wśród tych trzech graczy jest kolejny zawodnik Pogoni – bardzo mocno przez klub promowany w ostatnich pięciu latach Hubert Matynia (78 meczów bez gola).

Od niedawna trenerem Wisły jest Radosław Sobolewski, dla którego nie będzie to pierwsza wizyta w tej roli na stadionie w Szczecinie. Prawie trzy lata temu, po rozstaniu z Wisłą dobrze znanego w Szczecinie Dariusza Wdowczyka, Sobolewski poprowadził w Szczecinie Wisłę z Krakowa w meczu, który Pogoń wygrała 6:2.

Goście mimo dość poważnych osłabień zagrali bardzo ofensywnie, odważnie, wręcz nieodpowiedzialnie i trafili na wyjątkowy dzień Adama Gyurcso, który w tamtym spotkaniu zdobył cztery gole i wybił gościom z głowy marzenia o dobrym wyniku. Prawdopodobnie w poniedziałkowy wieczór Sobolewski będzie dużo mądrzejszy o tamte doświadczenia i ustawi drużynę raczej defensywnie i zagra bardziej zachowawczo. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

kibic taki sobie
2019-08-26 09:45:43
Tu nic nie jest oczywiste.Nie przydzielajmy,nie dopisujmy już punktów przed meczem.Pogoń owszem jest faworytem na papierze i obecnym etapie rozgrywek.Pogoń jednak gra chimerycznie i nie ma ustabilizowanej przekonywującej formy.Ja nie jestem takim optymistą i moja wiara w zwycięstwo jest na poziomie 50/50.Pogoń na dobre noty i oceny musi solidnie zapracować i pokazać,że ma jakość.Póki co wcale tak nie jest.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA