Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Podróż szczecińskiego kibica

Data publikacji: 22 lutego 2016 r. 09:20
Ostatnia aktualizacja: 23 lutego 2016 r. 22:30
Piłka nożna. Podróż szczecińskiego kibica
 

PIĄTKOWY mecz liderującego Piasta z czwartą w tabeli Pogonią wzbudzał wśród kibiców portowców spore emocje. Nic zatem dziwnego, że wielu z nich zdecydowało się na podróż do Gliwic.

Na początek - tradycyjnie w szczecińskim pubie Joker - musieli zaopatrzyć się w bilety (w cenie 20 zł), podając swój PESEL, a w zamian dostając wydrukowany bilet oraz kartę kibica gości Piasta (po wejściu na stadion trzeba ją było oddać ochronie).

Tym razem nie było zamówionego pociągu specjalnego, więc pozostawały rejsowe. Większość fanów wybrała ten o godz. 11.38 z przesiadką w Poznaniu, a mała grupka - bezpośredni o godz. 9.50. Jedni i drudzy zdecydowali się na mały rekonesans na poznańskim dworcu.

Główna grupa w pewnym momencie nieco drżała z obawy o zdążenie na mecz, ale na szczęście 40-minutowe opóźnienie pociągu nie uległo zwiększeniu, a organizatorzy podstawili specjalne autobusy, które przewiozły kibiców z dworca bezpośrednio na stadion. Parę osób przyjechało zaś prywatnymi samochodami.

Atmosfera na kładce

Specjalną atmosferę czuć już było na Dworcu Głównym w Szczecinie, bo przy ul. Kolumba i Owocowej, na kładce oraz na peronach, było sporo policjantów w pełnym ekwipunku. Kibiców rozpoznać zaś można było po szalikach i czapkach w granatowo-bordowych barwach.

Niektórzy mieli jednak klubowe akcesoria pochowane i odkryli się dopiero w pociągu, a inni - na stadionie. Bardzo wielu miało charakterystyczne małe plecaki. Zdecydowana większość to mężczyźni w wieku 18-30 lat, ale były też kobiety, weterani, a nawet dzieci.

Na stadionie Piasta nie przeszkadzał nawet ciągle padający śnieg, bo nowy obiekt miał wszystkie trybuny zadaszone. Rytm dopingu nadawał bęben, a kibice w czarnych czapkach oznaczających przynależność do „tecetki" rozwiesili transparenty.

Gliwicki catering

Spiker wielokrotnie apelował o kulturalny doping i zapraszał pod trybuny na catering (dumne słowo, bo królowały tam hot dogi i zapiekanki, a wśród napojów oranżady oraz hoop-cola, gdyż z powodu meczu podwyższonego ryzyka piwo wycofano ze sprzedaży). Palaczy bezskutecznie zaś zachęcał do... kuwet z piaskiem.

Po bezbramkowym meczu piłkarze Pogoni podziękowali swym kibicom za nieustanny doping oklaskami i meczowymi koszulkami, a bramkarz Jakub Słowik także rękawicami (jeden z fanów był tak obrotny, że zdobył aż 2 koszulki).

Spiker nakazał szczecinianom czekać na sektorze aż podjadą specjalne autobusy, a oczekiwanie przedłużało się niemiłosiernie, bo przemyski pociąg miał być w Gliwicach dopiero o godz. 1.14.

Gdy otwarto kołowrotki, część szczecinian opuściła stadion i to był błąd, bo znaleźli się w padającym śniegu na zamkniętym parkingu otoczonym kordonem policji (wrócić na stadion już nie mogli, bo kołowrotki przepuszczały tylko w jedną stronę).

5,5 godziny na mrozie

Samochodów - choć one na pociąg nie musiały czekać - też z parkingu nie wypuszczono. Na autokary kibice musieli czekać w zimnie prawie do godz. 0.30, więc na mrozie byli ponad 5,5 godziny.

Rozgrzewali się rzucając w policyjny kordon śnieżkami (problemu z amunicją nie było, bo ciągle padało), a później w podgrupach grając w piłkę plastikowymi butelkami i puszkami po piwie. Policjanci na odsiecz wezwali armatkę wodną, ale nie otworzyli ognia (tzn. wody), lecz jedynie jaskrawym reflektorem wyszukiwali prowodyrów.

O północy doszło do policyjnej zmiany warty i obsypanych śniegiem zastąpili zmiennicy, a około pół godziny później przyjechały oczekiwane z utęsknieniem autobusy.

Przed dworcem znów czekały policyjne kordony, więc trudno było myśleć o zaopatrzeniu się na blisko 8-godzinną podróż w napoje czy przekąski. W nocnych pociągach nie ma teraz barów WARS-u (ekonomia - wyjaśniał konduktor), więc kibicom ulżyło dopiero w Opolu, gdzie wsiedli prywaciarze, sprzedający zza pazuchy mineralną i bardziej szlachetne trunki. ©℗ (mij)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

misio
2016-02-23 22:12:21
Przepraszam, czy ten tekst pisał gimnazjalista, który był pierwszy raz na meczu wyjazdowym?
Wyjazdy
2016-02-22 19:47:12
Chętnie bym na taki wyjazd pojechał. Choć jak się słyszy jak traktuje się kibiców. Nie dać czegoś kupić do jedzenia. W głowie się nie mieści!
Marky
2016-02-22 19:16:14
To widać baranie ze nie byłeś na żadnym wyjeździe podróżnika
:))
2016-02-22 17:36:09
No własnie ,po co angazowac policję ;-)Jacy uczestnicy taka forma transportu ...;-)
Podróż
2016-02-22 10:12:28
A co, nie można pojechać na własną rękę, swoim transportem lub wybranym pociągiem i zaopatrzyć się w żywność?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA