Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń bez argumentów

Data publikacji: 29 czerwca 2020 r. 23:22
Ostatnia aktualizacja: 30 czerwca 2020 r. 11:07
Piłka nożna. Pogoń bez argumentów
 

Pogoń jest w trakcie rozgrywania w przyspieszonym tempie grupy mistrzowskiej i nigdy wcześniej nie przystępowała do najważniejszych spotkań w sezonie w składzie bez swoich kluczowych piłkarzy na przestrzeni sezonu zasadniczego. Już na wstępie walki o wysokie cele pozbawiona została swoich naczelnych argumentów.

Biorąc pod uwagę średnią z całego sezonu według platformy skautingowej InStat, to trener Kosta Runjaic nie ma obecnie do dyspozycji aż czterech z pięciu najlepiej pod tym względem punktujących piłkarzy. Każdy z nich miał inny udział w spotkaniach sezonu zasadniczego i każdy z innego powodu nie może obecnie dokończyć sezonu. Sportowe zarządzanie nie wygląda jednak dobrze. Delikatnie to ujmując.

Kosta Runjaic z powodu kontuzji nie może korzystać z Igora Łasickiego (najwyższa w zespole średnia InStat 277) i Kacpra Kozłowskiego (273). Adam Buksa ze średnią InStat na poziomie 271 i Srdjan Spiridonovic ze średnią InStat na poziomie 274 zostali sprzedani w trakcie sezonu, nie kończąc rozgrywek mimo ważnych kontraktów.

Z piątki z najwyższą średnią InStat do dyspozycji szkoleniowca jest tylko Kamil Drygas, który przecież jest po poważnej kontuzji i tak naprawdę powoli powinien dochodzić do dużych intensywności spowodowanych meczami o dużą stawkę. Jest w tej chwili naszą jedyną nadzieją na poukładanie gry w środkowej i ofensywnej strefie boiska.

Buksa i Spiridonovic niezbędni

Oczywiście wkład wyżej wymienionych piłkarzy w dorobek zespołu był bardzo różny. Powyżej 50 procent meczów w sezonie zasadniczym rozegrali tylko Buksa i Spiridonovic i nie ma żadnej wątpliwości, że ich brak w decydujących meczach rundy wiosennej ma największy wpływ na całkowitą sportową zapaść zespołu.

Łasicki i Kozłowski do momentu swoich zdrowotnych problemów nie byli zawodnikami podstawowymi. Mało tego, Kozłowski był jedynie aspirantem wchodzącym z ławki rezerwowych bardzo rzadko, ale za każdym razem dawał wyraźne sygnały świadczące o jego potencjale i umiejętnościach.

Łasicki przed odniesieniem kontuzji przymierzany był do wyjściowego składu kosztem Mariusza Malca i Konstantinosa Triantafyllopoulosa, ale jednak kiedy był zdrowy, przegrywał rywalizację z zagranicznymi środkowymi obrońcami: Triantafyllopoulosem i Zechem. Trudno w jego przypadku mówić o jakimś szczególnym osłabieniu.

W dziesiątce piłkarzy z najlepszą średnią InStat jest jeszcze Zvonimir Kozulj, który po pierwszej rundzie spotkań był pod tym względem na drugim miejscu, natomiast w rundzie rewanżowej rozegrał zaledwie osiem spotkań, w czterech z nich wiosną tego roku po rehabilitacji i bez przepracowanego okresu przygotowawczego.

Kozulj z zaufaniem u Runjaica

Mimo to trener Kosta Runjaic wystawiał go do gry w wyjściowym składzie, natomiast prezes Jarosław Mroczek nie widział dla niego miejsca w zespole nawet do zakończenia sezonu i wypełnienia kontraktu z klubem. Pozbawił w ten sposób zespół szansy na nieco więcej, niż jest w stanie zaoferować po odejściu Kozulja.

Klasyfikacja InStat pokazuje, że Pogoń w całym sezonie nie miała zbyt dużej pomocy ze strony młodzieżowców i jednocześnie wychowanków klubu. Prócz Kozłowskiego, który na swoją bardzo dobrą średnią ocen zapracował jedynie w trzech meczach rozegranych jako dubler, zawodnikiem z najwyższym współczynnikiem InStat był Sebastian Kowalczyk, ale nie kwalifikowało go to do graczy nawet z pierwszej dziesiątki najlepszych w drużynie.

Kowalczyk był we wszystkich meczach sezonu zasadniczego zawodnikiem podstawowym, w wielu nawet kapitanem, ale nie przekładało się to na rolę, jaką pełnił w drużynie. Swojego ostatniego gola zdobył we wrześniu ubiegłego roku. Później rozegrał 23 spotkania, łącznie przebywał na boisku blisko dwa tysiące minut, tylko w dwóch meczach jako rezerwowy, w aż 19 w pełnym wymiarze czasowym i nie zdobył w tym czasie gola.

Dobry wynik w klasyfikacji InStat zrobili inni nasi młodzieżowcy: Maciej Żurawski (średnia 258, 13. pozycja w drużynie) i Marcel Wędrychowski (średnia 256, 14. pozycja w drużynie). W ich przypadku mówimy jednak o występach, które łącznie da się policzyć na palcach dwóch rąk.

Epizody, a nie szanse

To były jedynie udane epizody, a nie poważne szanse. Na takie będziemy jeszcze musieli poczekać. W przypadku Żurawskiego to się akurat dzieje, natomiast w przypadku Wędrychowskiego z uwagi na jego uraz nastąpi to dopiero w przyszłym roku kalendarzowym.

Zastanawia jednak bardzo słaba pozycja w klasyfikacji InStat Marcina Listkowskiego. Nasz 22-latek miał być w rundzie jesiennej następcą Kamila Drygasa, wiosną miał wypełnić lukę po Zvonimirze Kozulju, ale jego średnia ocena InStat plasuje go na jednej z najsłabszych pozycji w całym zespole.

22-latek ze średnią InStat na poziomie 246 zajmuje w zespole dopiero 21. pozycję na 27 grających piłkarzy. Znajduje się niżej od takich graczy, jak: Santeri Hostikka, David Stec czy Hubert Matynia, a więc zawodników co do których raczej nie mamy już złudzeń, że wejdą na wyższy od obecnie prezentowanego poziom.

Biorąc pod uwagę formę, liczby i współczynnik InStat naszych najlepszych młodzieżowców, którzy regularnie grywali w wyjściowej jedenastce, nie należy się dziwić, że wyrwa po ich poprzednikach, Spiridonovicu i Kozulju, jest nie do zastąpienia i ma to wymierny oddźwięk w wynikach całej drużyny.

Słaba pozycja młodzieżowców

Generalnie pozycja naszych młodzieżowców jest w drużynie słaba, nie potrafią wziąć na siebie odpowiedzialności, nie potrafią być liderami w drużynie i decydować o obliczu zespołu. Spodziewaliśmy się czegoś znacznie więcej, jak to ma miejsce choćby w takich klubach, jak: Legia Warszawa, Lech Poznań czy Zagłębie Lubin.

Układając najlepszą jedenastkę sezonu zasadniczego wyłącznie z młodzieżowców na podstawie współczynnika InStat, wychodzi, że znajduje się w niej czterech piłkarzy Lecha Poznań (Gumny, Puchacz, Jóźwiak, Moder), dwóch Legii Warszawa (Majecki, Karbownik), dwóch Zagłębia Lubin (Ślisz, Białek) i po jednym z Piasta Gliwice (Milewski), Rakowa Częstochowa (Mikołajewski) i Górnika Zabrze (Wiśniewski).

Są przedstawiciele sześciu klubów i nie ma wśród nich żadnego z Pogoni. Szczecińską akademię wymienia się na równi z akademiami Lecha, Legii i Zagłębia, ale po jakości gry w sezonie zasadniczym młodzieżowców z tych klubów absolutnie tego nie widać.

Młodzieżowcy Lecha zdobyli łącznie w sezonie zasadniczym 20 goli i uczyniło to aż sześciu piłkarzy. Młodzieżowcy Pogoni zdobyli trzy gole i zrobiło to dwóch graczy: Kowalczyk dwa gole i Listkowski jeden. Młodzieżowcy z Zagłębia zdobyli w sezonie zasadniczym łącznie 14 goli i dokonało tego pięciu piłkarzy z rocznika 1998 lub młodsi.

Młodzieżowcy w obecnym sezonie zdobyli 89 goli, młodzi szczecinianie zaledwie trzy, a to oznacza, że uczestniczyli w zaledwie 3,5 procentach wszystkich strzelonych bramkach przez wszystkich młodzieżowców z ekstraklasy.

Nie punktujemy w PJS

W Pogoni doczekaliśmy się zaledwie jednego piłkarza z rocznika 1999 lub młodszego, który punktowałby w klasyfikacji Pro Junior System. Jest nim Maciej Żurawski, który dokonał tego dopiero w meczu z Lechem w Poznaniu. W Legii punktuje regularnie dwóch piłkarzy (Majecki, Karbownik), w Lechu czterech (Puchacz, Kamiński, Moder, Marchwiński), a w Zagłębiu trzech (Białek, Ślisz, Poręba). Do czołowych akademii w kraju jest nam zatem bardzo daleko.

Stało się jasne, że Pogoń po sprzedaży Adama Buksy i jednoczesnym braku na to reakcji będzie miała problem na pozycji napastnika. Odzwierciedlenie tego widzimy w klasyfikacji InStat. Wśród pięciu piłkarzy z najgorszym współczynnikiem InStat są wyłącznie piłkarze próbujący zastąpić Buksę na pozycji napastnika. Są to: Paweł Cibicki (239), Adam Frączczak (234), Soufian Benyamina (227), Hubert Turski (207) i Michalis Manias (204).

Zastanawia w tym gronie bardzo niska pozycja Cibickiego, który miał dobre wejście w sezon, jest naszym najskuteczniejszym w tym roku piłkarzem, ma na koncie trzy zdobyte gole, ale jednak w dwunastu meczach, które rozegrał, głównie rozczarowuje.

Jest klasycznym przykładem zagranicznego piłkarza, który po pierwszym bardzo dobrym wrażeniu, w kolejnych miesiącach mocno spuszcza z tonu i staje się graczem bardzo przeciętnym, nawet jednym ze słabszych w zespole, a przecież mówimy o zawodniku, który ma za sobą grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

To efekt domina. Prezes Jarosław Mroczek daje wyraźny sygnał, że w klubie nie ma ambicji sportowych, są jedynie cele finansowe. Widzą to piłkarze, którzy po pierwszym dobrym okresie następnie mocno spuszczają z tonu. ©℗ Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Mroczek musi odejść!
2020-06-30 11:04:55
Słusznie wszyscy zauważyli że nowi piłkarze przychodząc do Pogoni,grają dobrze tylko jedną rundę. Naprawdę nie dziwię się zawodnikom,ponieważ Mroczek studzi ich zapędy i ambicję. A niepokornych szybko usuwa z klubu. Nie wiem też jak długo jeszcze, biernie się temu będziemy przyglądać. Uważam że na tą chwilę, jedynie co można zrobić, to wstrzymać całkowicie dofinansowanie klubu oraz przestać chodzić na mecze. Ta forma protestu powinna zmusić Prezes żeby sam zrezygnował z prowadzenia Pogoni.
Opal75
2020-06-30 09:55:18
Mroczek mógł zrobić historyczny wynik w tym sezonie ale zabrakło mu jaj albo zwyczajnie jest hytry zauważyli to zawodnicy i uciekli z tego klubu (Zwonek, Spiryt a kolejnym jest Kamil i wcale się im nie dziwię) Ten klub jest skazany na miernotę marazm panowie prezesi i dyrektorzy sportowi. Przykre ale prawdziwe!!!!!
Jacek
2020-06-30 09:07:11
Słowa Mroczek i ambicją nie powinny się pojawiać razem w żadnym kontekście. Ten człowiek nie zasługuje żeby o nim wspominać. To jest grabarz Pogoni. Nie ujmując oczywiście niczego tym ostatnim bo oni chociaż maja jakieś ambicje.
Pogoń ?
2020-06-30 08:16:24
Właśnie Pogoń jest pośmiewiskiem w kraju - No wywalczyli górną ósemkę a teraz się wszystkim podkładają. Bez komentarza !
Krótko i na temat
2020-06-30 06:19:40
Tylko Azoty mogą zakończyć tę zabawę. Jaki oni mają biznes w tym by (anty)promować się jako sponsor klubu bez ambicji? Panie Wardacki czy Azotom zależy na sprzedaży swoich towarów tak jak Mroczkowi na punktach w lidze? Przejęcie Pogoni nie wchodzi w grę, bo obecnie jest ona głównym żywicielem pasożytującego na niej prezesa. Tu może pomóc jedynie gwałtowne wstrzymanie finansowania tego cyrku. Pasożyt pozostawiony bez wartości energetycznych sam też w końcu polegnie. Im szybciej tym lepiej.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA