W 16. kolejce, przed meczem trzecia w tabeli Pogoń wysoko wygrała z wiceliderującą Lechią i wyprzedziła ją w ligowej klasyfikacji. Jest takie stare przysłowie, że "dobry nauczyciel, potrafi tak nauczyć ucznia, by ten go przewyższył". Jeśli odnieść to do trenera Pogoni Kosty Runjaica i jego niedawnego podopiecznego, a obecnie szkoleniowca Lechii Tomasza Kaczmarka, to prowadzący szczecinian Niemiec pokazał, że jest przede wszystkim trenerskim mistrzem, a nie pedagogiem, a szczecińskim kibicom to jak najbardziej odpowiada. W razie wysokiej porażki Lecha w derbach Poznania, portowcy mogą w niedzielę zostać liderami...
PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - LECHIA Gdańsk 5:1 (2:1); 1:0 Damian Dąbrowski (8 karny), 1:1 Łukasz Zwoliński (27), 2:1 Luka Zahovič (36), 3:1 Luka Zahovič (51), 4:1 Sebastian Kowalczyk (54), 5:1 Michał Kucharczyk (69).
Pogoń: 1. Dante Stipica - 2. Jakub Bartkowski, 13. Kóstas Triantafyllópoulos (69, 33. Mariusz Malec), 23. Benedikt Zech, 97. Luís Mata - 21. Jean Carlos Silva (69, 18. Michał Kucharczyk), 8. Damian Dąbrowski, 27. Sebastian Kowalczyk, 64. Kacper Kozłowski (77, 54. Maciej Żurawski), 7. Rafał Kurzawa (22, 11. Kamil Grosicki) - 10. Luka Zahovič (77, 9. Piotr Parzyszek).
Lechia: 12. Dušan Kuciak - 17. Mateusz Żukowski (74, 5. Bartosz Kopacz), 25. Michał Nalepa, 23. Mario Maloča, 2. Rafał Pietrzak (69, 10. Bassekou Diabaté) - 33. Marco Terrazzino, 36. Tomasz Makowski, 8. Egzon Kryeziu (58, 6. Jarosław Kubicki), 28. Flávio Paixão (46, 99. İlkay Durmuş), 20. Conrado - 9. Łukasz Zwoliński (73, 79. Kacper Sezonienko).
Żółte kartki: Jean Carlos Silva, Grosicki, Kowalczyk, Malec. Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
W rozgrywanym w deszczu meczu na szczycie tabeli, już w 6 minucie Kuciak otrzymując podanie od partnera, zbyt daleko wypuścił piłkę i pierwszy był przy niej Carlos, a bramkarz ratując się od straty gola, sfaulował portowca. Rzut karny strzałem a la Panenka wykorzystał kapitan szczecińskiej drużyny Dąbrowski, dla którego był to pierwszy gol w barwach Pogoni. W 14 minucie atakowany Carlos mikstem, czyli głową i barkiem strzelił nad poprzeczką. Pięć minut później Stipica z najwyższym trudem obronił centrostrzał, uderzając przy tym głową w słupek. W 27 minucie piłkarsko wychowany w Szczecinie Zwoliński wykorzystał sytuację sam na sam doprowadzając do remisu i dedykując gola żonie, będącej w stanie błogosławionym. Wydawało nam się, że napastnik Lechii był na spalonym, arbiter główny czekał na decyzję VAR-u, która jednak była inna niż nasza...
Po stracie bramki szczecinianie ostro zaatakowali. W 31 minucie po akcji Grosickiego, który zastąpił już na początku meczu kontuzjowanego Kurzawę, szczecinianie reklamowali rękę w polu karnym, ale bez efektu. Minutę później Kozłowski strzelił tuż obok słupka. W 36 minucie po wymianie podań Kowalczyka i Grosickiego, Zahovič z bliska posłał piłkę do siatki i gospodarze odzyskali prowadzenie. W doliczonym czasie I połowy Carlos nie wykorzystał podania Grosickiego, a w odpowiedzi bliski wyrównania był Terrazzino, lecz był blokowany przez Dąbrowskiego oraz Bartkowskiego i strzał obronił Stipica.
Po przerwie w 49 minucie Zech zablokował Zwolińskiego, a później grali już tylko szczecinianie. W 51 minucie po centrze Grosickiego wynik podwyższył Zahovič. Trzy minuty później Grosicki podał Macie, a ten Kowalczykowi. który zdobył czwartą bramkę. W 60 minucie Carlos strzelił tuż obok bramki. Cztery minuty później po podaniu Grosickiego, Bartkowski minimalnie przestrzelił. Pięć minut później Grosicki odebrał piłkę przeciwnikowi i podał Kucharczykowi, który 21 sekund po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców, ustalając końcowy rezultat, a w 80 minucie miał jeszcze szansę na szóstego gola, lecz strzelił tuż obok bramki. Kibice w euforii na stojąco kończyli mecz, a ich radość nieco tłumiły kontuzje - miejmy nadzieję niegroźne - bo oprócz Kurzawy, zawody przedwcześnie zakończył także Triantafyllópoulos. ©℗
(mij)