Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń mało szczecińska

Data publikacji: 26 maja 2020 r. 19:41
Ostatnia aktualizacja: 26 maja 2020 r. 22:16
Piłka nożna. Pogoń mało szczecińska
 

W Pogoni w latach 1976-83 w każdym z sezonów występowało regularnie w pierwszym zespole od 12 do 15 rodowitych szczecinian. Łącznie w ciągu tych siedmiu lat grało ich ponad 30, a mówimy tylko o tych, którzy w nieco większym wymiarze niż śladowy zaznaczyli swoją obecność w klubie z ekstraklasy w kraju, który w tamtym czasie odnosił największe sukcesy.

To był czas, kiedy Polska trzy razy kwalifikowała się do finałowego turnieju mistrzostw świata, dwa razy zdobywała medal, była mistrzem i wicemistrzem olimpijskim, brązowym medalistą młodzieżowych mistrzostw świata, dwukrotnym wicemistrzem Europy juniorów.

To był czas, kiedy wszyscy najlepsi polscy piłkarze grali w naszym kraju, a klubowe drużyny kwalifikowały się do półfinałów lub ćwierćfinałów europejskich pucharów (Widzew 83, Ruch 75, Śląsk 77, Wisła 79). To był też czas, kiedy Pogoń z drużyny notorycznie broniącej się przed spadkiem stała się znaczącą krajową siłą.

Pogoń w latach 1975-83 dwa razy dochodziła do finału Pucharu Polski i cztery razy plasowała się w szóstce najlepszych drużyn ligowej tabeli, wśród swoich graczy miała aż pięciu reprezentantów Polski, rodowitych szczecinian: Henryka Wawrowskiego, Zbigniewa Kozłowskiego, Zenona Kasztelana, Krzysztofa Urbanowicza i Jarosława Biernata.

Pięciu reprezentantów ze Szczecina

Nie wszyscy urodzili się w Szczecinie, ale od najmłodszych lat związani byli z tym miastem (Urbanowicz), nie wszyscy też zaczynali w najmocniejszym szczecińskim klubie Pogoni Szczecin. Wawrowski zaczynał w Arkonii, a Biernat w Pionierze. Do Pogoni trafiali piłkarze z innych szczecińskich klubów: Stali Stocznia, Świtu Skolwin, Czarnych.

Pogoń była klubem w Szczecinie najmocniejszym, o największych możliwościach, ale nie miała monopolu na pozyskiwanie najlepszych i najbardziej utalentowanych chłopców już od najmłodszych lat. Ci do pewnego czasu mogli rozwijać się w innych miejscach i nie wpływało to negatywnie na ich postęp.

Obecnie mamy do czynienia z silną centralizacją mocnych piłkarskich ośrodków, ale nie jest to dobra sytuacja. Coraz więcej krajów, mocnych i utytułowanych klubów coraz silniej stawia nacisk na szkolenie piłkarzy jak najbliżej swoich domów, swoich naturalnych środowisk, a także ogólny rozwój niekoniecznie związany tylko z futbolem i sportem.

W minionej dekadzie w barwach Pogoni na poziomie ekstraklasy grało zaledwie siedmiu szczecinian: Bartosz Ława, Łukasz Zwoliński, Dawid Kort, Robert Obst, Hubert Matynia, Sebastian Kowalczyk i Marcel Wędrychowski. Matynia nie jest piłkarzem urodzonym w Szczecinie, nie jest też wychowankiem Pogoni, ale od najmłodszych lat związany jest z naszym miastem i w Szczecinie uczył się gry w piłkę.

Efekt odnowy dwóch szczecinian

Poza Kowalczykiem i Wędrychowskim wszyscy rozpoczynali swoją piłkarską edukację jeszcze przed rokiem 2007, kiedy Pogoń rozpoczęła od czwartej ligi proces odnowy. Efektem tej odnowy trwającej już 13 lat jest dwóch piłkarzy wywodzących się ze Szczecina, którzy są obecnie graczami drużyny występującej w ekstraklasie.

Obecna, kończąca się, dekada jest pod tym względem najbardziej uboga w całej historii klubu. Nigdy wcześniej nie grało w Pogoni tak mało piłkarzy mających mocne szczecińskie korzenie. W obecnym sezonie takich piłkarzy jest trzech: Matynia, Kowalczyk i Wędrychowski. Najwięcej było ich trzy sezony temu (Matynia, Kowalczyk, Zwoliński, Kort, Obst), więc tendencja jest raczej spadająca.

Mała liczba szczecinian w klubie ze Szczecina to nie jest tylko problem ostatniej dekady. Odwrót od tej zasady został zapoczątkowany już w połowie lat 80. ubiegłego wieku. W roku 1987, kiedy Pogoń zdobywała tytuł wicemistrzów Polski, w zespole było już tylko sześciu szczecinian (bracia Sokołowscy, Urbanowicz, Żelazowski, Wolski, Krzystolik), podczas gdy w sezonie 1981/82 było ich dwa razy więcej, czyli dwunastu.

Nawet o tytule mistrzów Polski juniorów z roku 1986 zadecydowali piłkarze pozyskani z innych rejonów Polski, nawet bardzo odległych (Artur Chwedczuk z Białej Podlaskiej, Jacek Cyzio z Cracovii). Cztery lata temu Pogoń zdobywała tytuł wicemistrza Polski juniorów z piłkarzami, którzy trafili do Pogoni z takich klubów, jak: Lech Rypin, Wda Świecie, Polonia Przemyśl czy Stal Mielec. Mowa o takich piłkarzach, jak: Marcin Listkowski, Jakub Piotrowski, Gracjan Jaroch i Michał Walski.

Trzy lata temu Pogoń ponownie sięgnęła po wicemistrzostwo Polski juniorów i znów o sile drużyny decydowali piłkarze nie tylko spoza Szczecina, ale nawet spoza województwa: Jakub Paprzycki, Jędrzej Kujawa (obaj Warta Poznań), Maciej Żurawski, Bartosz Boniecki (obaj Włókniarz Toruń) i wspomniany wcześniej Gracjan Jaroch.

Szczecinianin na mundialu

W latach 90. ubiegłego wieku wartościowych szczecinian grających w Pogoni było niewiele więcej niż obecnie. Radosław Majdan, Dariusz Adamczuk, Paweł Drumlak grali jednak w reprezentacji Polski, Majdan nawet na mundialu, a Adamczuk na igrzyskach olimpijskich. Bartosz Ława był podstawowym zawodnikiem w reprezentacji młodzieżowej. Ważną postacią był też Marek Walburg, ale więcej szczecinian mających mocną pozycję w zespole nie było.

W kolejnej dekadzie, kiedy losy klubu uzależnione były od kaprysów prywatnych właścicieli, wartościowych szczecinian też nie było wielu, ale jak przyszłość pokazała, mieli zdecydowanie więcej do zaoferowania niż szczecinianie z obecnej dekady. W latach 2000-2010 grali między innymi w Pogoni: Paweł Drumlak, Bartosz Ława, Grzegorz Matlak, Bartosz Fabiniak, Piotr Celeban, Kamil Grosicki czy Mikołaj Lebedyński.

Grało w tym czasie więcej piłkarzy wychowanych na szczecińskich ulicach i podwórkach, choć okoliczności nie były zachęcające z uwagi na zmieniających się właścicieli klubu i ich różne pomysły na funkcjonowanie klubu. Gorsze były też warunki, infrastruktura.

Więcej rodowitych szczecinian grało w Pogoni również w latach 60., kiedy klub dopiero rozpoczynał proces szkolenia, selekcji. W roku 1959, czyli premierowym dla Pogoni na boiskach ekstraklasy takich piłkarzy było jeszcze tylko dwóch (Jabłonowski, Kielec), ale z każdym rokiem ta liczba systematycznie rosła.

Szóste miejsce i dziewięciu szczecinian

W roku 1968 było ich już dziewięciu i był to znakomity sezon dla klubu. Pogoń zajęła wówczas szóste miejsce ustępując tylko plejadzie klubów górniczych i Legii Warszawa, czyli rywalom o znacznie większych możliwościach finansowych i organizacyjnych.

W sezonie 1967/68 aż czterech szczecinian wywodziło się z zespołu, który trzy lata wcześniej został wicemistrzem Polski juniorów (Jatczak, Malinowski, Kasztelan, Rynkiewicz). Pogoń bardzo szybko stała się drużyną opartą o rodowitych szczecinian, którzy na świat przyszli w drugiej połowie lat 40. już na Ziemiach Odzyskanych w Szczecinie, byli pierwszymi wychowankami Pogoni, którzy nie tylko uczyli się futbolu w szczecińskim klubie, ale również w tym mieście zaczynali swoje życie.

Identyfikacja z taką drużyną kibiców była większa, a wynik sportowy na przestrzeni ostatnich 60 lat zawsze miał ścisły związek z dużą liczbą szczecińskich graczy w zespole. Nawet w sezonie 2000/01, kiedy Pogoń zdobywała tytuł wicemistrza Polski z piłkarzami w dużej mierze sprowadzonymi, gotowymi, to jednak podstawowe role odgrywali w tym zespole szczecinianie: Radosław Majdan (kapitan zespołu), Bartosz Ława i Paweł Drumlak. Zawodnikami z nieco drugiego planu byli natomiast: Marek Walburg i Maciej Kaczorowski.

Podium z siedmioma szczecinianami

W sezonie 1983/84, kiedy Pogoń po raz pierwszy w swojej historii stanęła na podium, miała w składzie siedmiu rodowitych szczecinian (K. Sokołowski, Urbanowicz, Czepan, Kozłowski, Wolski, Włoch, Krupa). W sezonie 1981/82 Pogoń  jedyny raz w swojej historii zakończyła rundę jesienną na pozycji lidera i awansowała do finału Pucharu Polski, jako beniaminek ekstraklasy.

Uczyniła to w składzie z dwunastoma piłkarzami urodzonymi w Szczecinie (Kozłowski, Czepan, Sokołowski, Anioła, Jędrzejewski, Kasztelan, Wolski, Biernat, Włoch, Krupa, Woronko, Krawczyk). Trenerem zespołu był wtedy wychowany w Szczecinie Jerzy Kopa, jego asystentem inny szczecinianin i były piłkarz tego klubu Wojciech Frączczak, a kierownikiem zespołu urodzony szczecinianin Andrzej Rynkiewicz.

Pogoń występy w ekstraklasie rozpoczęła w latach 60. ubiegłego wieku z trzema wychowanymi w Szczecinie piłkarzami, a zakończyła tę dekadę z dziewięcioma takimi zawodnikami. Dekadę lat 70. zakończyła na piętnastu urodzonych w Szczecinie graczach, a dekadę z lat 80. skończyła degradacją z ekstraklasy z siedmioma piłkarzami uczącymi się futbolu w Szczecinie.

Od lat 90. w każdym kolejnym sezonie występuje średnio od dwóch do czterech szczecinian liczących się o miejsce w wyjściowym składzie. W sezonie 1993/94 taki zawodnik był tylko jeden. Był nim Radosław Majdan. Działo się to 10 lat po tym, jak takich graczy mieliśmy w Pogoni około dziesięciu. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Gość
2020-05-26 21:47:08
Bo wtedy nie było menadżerów co się pod stołem dzielili!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA