Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń ograła uczestnika Ligi Mistrzów

Data publikacji: 14 października 2016 r. 22:54
Ostatnia aktualizacja: 15 października 2016 r. 08:40
Piłka nożna. Pogoń ograła uczestnika Ligi Mistrzów
 

Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3:2 (2:1)

Bramki: 1:0 Frączczak (7), 1:1 Radovic (24), 2:1 Frączczak (40, karny), 3:1 Murawski (72), 3:2 Radovic (74).

Żółte kartki: Rapa, Frączczak (Pogoń), Bereszyński, Rzeźniczak (Legia).

Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).

Widzów 9 328.

POGOŃ: Kudła - Rapa, Fojut, Rudol, Nunes - Delew (76, Lewandowski), Matras (84, Piotrowski), Murawski, Drygas, Gyurcso - Frączczak (88, Zwoliński).

LEGIA: Malarz - Bereszyński, Czerwiński (83, Hamalainen), Rzeźniczak, Hlousek - Guilherme, Jodłowiec (46, Kucharczyk), Ofoe, Moulin, Radovic - Nikolic (66, Kazaiszwili).

Pogoń pokonała mistrza Polski, uczestnika piłkarskiej Ligi Mistrzów i ten fakt w jej historii jest na pewno wydarzeniem historycznym. Pokazała charakter, determinację, ale też ogromny drzemiący w niej potencjał.

Szczecinianie świetnie grali w defensywie, zagapili się tylko dwa razy, co Legia skrzętnie wykorzystała. Poza tym nasi obrońcy interweniowali bezbłędnie, wzajemnie się asekurowali, wspierali i nie patyczkowali. Nie nabierali się na zwody Nikolica, Radovica, czy Kucharczyka, nuetralizowali ich zamiary, imponowali przy tym pewnością i skutecznością. 

Pogoń pokonała Legię grającą w najsilniejszym składzie. Od samego początku było wiadomo, że trzeba to uczynić sposobem, odpowiedzialnością i konsekwencją. Żadnego z tych elementów Portowcom nie zabrakło. To Legia miał przewagę w posiadaniu piłki, częściej przebywała na połowie gospodarzy, ale to Pogoń stwarzała więcej sytuacji.

Strzelali Gyurcso i Delev

Po przerwie świetne szanse mieli: Gyurcso i Delev, ale zabrakło im precyzji. Legia w tym czasie wypracowała dwie dogodne pozycje, ale raz znakomicie ustawiony był Kudła, a w następnej sytuacji spudłował Kucharczyk.

Szczecinianie nie bronili się kurczowo, bywały oczywiście momenty, kiedy mieli problem nawet z przekroczeniem własnej połowy, ale były też sytuacje, że nie pozwalali Legii rozgrywać piłki z własnej połowy, zmuszali do błędów, wysoko atakowali. To się musiało podobać. Nawet w końcówce tak postępowali, kiedy sił zaczęło brakować, a Legii na zdobyciu wyrównującej bramki zaczęło zależeć coraz bardziej.

Pogoń umiała zdobyć przeciwko Legii więcej bramek, niż Sporting w Lidze Mistrzów, postawiła się mocniej, niż naszpikowana uznanymi graczami Lechia i wygrała zasłużenie. Tym samym dała wyraźny sygnał, że jest zespołem, który na pewno stać na zajmowanie wyższego miejsca, który w poprzednich meczach grał nierówno, ale zawsze starał się demonstrować jakość, własny styl.

Inna postawa

W piątkowy wieczór Pogoń musiała przyjąć nieco inną postawę, musiała przyjmować rywala na własnej połowie, ale poza krótkimi okresami w pierwszej połowie i pod koniec meczu, to nie pozwalała Legii na swobodne operowanie piłką.

Wygrana musi cieszyć jeszcze z tego powodu, że Legia wcale nie zagrała złego meczu, wyglądała dobrze, na pewną swego, realizowała własny plan, starała się ustawić Portowców, jak bokser słabszego rywala w narożniku, ale Pogoń zawsze umiała w porę wychodzić z opresji, umiała przetrwać najgorsze chwile i potrafiła przenosić ciężar gry na połowę rywala.

Oczywiście bohaterem meczu był Adam Frączczak, zdobywca dwóch goli, ale też piłkarz wygrywający biegowe pojedynki, szybciej od rywala dochodził do piłek.

Pogoń dobrze przechodziła z defensywy do ofensywy. Kiedy udało jej się przenieść ciężar gry na połowę rywala, to zawsze za akcją szło pięciu, lub sześciu piłkarzy. To nie była gra, polegająca na obronie wyniku i trzymaniu na połowie rywala jednego, lub dwóch graczy. Jeżeli Pogoń atakowała, to w akcjach tych uczesticzylu na przemian: Frączczak, Murawski, Gurcso, lub Delev. Każdy z nich miał swoje szanse bramkowe, każdy z nich dogrywał i każdy niepokoił bramkę rywala. ©℗ Wojciech Parada

Fot. R. Pakieser 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ofsajd
2016-10-15 08:31:13
A spalonego nie było?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA