Pogoń sięgnęła dna. Już w piątek, w przeddzień spotkania Pogoni z Termaliką, szczecinianie spadli na ostatnie miejsce w tabeli.Podopieczni trenera Macieja Skorży mogli jeszcze to niechlubne miejsce opuścić. Musieli jednak wygrać z Termaliką, nie zdołali nawet zremisować. Co gorsza, zapowiadają się kolejne ciosy. Przed Pogonią bardzo trudny terminarz.
Śląsk (w), Legia (d), Wisła K. (w), Piast (d), Jagiellonia (w), Zagłębie (d), Lechia (w) i Arka (d) – to mecze, które portowcom zostały do rozegrania w tym roku. Pięć na osiem drużyn plasuje się w tabeli w pierwszej ósemce, a potencjał Lechii na pewno jest wyższy, niż zajmowane przez tą drużynę miejsce.
Jeżeli Pogoń będzie czekać na jakiekolwiek decyzje do zakończenia rundy, to na wiosnę nie będzie już czego zbierać. W ostatnich trzech sezonach zawsze ostatni zespół po 13 serii spotkań spadał z ekstraklasy. Pogoni może to się przytrafić, coraz więcej na to wskazuje.
Czekamy na decyzje
Prawdopodobnie jakiekolwiek decyzje zapadną wkrótce, bo trzeba się ratować. Mówienie o ratowaniu się w obecnej sytuacji jest działaniem trochę histerycznym, pozbawionym planu, ale przebudowę całej struktury zarządzania pionem sportowym trzeba zacząć natychmiast. Jeżeli to nie nastąpi, to Pogoń spadnie.
Ostatnie dwa okienka transferowe zostały przespane i nie chodzi już tylko o brak wartościowych wzmocnień, ale o umacnianie pozycji piłkarzy, którzy nie wnosili do drużyny pozytywów, ale wciąż w niej tkwią i maja się dobrze.
W niedzielnym meczu III-ligowej drużyny rezerw w wyjściowym składzie zagrało aż dziewięciu piłkarzy z pierwszej drużyny i nie byłoby w tym fakcie niczego dziwnego, gdyby w całości byli to wychowankowie, piłkarze młodzi, dobijający się do składu, odważnie atakujący miejsce w pierwszej drużynie. Tacy piłkarze stanowili w drużynie rezerw mniejszość.
Oznacza to, że w Pogoni powstała już bardzo liczna grupa piłkarzy bez perspektyw, ale za to z długimi kontraktami. Rudol, Kort, Cincadze i Hołota, to są zawodnicy, z którymi klub podpisywał nowe umowy, lub przedłużał stare w okresie grudzień 2016 – sierpień 2017, czyli całkiem niedawno. To byli podstawowi gracze w zespole rezerw podczas niedzielnego meczu.
Wzmocnienie rezerw
Podpisując nowe umowy nikt w klubie raczej nie myślał, że ci piłkarze w październiku grać będą w zespole rezerw dlatego, bo dzień wcześniej trzech z nich nie zmieściło się w kadrze meczowej, a czwarty z nich nie wszedł z ławki rezerwowych na choćby minutę. Podpisywano z nimi umowy po to, by stanowili wzmocnienie. Ktoś się zatem ewidentnie pomylił.
Cincadze i Hołota maja ważne umowy do połowy 2020 roku, a Kort i Rudol do połowy 2021 roku. Jeżeli Pogoń będzie na nich zdana do końca umów, to jej przyszłość jest łatwa do przewidzenia. To nie są jedyni piłkarze w Pogoni, którzy mają długie umowy, a ich wartość sportowa zupełnie do tego nie upoważnia. Fojut ma umowę do połowy 2020 roku, Dvali do końca 2019 roku, a Zwoliński do połowy 2019 roku.
Fojut i Zwoliński przedłużali obowiązujące jeszcze jakiś czas umowy niespełna dwa lata temu, wtedy przedłużał ją też Dawid Kudła, z którym udało się kontrakt rozwiązać. Wtedy ich pozycja w drużynie była inna, jednak trzeba wiedzieć, że w drużynie piłkarskiej są różne sytuacje, a umowy trzeba konstruować w ten sposób, żeby to klub miał jak najlepsze pole manewru.
Uwiązani umowami
Pogoń znalazła się obecnie w takiej sytuacji, że w ostatnich dwóch okienkach transferowych zaniedbała zbyt wiele spraw, bo już wtedy była bardzo mocno uwiązana kontraktami z piłkarzami, którzy nie reprezentowali wymaganej od nich wartości. To z tego powodu Pogoń przez dwa lata zdana była na dwóch kiepskich bramkarzy, od czasu odejścia Robaka nie ma klasowego napastnika, od czasu odejścia Czerwińskiego nie ma klasowego środkowego obrońcy, a od czasu odejścia Akahoshiego nie ma rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Nie ma zatem trzonu zespołu.
Co pół roku w drużynie pojawiają się zaskakujące sytuacje, nagłe spadki formy, a także inne okoliczności i trzeba umieć takimi zdarzeniami zarządzać. Pogoń ewidentnie tego nie potrafi. Dziś sytuacja jest taka, że w drużynie jest już blisko 10 piłkarzy z ważnymi umowami, często bardzo długimi, z którymi klub zimą musi się pożegnać. Jeżeli wciąż będzie tkwił w kręgu tych samych nazwisk, które zawodzą od długiego czasu, to upadek będzie rychły.
Gdyby klub co pół roku wykonywał potrzebne drużynie przewietrzenie szatni, to dziś nie mielibyśmy do czynienia z sytuacją aż tak bardzo drastyczną. Pojawia się jednak pytanie, kto i w jaki sposób miałby dokonać tak daleko posuniętych działań, bo na pewno osoby mające dotąd największy wpływ na kształt szerokiej kadry Pogoni: Maciej Stolarczyk, Dariusz Adamczuk i Łukasz Becella w ostatnich 12 miesiącach pokazali, że złych wyborów dokonano zbyt wiele.
Transferowe fiasko
Ciftci, Cincadze, Załuska, Dvali, Formella, Hołota, to są piłkarze, którzy trafili do Pogoni w dwóch ostatnich okienkach transferowych. Już wiosna pokazała, że fiasko działań na tym polu bardzo szybko ma swoje odzwierciedlenie na boisku. Nikogo w klubie to nie nauczyło, zlekceważono słabą formę drużyny i poszczególnych piłkarzy.
Kolejny okres transferowy nie przyniósł klubowi żadnych korzystnych rozstrzygnięć, Pogoń pozostała z kiepskiej wartości piłkarzami z długimi kontraktami i dołożyła do tej listy kolejne nazwiska. Z szóstki wymienionych graczy jednego w klubie już nie ma (Ciftci), dwóch kolejnych znajduje się w głębokich rezerwach (Cincadze, Hołota). Ich forma, możliwości, charakterystyka, potencjał zostały źle ocenione, źle zdiagnozowane. Pogoń takich piłkarzy nie potrzebowała, obaj teraz nadwyrężają budżet klubu, a korzyści sportowej nie ma żadnej.
Trzej pozostali: Załuska, Dvali i Formella grają regularnie, ale tylko o tym pierwszym można powiedzieć, że jest piłkarzem o określonej, sprawdzonej wartości. Dvali i Formella, to byli gracze w polskiej ekstraklasie zweryfikowani, mimo to w swoich poprzednich klubach niechciani, ale przez Pogoń bardzo chętnie przygarnięci. Nie chcieli ich: Śląsk i Lech, ale Pogoń już owszem. Bardzo chętnie.
Pogoń uznała, że szkoleniowiec z najlepszym z możliwych CV zagwarantuje odpowiednią jakość. Trener Skorża nigdy nie pracował w takim klubie, jak Pogoń. Nie radził sobie z kryzysowymi sytuacjami w Lechu, Legii, nie pozostawił w tamtych miejscach jednoznacznych opinii o sobie.
Szkoleniowiec po dwóch meczach obecnego sezonu zapewniał, że w październiku będzie w Szczecinie prawdziwy team spirit. Mówił to wiedząc jaką kadrą dysponuje. Słyszeli to: Jarosław Mroczek i Maciej Stolarczyk. Jest ostatnie miejsce w tabeli i ogólny chaos, fatalna atmosfera, wrogość kibiców, ośmieszenie na całą Polskę. Trzeba szybko działać, bo i tak może już być za późno. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser