Środa, 12 listopada 2025 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń skusiła mieszkaniem

Data publikacji: 13 marca 2019 r. 18:55
Ostatnia aktualizacja: 14 marca 2019 r. 12:38
Piłka nożna. Pogoń skusiła mieszkaniem
 

Rozmowa ze Zbigniewem Długoszem, długoletnim bramkarzem, a później trenerem

REKLAMA

Długoletni golkiper Pogoni Szczecin, a później trener bramkarzy Zbigniew Długosz za tydzień (20 marca) skończy 65 lat i z tej okazji w sobotę o godz. 12.30 na stadionie przy ul. Witkiewicza organizuje okolicznościowy turniej oldbojów.

– Jakie drużyny wystąpią w turnieju i jaki jest scenariusz imprezy?

– Rywalizować będą cztery drużyny: Stal Szczecin, Chemik Police i Lekarze, a koledzy z Pogoni i nie tylko wystąpią w zespole Gwiazd. Grać będziemy tylko dwie godziny, bo przecież jesteśmy oldbojami i to starszymi, a później korzystając z gościny Pogoni przeniesiemy się na długie wspominki do budynku VIP na stadionie.

– Powróćmy teraz do wydarzeń sprzed 65 lat i początków sportowej kariery.

– Urodziłem się w słynnym z wyrobów porcelanowych Ćmielowie w województwie świętokrzyskim, ale dość szybko przeprowadziłem się z rodzicami na Ziemie Odzyskane do Wrocławia i zamieszkałem… 50 metrów od stadionu Śląska. Do klubu trafiłem jednak stosunkowo późno, bo w wieku 16 lat, a wcześniej grałem przez całe dnie zaraz po szkole i to nie tylko w piłkę, ale we wszystkie możliwe gry, a zimą w hokeja. Nasze rozgrywki odbywały się najczęściej na ulicy, a bramki były z tornistrów. W Śląsku szybko przeskakiwałem kolejne grupy wiekowe i dostałem się do pierwszego zespołu trenowanego przez Władysława Żmudę, a wcześniej w juniorach szkolili mnie Antoni Borkowski i Aleksander Papieski. W seniorach rozegrałem tylko cztery spotkania, ale był wśród nich pojedynek w Pucharze Zdobywców Pucharów z zespołem z Malty.

– Jakie były motywy transferu do Pogoni?

– Powód był właściwie jeden, a mam na myśli warunki mieszkaniowe, bo we Wrocławiu zajmowaliśmy 2-pokojowe mieszkanie z rodzicami w 8 osób, a w tym czasie myślałem już o szybkim ślubie. We Wrocławiu nie miałem szans nawet na kawalerkę, a chciałem mieć dla siebie i małżonki własny kąt, a ponadto rozluźnić przestrzeń życiową rodzinie. W Szczecinie otrzymałem zaś mieszkanie, obok Świętej Pamięci Andrzeja Krawczyka, więc długo się nie zastanawiałem, czy zostać portowcem.

– Jakie mecze z długoletniej kariery najbardziej utkwiły w pamięci?

– Mecz z Legią Warszawa, w którym wszedłem przy prowadzeniu 3:2 na mniej więcej ostatnie pół godziny za świętej pamięci Marka Szczecha, który zgłosił kontuzję, ale podejrzewam, że tak naprawdę to nie wytrzymał presji tego pojedynku. Wojskowo nas cisnęli i praktycznie nie wychodziliśmy z własnej połowy, ale pomogłem drużynie w utrzymaniu zwycięstwa. Drugie wydarzenie z mojej kariery to międzynarodowy turniej w Belgii, w którym występowali gospodarze, czyli FC Brugge, PSV Eindhoven, Borussia Dortmund oraz Pogoń Szczecin, która nieoczekiwanie zwyciężyła. Rozegrałem tam życiowe mecze, atmosfera imprezy była podniosła, a kibicowanie żywiołowe i po raz pierwszy zetknąłem się z faktem, że fani rzucali we mnie zza bramki drobnymi monetami. Byłem jednak tak zaabsorbowany bronieniem, że nie zdążyłem pozbierać bilonu do portfela. Wspomnę jeszcze trzykrotny udział w finale Pucharu Polski, zawsze niestety przegrywany 0:1. Przeciwko Legii i Lechowi byłem zawodnikiem, a przeciwko Jagiellonii szkoleniowcem bramkarzy. Natomiast dwa razy z Pogonią udało mi się wygrać grupę w Pucharze Lata.

– Co było dalej po zakończeniu bramkarskiej kariery?

– Trzymałem się futbolu, bo przecież byłem magistrem wychowania fizycznego, trenerem piłkarskim i menedżerem sportu. Jako szkoleniowiec w niższych ligach wprowadziłem drużynę z Dobrej z A Klasy do Klasy Okręgowej, ale lepiej się czułem jako trener bramkarzy i przez wiele lat pracowałem w tej roli na Twardowskiego, dbając o rozwój między innymi Bogusława Wyparły, Krzysztofa Pilarza, Brazylijczyka Gu, Waldemara Grzanki, Bartosza Fabiniaka, Borysa Peskovića, Radosława Majdana, Krzysztofa Pyskatego czy Radosława Janukiewicza, a gdy jego powszechnie chwalono w całym kraju, mnie właśnie zwolniono z Pogoni. Pracowałem więc w Szkole Podstawowej numer 16 na Gumieńcach jako nauczyciel wychowania fizycznego oraz kierownik obiektów sportowych i wspólnie z dyrektorem Markiem Niedzielskim sprawiliśmy, że wspomniane obiekty rozkwitały, a szkoła zyskała zaszczytny przydomek „‚zielonej”. Obecnie jako trener bramkarzy pomagam dwóm szczecińskim klubom, Iskierce oraz Pogoni Prawobrzeże, a moje poza piłkarskie hobby to siatkówka i kajaki, a szczególnie lubię spływy.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA

Komentarze

kibic
2019-03-14 11:16:57
chciałbym,żebyśmy my kibice dowiedzieli się dlaczego zwolniono tego fachowca,a zatrudniono Peskovica ... jaki poziom trenerski prezentuje to wszyscy wiemy po poziomie wyszkolenia bramkarzy pod jego okiem.
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj
REKLAMA
REKLAMA