Rozmowa z Kamilem Potrykusem - piłkarskim analitykiem w Pogoni Szczecin
Kamil Potrykus pracuje w Pogoni od pół roku. To bardzo zaufana osoba trenera Czesława Michniewicza. Obaj poznali się na szkoleniu skautingowym. Kamil Potrykus jest dyrektorem zarządzającym IPSO (International Professional Scouting Organisation).
To międzynarodowa sieć skautingu zaprojektowana przez doświadczonych i profesjonalnych skautów oraz menadżerów na co dzień pracujących w klubach Premier League. Celem jest przedstawienie odpowiednich systemów i procedur efektywnego skautingu, oraz innowacyjne szkolenia dla obecnie pracujących oraz przyszłych skautów.
- Jaką korzyść z pana profesji odnotowała w ciągu ostatnich sześciu miesięcy Pogoń ?
- Zorganizowaliśmy profesjonalne szkolenie skautingowe dla trenerów pracujących w Pogoni. Chodziło o poszerzenie kompetencji naszych pracowników poprzez dodatkowe spojrzenie na swoich podopiecznych, ale też piłkarzy grających w drużynie rywala. Jesteśmy w trakcie rozbudowy szerokiej sieci skautingu na całą Polskę. Szkolimy skautów dla organizacji IPSO, ale najlepsi mogą stanowić wsparcie dla Pogoni.
- Organizował pan też szkolenia skautingowe na Słowacji. Czy w ten sposób udało się nawiązać współpracę z tamtejszymi skautami ?
- Na pewno przy obserwacji poszczególnych piłkarzy z tamtejszego rynku bardzo nam pomogły osoby, który mają zdecydowanie lepsze od nas rozeznanie. Te osoby pomogły klubowi dostarczając szczegółowych informacji, które trudno byłyby dostępne obserwując tylko piłkarzy podczas meczów i nawiązując kontakty bardziej oficjalne z klubami, czy menadżerami.
- Nie jest tajemnicą, że jednym z głównych kandydatów do gry w Pogoni był Gino van Kessel, który gra właśnie w lidze słowackiej. To chyba nie jest przypadek ?
- Na pewno to efekt nawiązania ściślejszych kontaktów na tamtym rynku, ale nie chciałbym mówić o żadnych nazwiskach, bo nie jestem do tego upoważniony. Nie jestem w komitecie transferowym i nie mam kompetencji do oceniania przydatności takiego, czy innego piłkarza. Na organizowane przez nas szkolenia skautingowe przyjeżdżają jednak osoby już dobrze wykształcone, nie tylko takie, które dopiero te nauki pobierają. Przyjeżdżają z różnych krajów: z Węgier, Ukrainy, czy Serbii. Ten rynek cały czas się poszerza.
- Można zatem rozumieć, że dzięki skautingowym szkoleniom organizowanym przez pana w coraz to nowych europejskich krajach Pogoń może mieć wymierne efekty w postaci nowych kontaktów ?
- Na pewno tak. IPSO organizowała między innym bardzo dużo szkoleń w Anglii, Szkocji, czy Irlandii. Z tego co się orientuję, to był jeden piłkarz z Irlandii, którego nam polecono i który trenerowi bardzo się podobał.
- Chodzi o Richie Towella, który ostatecznie trafił do Brighton ?
- Być może. Tak jak już wspomniałem, ostateczne wybór piłkarza i z nim negocjacje nie należą już do mnie. Bardziej chodzi o możliwości, jakie dają profesjonalni skauci w całej Europie pracujący na rzecz klubu, lub współpracujący z nim.
- Gdzie wkrótce zamierza pan zorganizować kolejne szkolenie ?
- Planujemy w Krakowie, gdzie spodziewamy się skautów z Francji i Wielkiej Brytanii. Na pewno będą też Polacy i goście z krajów tzw. Europy Wschodniej. Współpracując ze skautami z innych krajów musimy mieć pewność, że są to przeszkoleni ludzie, znakomicie znający realia tamtejszej piłki, rynku, znają nie tylko piłkarzy, ale mają o ich otoczeniu często wiedzę niedostępną dla zwykłego obserwatora.
- Czyli możemy się spodziewać, że Pogoń na rynku transferowym działać będzie coraz szerzej ?
- Do tego dążymy. Rynek piłkarski jest praktycznie nieograniczony, a nam zależy by zminimalizować ryzyko. Przy dużej wiedzy na temat obserwowanego piłkarza to ryzyko maleje. O tym, jak gra piłkarz, czy ma lepszą lewą, czy prawą nogę, to można się bez trudu dowiedzieć. Chodzi jednak o wyłapanie detali, które mogą być dostępne tylko po stworzeniu odpowiedniej bazy danych.
- Podobno skauci w Europie coraz częściej analizują też profile społecznościowe poszczególnych piłkarzy, by ocenić ich rzeczywisty profil psychologiczny. Potwierdza pan ?
- Słyszałem, że niektóre brytyjskie korporacje tak działały, ale zaprzestały takich praktyk. Istnieje jakaś granica przyzwoitości, której przekraczać nie wolno. Jeżeli klub badać będzie piłkarza od strony jego prywatnych upodobań, to w konsekwencji może to oznaczać, że coraz mniej piłkarzy będzie chciało się z takim klubem wiązać. Pewnych furtek prywatności przekraczać nie wolno.
- Podczas zgrupowania w Turcji korzystaliście z drona. Z tego powodu w kraju nastąpiło duże poruszenie. Nie boicie się szydery ?
- Już trener Michniewicz podczas jednego z wywiadów powiedział, że jesteśmy na to przygotowani. Na pewno znajdą się złośliwi, ale my oczywiście nic sobie z tego nie robimy. To jest kolejne urządzenie, kolejne narzędzie do podniesienia jakości naszej pracy i tak to traktujemy.
- Trzeba było przejść jakieś specjalne szkolenie, by to urządzenie obsługiwać ?
- Nie jest to takie proste. Trzeba sobie zdawać sprawę, że źle obsługiwany dron może wywołać wiele szkód. Pamiętamy, jak kilka tygodni temu dron spadł tuż za przejeżdżającym narciarzem, a przecież na zawodach o puchar świata też musiał obsługiwać go ktoś, kto się na tym zna. Najważniejsze, że już podczas pierwszych prób widzimy efekty działań nowego urządzenia i jesteśmy pod dużym wrażeniem.
- A jak do tego podchodzą piłkarze. Latający nad ich głowami dron nie rozprasza ich ?
- Są skupieni, skoncentrowani na swojej pracy, ale oczywiście musimy tak kierować dronem, by nie leciał za nisko i nie wywoływał niepotrzebnych lęków.
- Udało się już dzięki dronowi dojść do jakichś wniosków, które wcześniej były niedostrzegalne ?
- Na pewno jest w wielu aspektach pracy dużo łatwiej. Praca piłkarzy na treningach obserwowana jest pod kątem innej perspektywy. Jest to szczególnie pomocne przy zadaniach taktycznych, odpowiednim przesuwaniu, zachowaniu odległości pomiędzy formacjami, a także przy stałych fragmentach gry.
- Można powiedzieć, że Pogoń jest w kraju technologicznym prekursorem ?
- Chyba tak. Praca z dronem to nie jedyna nowość, jaką zastosowaliśmy w ostatnim czasie. Już podczas rundy jesiennej robiliśmy według nowoczesnych programów analizy taktyczne podczas meczu i w przerwie mogliśmy przekazywać nasze wnioski piłkarzom. Chodzi o trzy, maksymalnie cztery elementy gry, które można szybko poprawić.
- W zachodnich klubach robi się tak już od dawna.
- Ale przyzna pan, że w Polsce nie jest to jeszcze tak powszechne, jak na przykład w Niemczech. Ja jestem analitykiem piłkarskim i podczas meczów cały czas mam kontakt transmisyjny z trenerem Węglowskim. To dopuszczalna praktyka, ale nie każdy klub ją stosuje.
- Czy nowe technologiczne rozwiązania będą też przydatne drużynom młodzieżowym i rezerwom ?
- Na pewno takie są plany. Jesteśmy jednym klubem i działamy zespołowo. Najważniejszy jest pierwszy zespół, ale w dalszej perspektywie chcemy stosować wszystkie zdobycze na różnych szczeblach.
- Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser