Pogoń Szczecin - Piast Gliwice 1:0 (1:0) 1:0 Stec (8).
Żółte kartki: Triantafyllopoulos (Pogoń), oraz Milewski, Malarczyk (Piast).
Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 3 486.
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Łasicki, Matynia - Stec (81, Hostikka), Dąbrowski, Kozulj (86, Frączczak), Kowalczyk - Spiridonović (90, Manias) - Buksa.
Piast: Plach - Rymaniak, Korun, Malarczyk, Kirkeskov - Konczkowski (60, Tuszyński), Hateley, Sokołowski, Félix, Milewski (70, Steczyk) - Parzyszek (70, Badia).
Pogoń przystąpiła do meczu ze sporymi przetasowaniami w składzie. Niektóre zmiany były wymuszone. Za żółte kartki musiał pauzować Podstawski, a z powodu urazu nie zagrał Zech. Akurat na ich pozycjach Pogoń dysponuje wartościowymi zmiennikami, więc o dyspozycję Dąbrowskiego i Łasickiego nie obawialiśmy się.
Od kilku kolejek jest natomiast spory problem z wyborem drugiego obok Kowalczyka skrzydłowego. Od momentu, kiedy Kosta Runjaic uznał, że Spiridonovic jest bardziej przydatny, jako drugi napastnik, lub ofensywny pomocnik, to znalazł się w kłopocie przy obsadzeniu pozycji prawoskrzydłowego.
Zawodzili go już: Frączczak i Hostikka, nieco wcześniej limit zaufania wyczerpał Listkowski, wciąż na swoją szansę czeka debiutant Wędrychowski, więc przyszła pora na Steca. Nominalny prawy obrońca grywał już na skrzydle w poprzednim sezonie i nawet wychodziło mu to nieźle.
Swoją jedyną w poprzednim sezonie asystę zanotował właśnie jako skrzydłowy. Było to w meczu z Wisłą w Płocku, który przez Pogoń rozegrany był źle, ale dzięki przebojowej grze na skrzydle Steca udało się dość pewnie wygrać 2:0.
Premierowy gol Steca
25-latek w dwóch ostatnich meczach również notował asysty, ale nie umiał wystrzegać się błędów w defensywie. Jego przesunięcie bliżej bramki przeciwnika było logiczne i w pierwszej połowie sprawdzało się. Stec po podaniu Buksy znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej, ale nie jakiejś stuprocentowej. Świetnie złożył się do strzału i wyprowadził portowców na prowadzenie.
Szczecinianie przed przerwą powinni prowadzić przynajmniej 3:0. Dwóch znakomitych okazji nie wykorzystali: Spiridnonovic i Buksa. Strzał tego pierwszego okazał się minimalnie niecelny, choć zawodnik znajdował się w polu karnym, centralnie przed bramką przeciwnika i powinien trafić. Buksa natomiast oddał celny strzał, ale został wybroniony przez Placha. Bramkarz Piasta przed przerwą musiał jeszcze interweniować po uderzeniu z rzutu wolnego przez Kozulja.
Goście nie stwarzali groźnych sytuacji. Byli w swoich poczynaniach anemiczni i przewidywalni. Próbowali zagrozić dośrodkowaniami w pole karne, ale tylko trzy razy udało im się oddać strzały, z których zaledwie jeden był celny.
Pogoń przez przerwą też nie zaimponowała. Nie umiała wykorzystać najgorszego fragmentu gry w wykonaniu Piasta, który po stracie gola popełniał kardynalne błędy w defensywie. Szczecinianie nie umieli skorzystać z prezentów, a sami nie potrafili wypracować dobrych sytuacji strzeleckich. Mecz był nieciekawy, tempo gry było wolne, a jedyną korzystną rzeczą był wynik, który przed niedzielnym wieczornym pojedynkiem Śląska z Legią wyprowadzał portowców na pozycje lidera.
Piast odważniejszy
Piast po przerwie zaczął poczynać sobie odważniej. Był bardziej agresywny, zdeterminowany, atakował już na połowie portowców, ale szczecinianie byli czujni i do groźnych sytuacji pod swoją bramką nie dopuszczali. Imponowali koncentracją, dobrym ustawieniem i asekuracją.
Gliwiczanie mieli problem w ofensywie też z tego powodu, bo w jego szeregach grało zaledwie dwóch piłkarzy: Parzyszek i Jorge Felix, którzy w tym sezonie zdobywali gole. Z pozostałych piłkarzy nie dokonał tego nikt. Należało zatem zwrócić szczególną uwagę głównie na nich i Pogoń robiła to.
Ponadto Piast nie miał też w swoich szeregach piłkarzy umiejących zdobywać gole z daleka. W całym sezonie nie zdobyli ani jednego gola spoza pola karnego i również w Szczecinie nie umieli wypracować sobie dobrej sytuacji do oddania strzału. Portowcy na to nie pozwalali.
Pogoń po przerwie wyczekiwała na dogodne okazje i miała sytuacji sporo. Triantafyllopoulos nie trafił do bramki po stałym fragmencie gry, choć w pozycji był znakomitej. W sytuacji sam na sam po znakomicie wyprowadzonej kontrze znalazł się Spiridonovic, ale też gola nie zdobył. Jego lekki strzał obronił Plach. Dwa razy próbował Buksa, ale za pierwszym razem bramkarz był na miejscu, a następnie uderzenie było niecelne.
Pogoń kontrolowała mecz
Pogoń wydawała się być zespołem, który kontroluje mecz. To była drużyna prezentująca się korzystniej, stwarzająca sytuacje, ale jednak jej prowadzenie było minimalne, nie oddawało przebiegu gry i z tego powodu końcówka spotkania była coraz bardziej nerwowa.
Nasi skrzydłowi: Kowalczyk i Stec wykazywali się sporą niedbałością przy wyprowadzaniu kontr, ich podania były niecelne, wprowadzały chaos, pozwalały przeciwnikowi na ponowne przejęcie piłki, choć do zaangażowania nie można było mieć zastrzeżeń. Było na najwyższym poziomie.
To był mecz z cyklu tych, które bez względu na przebieg gry trzeba wygrać. Gdyby portowcy wykorzystali choćby jedną z wielu sytuacji, to spotkanie wyglądałoby inaczej, w grze portowców oglądalibyśmy więcej luzu, swobody, spontaniczności. Szczecinianie na tle mistrza Polski zaprezentowali się o wiele lepiej. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser