Po serii trzech porażek portowców, w niedzielę w Lubinie szczecinianie nie rozgrywali długich akcji, lecz po raz pierwszy od dawna, nastawili się na grę defensywną, ale i tak nie udało im się wywalczyć choćby bezbramkowego remisu i polegli po raz czwarty, a ponadto do długiej listy zawodników Pogoni z problemami zdrowotnymi trzeba dopisać kolejne trzy nazwiska...
Przypomnijmy, że w pojedynku piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy Zagłębie Lubin pokonało Pogoń Szczecin 1:0 (0:0); 1:0 Bartosz Kopacz (78), a gospodarze wystąpili w składzie: Sokrátis Dioúdis - Mateusz Grzybek, Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Mikkel Kirkeskov - Kacper Chodyna (74 Arkadiusz Woźniak), Tomasz Makowski, Damian Dąbrowski, Serhij Bułeca, Tomasz Pieńko (90 Damjan Bohar) - Dawid Kurminowski (75 Juan Muñoz), natomiast portowcy zagrali w ustawieniu: Bartosz Klebaniuk - Linus Wahlqvist, Danijel Lončar (26 Paweł Stolarski), Mariusz Malec, Léo Borges (80 Leonárdo Koútris) - Adrian Przyborek (59 Rafał Kurzawa), João Gamboa (59 Luka Zahovič), Alexander Gorgon, Wahan Biczachczjan (80 Mariusz Fornalczyk), Kamil Grosicki - Efthýmis Kouloúris. Żółtą kartkę otrzymał lubinianin Nalepa, a upomnieniem w żółtym kolorze ukarana została spora grupa szczecinian: Przyborek, Wahlqvist, Biczachczjan, Zahovič i Kurzawa. Sędziował: Marcin Szczerbowicz z Olsztyna. Widzów: 8285, w tym blisko tysięczna grupa głośnych fanów ze Szczecina, która do końca dopingowała swoją ukochaną drużynę, lecz na transparentach szalikowcy dobitnie informowali, że nie wszystko w klubie z Twardowskiego im się podoba...
Do przerwy Pogoń grała wybitnie defensywnie, z nastawieniem głównie na to, by nie stracić gola. Jeśli chodzi o ofensywne akcje, to najlepsza okazja była wtedy, gdy Grosicki otrzymał podanie przez całe boisko od Klebaniuka, lecz nie zdołał opanować piłki. Jedyny celny strzał portowców w całym meczu miał miejsce w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy Kouloúris sprawdził formę swojego rodaka z bramki Zagłębia. Grecki napastnik uderzył zza linii karnego, ale strzał miał odpowiednią moc, by zaskoczyć Dioúdisa, lecz futbolówka trafiła w środek bramki. W pierwszej połowie sporo akcji przeprowadzili gospodarze, lecz brakowało im szczęścia. W 7. minucie po strzale głową Kopacza piłka przeleciała nad bramką. Kilkakrotnie nie lada refleksem i bramkarską intuicją popisał się Klebaniuk, m.in. przy strzale głową Pieńki, oraz kilka minut później, gdy daleko wybiegł przed pole karne i uprzedził napastnika gospodarzy.
Po przerwie po indywidualnej akcji Pieńko uderzył obok słupka. Portowcy blisko gola byli chwilę później, ale gdy Kouloúris zagrał w uliczkę do wychodzącego na pozycję Gorgona, ten niestety źle przyjął piłkę. Zagłębie miało dwie okazje, jedna po drugiej. Najpierw były zawodnik Pogoni Dąbrowski (inny eksportowiec Luis Mata siedział jedynie na ławce rezerwowych) strzelił z 25 metrów z rzutu wolnego, ale Klebaniuk odbił piłkę. Podobnie zrobił kilka minut później, gdy skierował futbolówkę na poprzeczkę po uderzeniu Grzybka. Duma Pomorza zaczęła grać nieco ofensywniej (ale tylko troszeczkę...), gdy na boisku pojawili się Kurzawa i Zahovič. W 67. minucie Kouloúris urwał się obrońcom i doszedł do klarownej pozycji strzeleckiej po dośrodkowaniu, ale przestrzelił. W 77. minucie strzał Muñoza został zblokowany na korner, ale chwilę później, po wykonaniu rzutu rożnego, Zagłębie objęło prowadzenie, gdy Kopacz głową uderzył pod poprzeczkę. Klebaniuk zdołał zareagować, bo strzał był praktycznie w środek bramki, ale według sędziego piłka przekroczyła linię bramkową. Nasz bramkarz w niedzielę spisywał się dobrze, ale w tej jednej, kluczowej sytuacji, zabrakło mu szczęścia... Nie tylko zresztą jemu, bo Pogoni zdarzyła się jeszcze okazja na doprowadzenie do remisu, ale Kouloúris zamiast uderzać, to przyjął piłkę i w tym czasie został otoczony przez defensorów i nie wykorzystał okazji.
Nękana kadrowymi problemami Pogoń ma kolejny kłopot, gdyż po kontuzji Lončara, odniesionej już w pierwszej połowie, po raz pierwszy w roli stopera musiał wystąpić... Wahlqvist, który kończył mecz z rozbitą głową w opatrunkowym kapturku. Z powodu kontuzji boisko przed czasem opuścił też Gamboa.
- Zagraliśmy naprawdę dobry mecz, a całe spotkanie było na dobrym poziomie - ocenił trener Zagłębia Waldemar Fornalik. - Organizacja gry w defensywie i gra ofensywna wróciły, bo to wcześniej szwankowało. W fazach przejściowych potrafiliśmy zagrozić bramce Pogoni. Pogratulowałem zawodnikom. To było dla nas bardzo ważne, by udowodnić sobie, że potrafimy grać w piłkę, ale i mądrze bronić.
- Zacznijmy od obecnej sytuacji, bo znaleźliśmy się w bardzo trudnym położeniu, a w ostatnim czasie pojawiło się wiele kwestii, które obracały się przeciwko nam - powiedział po meczu trener Pogoni Jens Gustafsson. - Na pewno nie chcieliśmy tego, by być w tej sytuacji. Czasem tak jest w piłce, że drużyny wpadają w dołki. Teraz jest kilka rzeczy bardzo ważnych: musimy pozostawać zawsze razem. Po drugie, w trakcie przerwy na kadrę wrócą ważni dla nas zawodnicy, którzy w ostatnim czasie byli kontuzjowani. To też nas wzmocni. Po trzecie, musimy jak najszybciej wyjść z tej sytuacji i wrócić na właściwą ścieżkę. Co do samego meczu, nie było to nasze spotkanie, nie była to gra taka, jaką z reguły dotąd prezentowaliśmy. Jest to związane z kwestiami pewności siebie, czy indywidualną formą zawodników. Między innymi przez to nie stwarzaliśmy dzisiaj wielu sytuacji strzeleckich. Dalej musimy nad tym wszystkim pracować. Po to, żeby grać lepszą piłkę, wymienić więcej podań i dzięki temu być groźniejszym dla rywala, stwarzać więcej sytuacji. Ostatnie, co chcę powiedzieć, to to, że musimy wyjść z tej sytuacji razem i będziemy o to walczyć.
Szwedzki szkoleniowiec mówi o enigmatycznym wpadnięciu w dołek i o wielu sprawach, ale bez żadnych konkretów. Może to kwestia tłumaczenia jego wypowiedzi na język polski, ale chyba to nie jest wina tłumaczy. Trener ani się nie zająkną, a wcześniej na przedsezonowej konferencji prasowej i przy wielu innych okazjach, ani razu nie poruszył najważniejszej kwestii, która spowodowała obecny kryzys, w wyniku którego drużyna przez trzy lata grająca w europejskich pucharach, teraz będzie musiała rozpaczliwie bronić się przed spadkiem. Otóż powodem degrengolady drużyny jest jej masowa wyprzedaż. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, Pogoń straciła aż 14 istotnych zawodników (jeśli dodać przesuniętego kilka dni temu do rezerw Dantego Stipicę). Już o tym pisaliśmy wielokrotnie, ale przypomnijmy te nazwiska: Jean Carlos Silva, Luis Mata, Jakub Bartkowski, Kamil Drygas, Bartłomiej Mruk, Pontus Almqvist, Damian Dąbrowski, Michał Kucharczyk, Kóstas Triantafyllópoulos, Kryspin Szcześniak, Kacper Kostorz, Sebastian Kowalczyk i Mateusz Łęgowski! To aż 13 zawodników, którzy ostatnio opuścili Dumę Pomorza, a więc można powiedzieć, że praktycznie cała drużyna i to nawet z ławką rezerwowych! Dodajmy, że wiosną wypożyczony był także Mariusz Fornalczyk, ale on jeden powrócił na Twardowskiego. No i nie ma wspomnianego już Stipicy...
Obecnie w ligowych rozgrywkach nastąpi przerwa z uwagi na potrzeby reprezentacji i walkę w eliminacjach mistrzostw Europy z Wyspami Owczymi i Albanią. Pogoni ten czas bardzo się przyda na zaleczenie ran. Na razie nasz zespół kontynuuje fatalną serię czterech kolejnych porażek. Ostatnio taka nieszczęsna passa przydarzyła się portowcom przed sześciu laty za trenerskich rządów Macieja Skorży, którego zastąpił wówczas nieznany bliżej nikomu niemiecki ambitny szkoleniowiec Kosta Runjaić i wyprowadził ekipę z Twardowskiego z głębokiego kryzysu. A kto teraz uratuje Dumę Pomorza? Czy w ogóle jest możliwy ratunek klubu, który prowadzi tak fatalną politykę transferową, nastawioną jedynie na zarabianie pieniędzy... (mij)
Fot. Ryszard PAKIESER