Sobota, 30 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Pół wieku od debiutu Deyny

Data publikacji: 08 października 2016 r. 14:16
Ostatnia aktualizacja: 08 października 2016 r. 16:49
Piłka nożna. Pół wieku od debiutu Deyny
 

Dziś mija pół wieku od debiutu w ekstraklasie nieżyjącego już Kazimierza Deyny. Był wtedy piłkarzem ŁKS Łódź i zagrał w bezbramkowym meczu z Górnikiem Zabrze. To był jedyny występ Deyny w barwach łódzkiego klubu.

Potem grał już dla Legii Warszawa, w której spędził blisko 12 lat. Zagrał zatem przeciwko Pogoni Szczecin mnóstwo spotkań. Czas między 1966, a 1978 rokiem, to okres nieprzerwanej gry Portowców w najwyższej klasie rozgrywkowej, kiedy polski futbol między innymi z udziałem Kazimierza Deyny zaczął odnosić w Europie klubowe i reprezentacyjne sukcesy.

Kazimierz Deyna po raz pierwszy zawitał na mecz z Pogonią do Szczecina wiosną 1967 roku. Trenerem Portowców był wówczas Stefan Żywotko – najdłużej pracujący szkoleniowiec w historii Pogoni. To on nauczył swoich podopiecznych, że można pokonać każdego – włącznie z czołowymi wówczas klubowymi jedenastkami w Europie: Legię Warszawa, czy Górnika Zabrze.

Pogoń wiosną 1967 roku była beniaminkiem ekstraklasy, ale nie czuła respektu do nikogo. Pokonała Legię 2:0 po bramkach Jerzego Krzystolika i Mariana Kielca, odnosząc pierwsze, historyczne zwycięstwo z warszawską drużyną na własnym boisku.

Mecz z roku 1967 był historyczny z jeszcze jednego powodu. Wtedy szczecińska publiczność po raz pierwszy mogła podziwiać w barwach warszawskiej ekipy Kazimierza Deynę - później legendarnego piłkarza reprezentacji Polski i czołowego gracza Europy na swojej pozycji.

Deyna w kolejnych meczach Pogoni i Legii już regularnie wpisywał się na listę strzelców, choć spotkania były wyrównane. Jesienią 1967 roku Pogoń przegrała w Warszawie tylko 1:2 i wtedy swojego pierwszego gola dla Legii w spotkaniach z Pogonią strzelił Deyna.

4 czerwca 1969 roku Legia podejmowała Pogoń w przedostatnim meczu sezonu, w którym warszawska drużyna przełamała hegemonię śląskich klubów i wywalczyła swój trzeci mistrzowski tytuł - po 13 latach przerwy.

Legia w swoim ostatnim meczu sezonu przed własną publicznością rozgromiła Portowców aż 6:0 i była to najwyższa wygrana Legii z Pogonią w historii wzajemnych kontaktów. Gospodarze prowadzili już 5:0, kiedy Bogdan Białek popełnił faul poza polem karnym. Deyna w swoim stylu zdobył gola bezpośrednio z rzutu wolnego, ale sędzia kazał rzut wolny powtórzyć.

- Deyna zrobił dokładnie to samo, co wcześniej - wspomina Bogdan Maślanka, który grał w tamtym meczu. - Strzelił w ten sam róg i dokładnie w to samo miejsce. Spojrzeliśmy tylko na siebie i parsknęliśmy śmiechem. ©℗ (par)

 Fot. legia.com

 

 

 

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

do Gucia
2016-10-08 16:46:54
*Deyna i Legia zawsze byli szanowani w Szczecinie.Pamietam ze przed meczem reprezentacji Gorskiego w srode gralismy jako Pogon sparring z nimi i bylo 1-1. Inne czasy wtedy i agentow pilkarskich i tu mysle o tych powaznych nie bylo.Pewnie by Deyna nigdy nie wyladowal w Anglii bo tam poprostu nie pasowal.Wtedy angielska pilka byla zupelnie inna takze jak polska i to zadecydowalo ze tam nic nie mogl pokazac.Wyjechal potem do USA a tam przeciez inne sporty wazniejsze i stalo sie to co nigdy nie powinno miec miejsca.Ktos taki jak Deyna nigdy nie powinien opuszczac Polski ..Tutaj byl i jest kims tam juz nie byl.Szkoda ze nie poszedl droga Brychczego! Polacy maja wszystko w swojej skomplikowanej mentalnosci co wyjatkowo pasuje do futbolu i jak znowu pojawi sie jakis Gorski wroca tam na swoje miejsce bo za Gorskiego mogli byc mistrzami swiata w 1974 gdyby ktos zachowal sie jako organizator tych MS porzadnie-ale widocznie sie do tego nie nadawali !!!
Rodza sie tacy pilkarze i to jest jedyna prawda..
2016-10-08 15:05:33
*Nazywalismy w polskiej pilce rzuty wolne rogalami Deyny.Tyle lat a lepszego pod tym wzgledem nie widzialem *Ale...Wczoraj anonsowano w transmisji meczu Luxemburg-Szwecja zawodnika Luxemburga 16-latka z nr.10. Jakos za bardzo sie nie wyroznial ale agresywny byl az nadto..Sadze wiec ze jako 16 -latek w Banku jak jego koledzy starsi zatrudnionym nie byl.Starsi koledzy z Bankow zdazyli po pracy mecz ze Szwecja rozegrac bo Banki w Luxemburgu sa otwarte pewnie do 15-tej a mecz byl o 20-tej. Za to ten 16-latek tak byl agresywny ze kartke zolta dostal wiec pewnie uciekl ze szkoly na wagary i tez zdazyl zaliczyc jakby nie bylo mecz w reprezentacji. PozdrBM
guciu
2016-10-08 14:36:34
Niezapomniany lider profesor filozof i dyrygent polskiego futbolu tamtych czasów, miał pierwszy plan na ustach sercu niezapomnianego polskiego komentatora piłkarskiego Jana Ciszewskiego dla kibiców z Warszawy Kaziu Kaka.Nielubiany nieraz przez klasę piłkarską sportową koleżeńską.Ach ten mecz z Argentyną mundial 78,szkoda szybko odszedł z tego świata.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA