Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Portowcy na podbój lig zagranicznych

Data publikacji: 16 stycznia 2019 r. 23:14
Ostatnia aktualizacja: 17 stycznia 2019 r. 12:09
Piłka nożna. Portowcy na podbój lig zagranicznych
 

Wydarzenia ostatnich kilku dni spowodowały, że aż ośmiu grających jeszcze w ubiegłym sezonie w barwach Pogoni Szczecin piłkarzy wiosną tego roku reprezentować będzie kluby z siedmiu lig europejskich. Takiej sytuacji w przeszłości jeszcze nie mieliśmy.

Trzech z tych ośmiu graczy zostało sprzedanych, Pogoń zarobiła na transferach Jakuba Piotrowskiego, Laszy Dwaliego i Adama Gyurcso blisko 3 mln euro (transfer Dwaliego jeszcze nie został potwierdzony, ale jest raczej formalnością). Żadnemu z piłkarzy nie skończył się kontrakt. Pięciu pozostałych rozwiązało swoje obowiązujące umowy. Trener Kosta Runjaic nie widział sensu dalszej współpracy z następującymi piłkarzami: Łukaszem Zwolińskim, Sebastianem Rudolem, Dawidem Kortem, Mate Cincadzem i Mortenem Rasmussenem.

Pogoń w ciągu roku wytransferowała do siedmiu lig zagranicznych po czterech wychowanków i czterech obcokrajowców. W przeważającej większości każdy z nich występuje w klubie liczącym się w krajowej rywalizacji, mającym szanse na medalową lokatę, awans do gier kwalifikacyjnych Ligi Europy lub nawet Ligi Mistrzów.

W przeważającej większości byli piłkarze Pogoni umieli wywalczyć sobie miejsce w wyjściowym składzie. Zobaczymy, jak pójdzie graczom wytransferowanym do klubów zagranicznych podczas zimowego okna transferowego: Kortowi, Rudolowi i Dwaliemu, którzy dopiero rozpoczną swoją przygodę w klubach zagranicznych, choć dla Dwaliego będzie to już kolejna taka przygoda, ale tym razem wydaje się, że najbardziej poważna.

Mniej krajowych transferów

Przykład Pogoni i jej byłych graczy pokazuje ewidentnie, że o krajowe transfery w polskiej ekstraklasie jest coraz trudniej, piłkarze raczej szukają innych rozwiązań, chcą próbować nowych wyzwań w innych krajach, innych ligach, przeważnie z powodów finansowych. Polska ekstraklasa, choć mocno przeinwestowana, to wciąż ubodzy krewni wielu europejskich krajów z mniejszymi możliwościami, ale lepiej zarządzanymi.

Zimą ubiegłego roku do rodzinnej Gruzji powrócił Mate Cincadze. Jego roczny pobyt w Pogoni okazał się niewypałem, piłkarz nie potrafił przystosować się do obowiązujących reguł, brakowało mu charakteru, woli walki, miał kłopot z utrzymaniem odpowiedniej wagi. Nie zdołał do siebie przekonać trzech szkoleniowców, ale dopiero Kosta Runjaic bez mrugnięcia postanowił pożegnać się z piłkarzem nieumiejącym ciężko pracować.

Cincadze trafił do Pogoni z Gruzji jako jeden z najbardziej uzdolnionych pomocników w lidze gruzińskiej i również po powrocie do swojego rodzinnego kraju wrócił do roli gwiazdy tamtejszej ligi. Grał w drużynie będącej blisko awansu do fazy grupowej Ligi Europy.

Jego drużyna Torpedo Kutaisi odpadła w czwartej decydującej rundzie kwalifikacji, do tego poziomu nie doszedł żaden polski zespół, Cincadze w kwalifikacjach zagrał w sześciu meczach, zaliczył trzy asysty, natomiast na zakończenie roku został wybrany najlepszym pomocnikiem ligi gruzińskiej.

Gyurcso spuścił z tonu

Również zimą ubiegłego roku do klubu zagranicznego odszedł Adam Gyurcso. W rundzie wiosennej ubiegłego roku grał na zasadzie wypożyczenia w Hajduku Split, a latem został przez ten klub wykupiony. Gyurcso świetnie spisywał się w rundzie wiosennej. W 14 meczach zdobył wtedy 6 goli, zaliczył 5 asyst, a po wykupieniu go z Pogoni mocno spasował.

W rundzie jesiennej w 16 meczach zdobył 2 gole i zaliczył 3 asysty, nie pomógł drużynie w awansie do fazy grupowej Ligi Europy. Hajduk odpadł w trzeciej rundzie kwalifikacji. Zespół spisywał się poniżej oczekiwań w rundzie jesiennej, zajmuje dopiero 6. miejsce, choć ma trzeci co do wielkości budżet w lidze chorwackiej. Może nawet nie zakwalifikować się do europejskich pucharów, co oznaczać będzie dla klubu tragedię i możliwość dużej wymiany piłkarzy, szczególnie tych zagranicznych.

Latem ubiegłego roku Pogoń sprzedała do belgijskiego Genk swojego najbardziej utalentowanego młodzieżowca Jakuba Piotrowskiego i dzięki temu wzbogaciła się o 2 mln euro, sprzedała też do Hajduka Split Adama Gyurcso za 450 tys. euro, natomiast z napastnikami: Łukaszem Zwolińskim i Mortenem Rasmussenem zostały rozwiązane kontrakty. Ten pierwszy został piłkarzem beniaminka ligi chorwackiej Goricy, ten drugi zasilił beniaminka ligi cypryjskiej zespół Paralimni.

Z całej czwórki do klubu najbardziej topowego trafił Piotrowski i niestety nie zdołał przebić się do wyjściowego składu. Grał bardzo mało, choć zdołał strzelić gola w fazie grupowej Ligi Europy. Genk to lider ligi belgijskiej, z dużymi aspiracjami i szansami na tytuł mistrzowski.

Piotrowski ma problem

Jest zrozumiałe, że młody piłkarz z Polski, który nawet w lidze zdecydowanie słabszej od belgijskiej nie zdołał jeszcze stać się postacią absolutnie wybijającą się, nie umiał również w Belgii zdominować rywalizacji w klubie w ostatnim czasie tam najlepszym.

Piotrowski na przegranej rywalizacji w klubie mocno traci. Przestał być też podstawowym graczem reprezentacji młodzieżowej, która jesienią już bez udziału Piotrowskiego wywalczyła awans do finałowego turnieju młodzieżowych mistrzostw Europy.

Jeżeli Piotrowski nie zacznie grać więcej albo jeżeli nie zmieni klubu, to na turniej finałowy może nie pojechać. Trener Michniewicz, u którego Piotrowski debiutował w ekstraklasie w barwach Pogoni, zapowiedział, że nie zabierze na turniej piłkarzy regularnie przesiadujących na ławce rezerwowych.

Z graczy Pogoni, którzy wyjechali do zagranicznych klubów latem ubiegłego roku, najlepiej wiedzie się Łukaszowi Zwolińskiemu. 26-letni napastnik zdobył w drużynie Goricy 8 goli, jest czwartym strzelcem w lidze chorwackiej, znalazł się w jedenastce najlepszych piłkarzy rundy jesiennej, jego nazwisko wymieniało się w kontekście obserwacji przez skautów AC Milan i Borussii Dortmund.

Ważne gole Zwolińskiego

Drużyna Zwolińskiego skazywana była na walkę o utrzymanie, a jest rewelacją sezonu z dużymi szansami na zakwalifikowanie się do kwalifikacji Ligi Europy. Gorica zajmuje obecnie 5. miejsce, jest wyżej w tabeli od renomowanego Hajduka, z którym w prestiżowym meczu wygrała na wyjeździe 2:0, a jednego z goli zdobył właśnie Zwoliński.

Wychowanek Pogoni zdobywał zwycięskie, decydujące o wygranych meczach gole też z innymi renomowanymi w Chorwacji drużynami: Rijeką i Osijekiem. Miniony rok zakończył pięcioma z rzędu meczami bez gola, ale trzeba mieć nadzieję, że od nowego sezonu ponownie odzyska skuteczność.

Pół roku temu z Pogoni odszedł też Morten Rasmussen. Trafił do ligi cypryjskiej i początek miał znakomity. Po pierwszych trzech meczach miał na koncie dwa gole, ale na tym poprzestał. Jego zespół Paralimni zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, Rasmussen zawodzi, podobnie jak w Pogoni, choć nadzieje związane z jego przyjściem były ogromne.

Zimą tego roku do klubów zagranicznych z kierunkiem południowym powędrowali: Sebastian Rudol, Dawid Kort i Lasza Dwali. Tylko ten ostatni został sprzedany. Pogoń na jego odejściu zarobiła pół miliona euro. Według wielu opinii zbyt mało, żeby decydować się na sprzedaż tak dobrego piłkarza.

Węgry za Liechtensteinem

Dwali trafił do lidera ligi węgierskiej Ferencvarosu Budapeszt, ma pomóc w wywalczeniu mistrzowskiego tytułu, a także w awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dla wielu ten ruch był zaskakujący, liga węgierska ma jeszcze gorszą opinię od polskiej ekstraklasy, w europejskim rankingu krajowym UEFA plasuje się dopiero na 33. miejscu, nawet za Liechtensteinem.

Ferencvaros jest klubem zamierzającym nawiązać do tradycji, ma poważnych sponsorów, coraz większy budżet i aspiracje na pewno większe od Pogoni. Dwali zatem podjął decyzję z punktu widzenia sportowego dobrą, na pewno będzie miał szansę rywalizować o wyższe cele niż w Pogoni.

Do klubów z czołówki swoich lig trafili też przyjaciele z boisk juniorskich w Pogoni: Dawid Kort i Sebastian Rudol. Ten pierwszy grać będzie w greckim Atromitos Ateny, zajmującym obecnie trzecie miejsce przed takimi klubami, jak: Panathinaikos Ateny czy AEK Ateny.

Nowy klub Dawida Korta zamierza powalczyć o zajęcie drugiej lokaty, która uprawniałaby zespół do rozpoczęcia rywalizacji na poziomie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Nawet zakwalifikowanie się do kwalifikacji Ligi Europy będzie jednak sukcesem dla tego klubu i kolejnym doświadczeniem dla urodzonego w Szczecinie Dawida Korta, stającego przed poważnym i ambitnym wyzwaniem.

Duże wyzwanie czeka też Sebastiana Rudola. Niespełna 24-letni obrońca rozpocznie rundę wiosenną w rumuńskiej drużynie Sepsi Sf.Gheorghe. To rewelacja w lidze rumuńskiej, klub mający dużego prywatnego inwestora mającego aspiracje i plany awansu do europejskich pucharów. Rudol ma w tym pomóc, wkrótce rozpocznie rywalizację o miejsce w składzie drużyny plasującej się obecnie na wysokiej czwartej pozycji.

Może się zatem okazać, że w lipcu boje w europejskich pucharach w zagranicznych klubach rozpocznie aż siedmiu piłkarzy, którzy jeszcze w poprzednim sezonie byli graczami Pogoni Szczecin. Byłby to przypadek bez precedensu. W poprzednim roku w kwalifikacjach Ligi Europy lub Ligi Mistrzów rywalizowało trzech byłych portowców: Gyurcso, Cincadze i Piotrowski. W obecnym roku mogą do nich dołączyć: Zwoliński, Rudol, Kort i Dwali lub jeszcze jacyś inni piłkarze, których Pogoń zdecyduje się wytransferować. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

okiem kibica
2019-01-17 10:53:26
Super,chociaż Pan Prezes Legii zauważył,że takie postępowanie szkodzi...Legii i sile Polskiej piłki.Otóż ten Pan uważa,że kluby powinny swoich najlepszych piłkarzy transferować właśnie do Legii by ją uczynić mocniejszą a tym samym podnosić poziom Polskiej piłki w rozgrywkach europejskich.Przyznam,że kuriozalna wypowiedź i tok myślenia.Przypominam sobie siermiężne czasy komuny i owej "sile" klubów wojskowych,gwardyjskich,które kradły piłkarzy powoływaniami do woja.Prym w tym zbójeckim procederze wiodła właśnie Legia,Śląsk,Wisła,Zawisza.Były też inne ale o słabszej mocy sprawczej.Pan Prezes Legii najwyraźniej uważa że można ponownie zastosować dyktat i reaktywować komunistyczne metody pozyskiwania wyróżniających się piłkarzy.Zdumiewająca wypowiedź właściciela.Dyktatura S.Pinto zdaje się potwierdzać metodologię i założenia.Czyli co...w Polsce mamy tylko Legię ;-)
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA