II liga piłkarska. Błękitni Stargard - Wigry Suwałki 1:0 (1:0) 1:0 Ryk (41).
Błękitni: Rzepecki - Theus, Ostrowski, Kujawa, Sitkowski - Bochnak (88, Rajch), Krawczun, Polkowski, Starzycki (82, Klimek), Ryk (67, Kaczmarek) - Cywiński.
II-ligowi piłkarze Błękitnych Stargard wygrali swój pierwszy mecz w sezonie, a zwycięstwo przyszło bardzo trudno po spotkaniu pełnym dramaturgii, emocji, walki i jednak w mocno szczęśliwych okolicznościach. Goście po przerwie stworzyli kilka bardzo dobrych sytuacji, na wysokości zadania stanął broniący z dużym wyczuciem Mariusz Rzepecki, który ratował drużynę w trudnych sytuacjach.
Miejscowi spisywali się dobrze tylko fragmentami. W pierwszej połowie bardzo aktywny był Mateusz Bochnak, który oddał jeden kąśliwy, ale minimalnie niecelny strzał, a przy akcji dającej gospodarzom jedynego gola spisał się znakomicie dogrywając piłkę wychodzącemu na pozycję Oskarowi Rykowi.
Bochnak i Ryl, to byli najbardziej mobilni, niebezpieczni i trudni do upilnowania piłkarze w drużynie gospodarzy. Po przerwie, gdy zabrakło ich na boisku, to siła uderzeniowa Błękitnych mocno zmalała. Składnych i przemyślanych akcji już raczej nie oglądaliśmy.
W drużynie gospodarzy znakomicie stałe fragmenty gry wykonywał Dawid Polkowski. W meczu z Wigrami mógł czuć się podwójnie zmotywowany, bo w klubie z Suwałk niegdyś występował, ale nie zdołał się przebić. Wykonywane przez niego rzuty rożne siały popłoch w szeregach drużyny z Suwałk. Stanowiły poważne zagrożenie i były starannie dopracowane.
Drużyna z Suwałk osiągnęła w drugiej połowie bardzo dużą przewagę, goście grali szybciej, lepiej wyglądali pod względem fizycznym. Błękitni bronili coraz bardziej rozpaczliwie i nieudolnie, pozostawiali rywalom dużo miejsca i swobody nawet we własnym polu karnym. Niemal każda szybsza akcja w wykonaniu Wigier kończyła się sporym zagrożeniem.
Tym razem skończyło się czystym kontem po stronie strat, jednak poprawa gry obronnej, a także lepsze przygotowanie motoryczne powinno być celem na najbliższy czas. W ofensywie zespół radził sobie całkiem nieźle. Szczególnie dobrze to wyglądało, jak drużyna miała jeszcze sporo sił. Błękitni starali się grać wtedy piłkę kombinacyjną, stwarzali sytuacje i z łatwością wdzierali się w strefę obronną gości.
W zespole gości zagrało kilku piłkarzy mających na koncie nawet występy w ekstraklasie. Dużą dojrzałość w grze widać było szczególnie po Bartłomieju Babiarzu (były gracz Ruchu Chorzów i Termaliki Nieciecza), który dobrze panował nad piłką, dużo widział i wyraźnie wyróżniał się na tle swoich partnerów z drużyny i rywali ze Stargardu. (par)
Fot. R. Pakieser